Niektóre przepisy Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA) dotyczące transferu zawodników mają restrykcyjny charakter i mogą naruszać swobodę konkurencji i przemieszczania się - uznał w opublikowanej we wtorek opinii rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Maciej Szpunar.
Regulamin w sprawie statusu i transferu zawodników, przyjęty przez FIFA i stosowany przez należące do federacji krajowe związki piłki nożnej, mają zastosowanie m.in. w sytuacji, gdy istnieje spór między zawodnikiem a klubem dotyczący rozwiązania umowy bez uzasadnionej przyczyny.
W takich przypadkach zawodnik i każdy klub, który zamierza go zatrudnić, ponoszą solidarną odpowiedzialność za wszelkie odszkodowania należne poprzedniemu klubowi. Zawodnik i nowy klub podlegają również sankcjom sportowym i finansowym w przypadku naruszenia spornych przepisów. Ponadto związek, do którego należy poprzedni klub zawodnika, może odmówić wydania certyfikatu międzynarodowego transferu nowemu związkowi, w którym nowy klub zawodnika jest zarejestrowany, dopóki trwa spór z poprzednim klubem.
W wydanej opinii rzecznik generalny Maciej Szpunar zauważył, że nie może być wątpliwości co do restrykcyjnego charakteru wspomnianego regulaminu w zakresie swobody przemieszczania się. "Przepisy te mogą zniechęcać kluby do zatrudnienia zawodnika z obawy przed ryzykiem finansowym lub odstraszać od tego. Sankcje sportowe, na które narażone są kluby zatrudniające zawodnika, mogą skutecznie uniemożliwić zawodnikowi wykonywanie zawodu w klubie w innym państwie członkowskim" - podkreślił.
Jeśli chodzi o reguły konkurencji, Szpunar stwierdził, że przepisy FIFA ograniczają możliwość zmiany klubu przez zawodnika i zatrudniania zawodników przez nowe kluby, w sytuacji gdy zawodnik rozwiązał umowę bez uzasadnionej przyczyny. W ten sposób zdolność klubów do rekrutowania zawodników jest ograniczona i wpływa na konkurencję między klubami na rynku pozyskiwania piłkarzy zawodowych.
Opinia rzecznika jest wstępem do wyroku w tej sprawie. TSUE może się z nią zgodzić i często tak się dzieje, ale może również wydać zupełnie inne orzeczenie.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
sma/