Jak powiadomił portal Zierkało, o godz. 20 czasu lokalnego (godz. 18 w Polsce) ogłoszono zakończenie głosowania i zamknięcie lokali wyborczych. Wstępne wyniki „wyborów” zostaną podane w poniedziałek.
W „wyborach” nie uczestniczyli opozycyjni kandydaci, nie było również niezależnych obserwatorów.
W tej kampanii po raz pierwszy doszło do połączenia wyborów, co umożliwiły zmiany w białoruskiej konstytucji. Wybory zostały też przesunięte w czasie.
„Wybory lokalne w ogóle powinny były się odbyć jeszcze w 2022 roku, a parlamentarne – w 2023 roku, ale chodziło o to, żeby jak najbardziej odsunąć to w czasie (od protestów po sfałszowanych wyborach prezydenckich, które rozpoczęły się w 2020 roku – PAP). Obie kampanie zostały przesunięte pod pretekstem jednego dnia głosowania” – powiedział PAP politolog Alaksandr Kłaskouski.
Nazywając obecne „wybory” rytuałem, który ma potwierdzić „legitymację” Łukaszenki i stać się treningiem dla aparatu państwowego przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi analityk ocenia, że Łukaszenka po raz kolejny sięgnie po władzę. Przewidywania te potwierdziły się w niedzielę. Pytany podczas głosowania, czy wystartuje w wyborach Łukaszenka odpowiedział, że „pójdzie (na wybory)”.
Główny dzień głosowania w niedzielę poprzedzony był na Białorusi pięciodniowym głosowaniem przedterminowym. Według Centralnej Komisji Wyborczej całościowa frekwencja wyborcza wyniosła 72,98 proc.
"Białoruskie wybory parlamentarne przeprowadzono w atmosferze strachu"
Wybory parlamentarne na Białorusi zostały przeprowadzone w atmosferze strachu, w jakiej żadne procesy wyborcze nie mogą być uznane za demokratyczne – oświadczył w niedzielę Departament Stanu USA.
„Stany Zjednoczone potępiają fikcyjne wybory parlamentarne i lokalne przeprowadzone przez reżim Łukaszenki, które zakończyły się w niedzielę” – czytamy w komunikacie amerykańskiego resortu dyplomacji.
Niedziela była na Białorusi głównym dniem głosowania w tzw. wyborach parlamentarnych i do władz lokalnych, poprzedzonych przez głosowanie przedterminowe. Odbyły się one bez udziału opozycyjnych kandydatów i niezależnych obserwatorów, w atmosferze represji i pełnej kontroli struktur siłowych.
„Reżim przetrzymuje ponad 1400 więźniów politycznych. Wszyscy niezależni działacze polityczni zostali zatrzymani lub wygnani. Wszystkim partiom politycznym odmówiono rejestracji. Białorusini mieszkający za granicą mogli zagłosować tylko w Mińsku, gdzie najpewniej groziłyby im represje” – stwierdził Departament Stanu USA, dodając, że wszystkie te nadużycia „zamroziły realną aktywność polityczną”.
W komunikacie podkreślono również, że OBWE nie miała możliwości obserwacji wyborów.
Departament Stanu USA zaapelował ponownie do władz Białorusi o zaprzestanie represji, wypuszczenie więźniów politycznych i rozpoczęcie dialogu z oponentami politycznymi. (PAP)