Kilkudziesięciu powstańców wraz z rodzinami zgromadziło się w samo południe w siedzibie muzeum. Czekały na nich stoły z tradycyjnymi, wielkanocnymi potrawami. Życzenia złożył dyrektor muzeum Jan Ołdakowski oraz przewodnicząca Rady Miasta Stołecznego Warszawy Ewa Malinowska -Grupińska. Harcerze przekazali powstańcom światełko betlejemskie, a potem rozbrzmiały kolędy i odbyło się dzielenie poświęconym przez księdza opłatkiem.
W rozmowie z PAP.PL powstańcy wspominali okupacyjne święta.
“Pierwsze święta okupacyjne były pełne strachu, nadzwyczaj skromne. Na stole jedynie pierogi i coś tam jeszcze. Mieliśmy bardzo piękną choinkę, która stała aż do 2 lutego. Stała dlatego, że w mieszkaniu było bardzo zimno. Brak było opału” - powiedziała Irena Krajewska ps. “Lala”. Grozą powiało tuż po świętach 28 grudnia. “Dowiedzieliśmy się za pośrednictwem tzw. poczty pantoflowej, że w Aninie stracono 102 Polaków, mężczyzn wyciągniętych z domów. W zemście za zabicie dwóch żołdaków niemieckich. Święta jako takie pamiętam pełne grozy, skromne i wszystkie inne były podobne” - opowiedziała.
Z kolei Janina Jankowska, sanitariuszka ps. “Jasia”, gdy wybuchła wojna miała 12 lat i mieszkała z rodzicami i babcią. “W czasie okupacji na święta zawsze była choinka, w prawdzie nie było co jeść, chleb był czarny, twardy i nie wiadomo z czego zrobiony, ale zawsze coś się wykombinowało” - opowiedziała. Wspominała, że w czasie okupacji Niemcy dwa razy aresztowali jej rodziców i tylko cudem udało się im uniknąć wywiezienia do obozu koncentracyjnego.
“Smutne były święta, były godziny policyjne no i to co się działo naokoło. Tylko ten, co przeżył, jest w stanie odtworzyć to w swojej pamięci, bo nikt tego nie zrozumie” - podkreśliła. (PAP)
Autor: Paweł Stępniewski