Śmierć Prigożyna zachwiała stosunkami między wagnerowcami a Republiką Środkowoafrykańską (RŚA), która po raz pierwszy zaprosiła do kraju rosyjskich "instruktorów wojskowych" w 2017 roku. Słabo wyszkolona i niedofinansowana armia tego afrykańskiego państwa miała trudności z opanowaniem grup rebeliantów, prowadzących od 2012 r. bunt.
Rosja ujrzała w tym kroku możliwość odzyskania wpływów na kontynencie afrykańskich, utraconych po upadku ZSRR, a RŚA mogła cieszyć się wsparciem ze strony poważnego gracza, bez konieczności przestrzegania praw człowieka i zasad transparentności wymaganych przez Zachód - podkreśla "NYT".
Obecnie w RŚA pozostaje ponad 1 tys. wagnerowców. Najemnicy wciąż kontrolują największą kopalnię złota i eskortują prezydenta. Wytrenowani przez Rosjan żołnierze RŚA noszą na mundurach logo Wagnera z czaszką i ochraniają budynki rządowe. W stołecznym Bangi wagnerowcy jedzą w tych samych restauracjach co zachodni dyplomaci. Widziano ich nawet na prywatnych przyjęciach organizowanych przez organizacje humanitarne.
Wagnerowcy odpowiadają też za szkolenie miejscowych duchownych, którzy wstępują do Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej i sfinansowali rozgłośnię radiową. Za pośrednictwem jednej z firm objętej sankcjami USA najemnicy produkują też piwo, wódkę i inne napoje alkoholowe.
Część działań wagnerowców w Afryce próbowało przejąć rosyjskie ministerstwo obrony, jednak brak pewności co do dalszych losów rosyjskich najemników w RŚA otworzyło okno możliwości dla USA i Francji, by przeciwstawić się wpływom Moskwy - powiedział "NYT" jeden z wysokiej rangi zachodnich dyplomatów.
Po sierpniowej katastrofie lotniczej, w której zginął Prigożyn, RŚA otrzymuje od Rosji, USA i Francji propozycje przejęcia po wagnerowcach pozycji gwaranta jej bezpieczeństwa.
Rezultat tej walki może być zapowiedzią tego, jak będzie wyglądać przyszłość wagnerowców na kontynencie afrykańskim. "NYT" podkreśla, że RŚA - spośród kilku krajów afrykańskich - jest najbardziej powiązana z tą najemniczą formacją.
W zamian za wypchnięcie wagnerowców administracja prezydenta USA Joe Bidena zaproponowała RŚA wsparcie w dziedzinie bezpieczeństwa - przekazało trzech przedstawicieli władz tego afrykańskiego kraju. "NYT" pisze, że niedawno przedstawiciele amerykańskiej prywatnej firmy ochroniarskiej Bancroft spotkali się z reprezentantami RŚA.
Fidele Gouandjika, doradca prezydenta RŚA Faustina Archange Touadery, powiedział, że jego kraj ma miesiąc na zastanowienie się nad tą ofertą.
Rzecznik Departamentu Stanu USA przekazał z kolei, że Waszyngton zachęca władze RŚA do "uzyskania niepodległości od Grupy Wagnera".
Prezydent RŚA prowadził też rozmowy na temat współpracy z Emmanuelem Macronem, prezydentem Francji, byłego imperium kolonialnego rządzącego terenem obecnej RŚA, którego wpływy w Bangi w ostatnim czasie osłabły. Francja - jak pisze amerykańska gazeta - zapowiedziała, że jej wsparcie nie obejmowałoby wysłania żołnierzy.
"Nie wiadomo, czy zachodnie kraje mogą zaproponować taki sam poziom ochrony jak grupa najemnicza i czy przyciśnięci do muru przedstawiciele władz RŚA będą mieć odwagę, by stawić czoła grupom rebeliantów i innym zagrożeniom dla bezpieczeństwa bez Wagnera" - pisze "NYT".
Wagnerowcy od lat wspomagali liderów RŚA poprzez ochronę, broń, kampanie propagandowe. W zamian najemnicy otrzymali lukratywne koncesje m.in. na wydobycie złota i diamentów. Najemnicy uczestniczyli w walkach z grupami rebeliantów i łamali prawa człowieka w stosunku do cywilów. Brutalna taktyka działań stosowana przez wagnerowców obejmuje m.in. gwałty i tortury.
"NYT" pisze, że szkolenie żołnierzy przeprowadzone przez wagnerowców w RŚA obejmuje naukę tortur. Potwierdziło to trzech żołnierzy RŚA, którzy przeszli takie szkolenie. Jeden z nich przekazał, że najemnicy uczyli np. wyrywania paznokci, pozbawiania snu, rażenia prądem genitaliów. Ćwiczenia przeprowadzano na więźniach.
Pojawiają się głosy, że Grupa Wagnera stała się trudnym partnerem, którego wielu przedstawicieli władz chciałoby się pozbyć.
"Zachód chce, żebyśmy pozbyli się Wagnera, ale bez nich w ciągu 48 godzin będziemy mieć problemy. Czy tego chcemy, czy nie, odpowiadają za bezpieczeństwo prowincji" - powiedział Robert Ngoki, szef izby handlowej RŚA.
W ostatnim czasie, by złagodzić wizerunek grupy, rosyjskie centrum kultury w Bangi, prowadzone przez wysokiej rangi przedstawiciela tej formacji najemniczej, proponuje zajęcia z robienia na drutach, naukę języka, darmowe przekąski. Jest tam nawet dmuchany basen dla dzieci.(PAP)
kgr/