Chmielnicki podkreślił, że wyborcy powinni zgłaszać nieprawidłowości do okręgowych komisji wyborczych, zaś od przewodniczących obwodowych komisji wyborczych mogą zażądać odnotowania tego w protokole.
Pojawiły się doniesienia o tym, że wyborcy są pytani przez członków komisji, czy chcą dostać kartę do głosowania w referendum.
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak podkreślił, że niewłaściwe jest zadawanie pytania, czy wyborca chce kartę do referendum, do Sejmu, czy do Senatu. „Jeżeli wyborca zjawił się w lokalu wyborczym to chce głosować. Dopiero, jeżeli wyraźnie odmówi odbioru którejkolwiek z kart, to wówczas komisja w uwagach zaznaczy taką informację” – dodał.
Przykładowo, komisarze i dyrektorzy delegatur Krajowego Biura Wyborczego na Podkarpaciu odebrali do tej pory kilkadziesiąt zgłoszeń dotyczących nieprawidłowości przy wydawaniu kart do głosowania. Chodzi zarówno o karty do głosowania w wyborach do Sejmu, Senatu jak i referendum.
Na Podkarpaciu są cztery delegatury KBW. W Rzeszowie, Tarnobrzegu, Krośnie i Przemyślu. Najwięcej zgłoszeń o nieprawidłowościach, do tej pory dotarło do rzeszowskiej delegatury. Jak powiedział PAP komisarz wyborczy Marcin Dudzik, to było ok. 50 zgłoszeń.
„Jeden z wyborców powiedział, że został zapytany, czy chce wszystkie karty do głosowania, inny czy chce kartę do referendum. To są tego rodzaju zgłoszenia” – relacjonował w rozmowie z PAP Marcin Dudzik z rzeszowskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
Dyrektor delegatury w Tarnobrzegu Elżbieta Koziarska przekazała, że w niedzielę do godziny 12. otrzymała jedno zgłoszenie o nieprawidłowościach. „To była informacja od wyborcy z gminy Cmolas. Członek komisji wyborczej zapytał go, czy chce wszystkie karty do głosowania” – przekazała PAP.
Do krośnieńskiej delegatury do tej pory wpłynęło 10 takich zgłoszeń m.in. z Krosna i Sanoka. Do delegatury w Przemyślu – cztery, wszystkie dotyczyły lokali wyborczych na terenie miasta.
Przedstawiciele wszystkich czterech delegatur Krajowego Biura Wyborczego zapewnili, że rozesłali do komisji obwodowych informacje, że członkowie komisji wyborczych nie mogą zadawać wyborcom takich pytań.
Delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Katowicach otrzymała wiele zgłoszeń dotyczących wydawania kart referendalnych. Wskazywano, że członkowie obwodowych komisji wyborczych pytali wyborców, czy chcą kartę do referendum.
"Otrzymujemy zgłoszenia i wszystkie komisje powiadamiamy, aby się nie pytali o chęci wypełnienia referendum" - poinformowała PAP dyrektor Delegatury KBW w Katowicach Barbara Sobczyk. "Mam wrażenie, że do takich zachowań dochodzi na terenie całej Polski" - powiedziała dyrektor. "Dzwonią do nas ludzie nie tylko z woj. śląskiego, ale i z różnych terenów" - dodała.
Delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Olsztynie przyjęła już kilkadziesiąt zgłoszeń dotyczących incydentów wyborczych. "W ocenie zgłaszających zadawanie im pytań w lokalu wyborczym o kartę referendalną stanowi agitację i o tego typu zdarzeniach jesteśmy non stop informowani" - powiedział PAP dyrektor olsztyńskiej delegatury Piotr Sarnacki.
Sarnacki poinformował PAP, że telefon przeznaczony do kontaktu wyborców z olsztyńską PKW dzwoni niemal bez przerwy. "Od rana przyjęliśmy kilkadziesiąt zgłoszeń od osób, które argumentują, że zadanie im pytania o to, czy chcą wszystkie karty do głosowania stanowi naruszenie zasad agitacji" - podkreślił.
Sarnacki powiedział, że wszystkim komisjom wyborczym zostało przesłane stanowisko PKW, która poinstruowała, że zadawanie takich pytań jest niewłaściwe. "Poza tym
nasi urzędnicy wyborczy kontaktują się z każdą komisją i dodatkowo instruują członków komisji, by nie zadawali takich pytań. To są kontakty zarówno telefoniczne, jak i osobiste w lokalach wyborczych" - zaznaczył dyrektor olsztyńskiej delegatury KBW.
Warmińsko-mazurska policja odnotowała sześć incydentów związanych z wyborami. Rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie Tomasz Markowski powiedział PAP, że w Dobrym Mieście jeden z wyborców porwał jedną z kart do głosowania. "Dwa incydentu zanotowano w powiecie ostródzkim: jeden z wyborców wykrzykiwał w lokalu wyborczym niedozwolone hasła, a w innym lokalu mężczyzna wyniósł z lokalu kartę wyborczą. Tłumaczył się, że wyszedł do auta po okulary, ale ponieważ jest to naruszenie prawa została wezwana do lokalu policja" - mówił Markowski.
We wszystkich trzech incydentach zgłoszonych na policję została sporządzona dokumentacja tych zdarzeń, którą będzie oceniał sąd. "Pozostałe trzy incydenty dotyczyły zrywania plakatów wyborczych" - powiedział PAP Markowski.
Kilkanaście zgłoszeń dotyczących wydawania kart do referendum odnotowała dotychczas Okręgowa Komisja Wyborcza w Lublinie. W jednym z lokali wyborczych z tego powodu musiała interweniować policja.
„Niektórzy wyborcy zgłaszają nam, że członkowie komisji pytają, czy wydać kartę do referendum. Mamy kilkanaście takich zgłoszeń. Od razu podejmujemy interwencję związaną z tym procederem, podczas której to weryfikujemy, bo wielu przewodniczących lub zastępców komisji zaprzecza, aby coś takiego miało miejsce” – wyjaśnił w rozmowie z PAP rzecznik Okręgowej Komisji Wyborczej w Lublinie Piotr Czajkowski.
Przypadki dotyczące nieprawidłowości przy wydawaniu kart referendalnych odnotowano również w okręgu chełmskim (nr 7). „Mamy pojedyncze sygnały na temat tego, że komisja pyta, czy wyborca chce 2 lub 3 karty” – dodała dyrektor delegatury krajowego biura wyborczego w Chełmie Marta Krasa-Burak.
Także policja została wezwana do awantury w lokalu wyborczym przy ul. Relaksowej w Lublinie w związku z kartą referendalną. „Wyborca zdenerwował się, że członek komisji zapytał go, czy chce wszystkie karty, czy chce kartę referendalną. Przewodniczący komisji wezwał policję. Sam przewodniczący przyznał temu mężczyźnie rację, że osoba, która wydawała mu kartę, nie powinna go o to pytać” – dodał rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie nadkom. Andrzej Fijołek.
Michał Włodarek z okręgowej komisji wyborczej w Kaliszu powiedział PAP, że wyborcy zgłaszali okręgowej komisji nieprawidłowości dotyczące zachowania niektórych członków komisji obwodowych. Głosujący mieli być pytani, czy chcą dostać kartę do głosowania w referendum. „W związku z zaistniałą sytuacją rozesłaliśmy do wszystkich lokali komunikat podpisany przez przewodniczącego PKW Sylwestra Marciniaka” – powiedział.
Z komunikatu wyraźnie wynika, że „to wyborca ma prawo odmówić przyjęcia którejś z kart do głosowania, natomiast komisja obwodowa nie może pytać, które karty wydać" - przypomniał. (PAP)
Autorzy: Katarzyna Lechowicz-Dyl, Aleksandra Rebelińska, Agnieszka Lipska, Julia Szymańska, Joanna Kiewisz-Wojciechowska, Agnieszka Libudzka, Gabriela Bogaczyk, Ewa Bąkowska
ep/