Rzecznik wykonawcy budowy bemowskiego odcinka metra, firmy Gulermak Bartosz Sawicki wyjaśnił, że w piątek przepychano tarczę TBM do stacji, żeby przeprowadzić prace serwisowe.
"W miejscu gdzie styka się tunel z konstrukcją stacji, pojawił się duży, niekontrolowany napływ wody" - powiedział Sawicki. Zaznaczył, że to, że woda wypływa w takich sytuacjach, to jest to normalna sprawa. "Czasami jednak wypływa w dużych ilościach i tak było w tym przypadku. Wody zaczęło płynąć dużo i zaczęła podmywać dół stacji (20 metrów pod ziemią)" - dodał rzecznik.
Kierownik budowy wezwał służby. Strażacy pomogli robotnikom wypompowywać wodę, a jednocześnie wykonawca zaczął robić tzw. iniekcje czyli wpuszczać w styk tunelu z korpusem stacji specjalną mieszankę. W tym samym czasie na powierzchni pojawiło się niewielkie zapadlisko o średnicy około 1,5 metra.
W sobotę uszczelniono już większą część tunelu, jednak nadal woda ciekła - zapadlisko zostało wypełnione betonem. Pojawiły się kolejne dwa zapadliska, które również zostały wypełnione betonem. W poniedziałek wieczorem wykonawca zastosował trzeci rodzaj mieszanki do zabezpieczenia łączenia tunelu ze stacją. W poniedziałek doszło czwarte zapadlisko, które także zostało wypełnione betonem.
Cztery zapadliska miały w sumie powierzchnię niecałych 10 mkw. Największe to okrąg o średnicy 1,5 metrów.
"Teraz najważniejszym naszym zadaniem jest zatrzymanie wody, ale też musimy sprawdzić wszystko, co mogło się stać głębiej. (...) W poniedziałek wykonawca położył tymczasową instalację wodociągową po terenie budowy, na powierzchni, żeby uniknąć nieprzewidzianej awarii" - przekazał Sawicki. Dodał, że we wtorek lub środę taka sama operacja zostanie przeprowadzona z częścią instalacji gazowej.
Pytany o to jak ta sytuacja wpływa to na postępy prac, wyjaśnił, że beton ze słupów i podłoża stacji nasiąkł wodą i trzeba go będzie wylać jeszcze raz. Zaznaczył, że będzie trzeba nadrobić czas, w który tarcza TBM czeka na serwis. Druga tarcza pracuje bez przeszkód.
"Od momentu zakończenia napływu wody będziemy potrzebowali kilkunastu dni, by przywrócić stację do takiego poziomu, by móc w niej bezpiecznie pracować" - wyjaśnił.
Podkreślił, że być może uda się nadrobić czas w trakcie drążenia, bo zwykle osiągane średnie dobowe są wyższe. "Mamy nadzieję, że nie wpłynie to znacząco na harmonogram. Jeśli sytuacja będzie trwała dłużej, to będziemy dalej szacować" - dodał.
Pytany o powód wycieku wody przekazał, że albo jest to zwierciadło wody, którego nie wykazały badania geologiczne albo uszkodzone zostały zabezpieczenia podczas prac innego wykonawcy, który pracował na sieci.
Odcinek 200 metrów ulicy Szeligowskiej wzdłuż stacji, ze względów bezpieczeństwa, musiał zostać zamknięty. Ruch samochodowy został wstrzymany. "Ruch pieszy był czasowo wstrzymany, ale przesunęliśmy i wykonaliśmy tymczasowy chodnik, więc przejście dla pieszych już jest" - powiedział Sawicki.
Ulica Szeligowska pozostanie zamknięta nie wiadomo na jak długo. "To będzie wiadomo jak uporamy się w wypływem wody i sprawdzimy instalacje. Na pewno nie będzie to środa, jak podawaliśmy wcześniej, gdy wydawało się, że wody jest mniej" - przekazał.
Podkreślił, że na bieżąco prowadzony jest monitoring obiektów infrastruktury, ale też budynków. "Jeżeli chodzi o budynki, nie odnotowaliśmy żadnych zmian, w związku z tym, co się dzieje" - uspokoił. (PAP)
mas/ agz/gn/