"To sceny, których nie widzieliśmy od dziesięcioleci. Jasne jest, że ludzie zostali zradykalizowani pod wpływem mediów społecznościowych i internetu. Nie chcę jednak tracić z oczu tego strasznego wydarzenia, jakim był okropny atak na uczniów i ich nauczycielkę. Trwa dochodzenie (w tej sprawie). Prowadzone jest również postępowanie dotyczące zamieszek" - powiadomił komisarz policji Drew Harris.
Funkcjonariusz poinformował, że 13 sklepów zostało znacznie uszkodzonych. Zniszczono też 11 samochodów policji, trzy autobusy miejskie i jeden tramwaj. Podczas tłumienia zamieszek poważnie ranny został jeden policjant, a wielu innych odniosło lżejsze obrażenia. Harris dodał, że spokój w Dublinie został przywrócony pomiędzy godz. 20.30 i 21, ale policja spodziewa się, że zamieszki mogą być kontynuowane także w piątek wieczorem.
Przekazał, że dźgnięta nożem pięcioletnia dziewczynka pozostaje w stanie krytycznym, a nauczycielka - w stanie poważnym. Sprawca ranił jeszcze dwoje innych dzieci - sześcioletnią dziewczynkę oraz pięcioletniego chłopca, ale ich stan nie jest poważny. Chłopiec jeszcze w czwartek został wypisany ze szpitala.
Do szpitala trafił również napastnik, który najprawdopodobniej odniósł obrażenia podczas obezwładniania go przez świadków ataku. Policja nie podała żadnych nowych informacji na temat nożownika ani motywów jego działania. Wcześniej jednak media przekazały, powołując się na oficjalne źródła, że napastnik ma ponad 50 lat i pochodzi z północnej Afryki, prawdopodobnie z Algierii, ale mieszka w Irlandii od 20 lat i posiada obywatelstwo tego kraju.
Jako najpoważniejsze od wielu lat określiła irlandzka policja zamieszki, do których doszło w czwartek wieczorem w Dublinie w reakcji na dźgnięcie nożem trójki kilkuletnich dzieci oraz dorosłej kobiety przez napastnika pochodzącego z północnej Afryki.
Zamieszki, które koncentrowały się na O'Connell Street - jednej z najważniejszych ulic irlandzkiej stolicy - trwały do późnych godzin nocnych. Liczący 100-200 osób tłum rzucał petardami, butelkami i innymi przedmiotami w kierunku funkcjonariuszy policji, podpalony został policyjny samochód, kilka autobusów miejskich i tramwaj. Doszło też do aktów wandalizmu - rozbito wystawy w sklepach przy O'Connell Street. Uczestnicy zamieszek skandowali antyimigranckie hasła, a na zdjęciach i nagraniach wideo można było zauważyć plakat z napisem "Irish lives matter".
Zamieszki sprowokowało bowiem zdarzenie, do którego doszło kilka godzin wcześniej przed szkołą podstawową Gaelscoil Cholaiste Mhuire. Wczesnym popołudniem około 50-letni mężczyzna z nieznanych jeszcze powodów zaatakował nożem trójkę uczniów tej szkoły - pięcio- i sześcioletnią dziewczynkę oraz pięcioletniego chłopca - a także kobietę w wieku ponad 30 lat. Napastnika w głównej mierze powstrzymał imigrant z Brazylii, pracujący jako dostawca w firmie Deliveroo, który uderzył go swoim kaskiem motocyklowym. Następnie w obezwładnianiu sprawcy pomogli mu inni przechodnie.
Do szpitala trafiło pięć osób - troje dzieci, kobieta oraz sam sprawca, który odniósł obrażenia w momencie, gdy był obezwładniany. Stan zdrowia pięcioletniej dziewczynki oraz kobiety jest oceniany jako poważny.
Po ataku policja oświadczyła, że sprawca trafił do szpitala i nikt inny nie jest poszukiwany w związku z tym zdarzeniem. Zaznaczyła też, że atak prawdopodobnie nie miał podłoża terrorystycznego, choć na obecnym etapie badane będą wszystkie wątki. Zaapelowała też, by nie spekulować na temat narodowości napastnika i nie ulegać krążącym w internecie plotkom, co jednak automatycznie zasugerowało, że sprawca nie jest pochodzenia irlandzkiego.
Po wybuchu zamieszek komendant policji Drew Harris oświadczył, że odpowiedzialna za nie jest "chuligańska frakcja szaleńców, kierująca się skrajnie prawicową ideologią". Podkreślił, że "fakty są ustalane, ale wiele plotek nadal nie jest jasnych, a insynuacje są rozpowszechniane w złych celach".
Tym niemniej później okazało się, że sprawca faktycznie ma obce pochodzenie. Wprawdzie policja tego oficjalnie nie potwierdziła, ale media podały, powołując się na oficjalne źródła, że napastnik pochodzi z północnej Afryki, najprawdopodobniej z Algierii, ale mieszka w Irlandii od 20 lat i posiada obywatelstwo tego kraju.
Policja poinformowała natomiast, że mimo gwałtownego charakteru zamieszek nikt nie odniósł w nich poważniejszych obrażeń. (PAP)
kgr/