Mentzen to pierwszy kandydat, który zadeklarował swój start w następnych wyborach prezydenckich, które wypadną latem przyszłego roku. Wybory te nie zostały jeszcze oficjalnie zarządzone - zgodnie z konstytucją zarządza je bowiem marszałek Sejmu na dzień przypadający nie wcześniej niż na 100 dni i nie później niż na 75 dni przed upływem kadencji urzędującego prezydenta.
Mimo to Mentzen na zorganizowanej w sobotę w Warszawie konwencji zainaugurował swoją kampanię wyborczą. W swoim wystąpieniu stwierdził, że jako prezydent będzie najaktywniejszym z dotychczasowych polskich głów państw - które, jak ocenił, do tej pory funkcjonują jako "marionetki" liderów swoich partii" - w tym pod względem złożonych projektów i zawetowanych ustaw.
Jak mówił, nie zamierza być prezydentem, który "podpisuje wszystko, co przyniesie prezes jego partii". Wśród priorytetów wskazał bezpieczeństwo i gospodarkę. Zdaniem Mentzena, obecnie mimo realnego zagrożenia konfliktem zbrojnym polskie bezpieczeństwo jest w opłakanym stanie, m.in. ze względu na sytuację sił zbrojnych, które - jak mówił - borykają się z brakiem sprzętu i rezerwistów, których średni wiek wynosi ok 50 lat. "Nie widać, żebyśmy się do tego konfliktu przygotowywali" - ocenił działalność obecnie rządzących.
Mentzen odniósł się też do kwestii prób nielegalnego przekroczenia granicy - jak stwierdził, nie może być tak, że ktokolwiek nielegalnie przekracza granicę. "Jeżeli nielegalnie ktoś będzie próbował forsować granicę państwa polskiego, powinno się do niego po prostu strzelać" - oświadczył.
Odnosząc się do kwestii gospodarczych, Mentzen stwierdził, że jej kluczowym problemem są przepisy "kneblujące przedsiębiorców. Opowiedział się za ich uproszczeniem, w tym reformą podatków dochodowych, a także za ograniczeniem roli państwa w gospodarce za wyjątkiem strategicznych branży, jak produkcja zbrojeniowa. Ponadto należy jego zdaniem zderegulować produkcję energii; polityk opowiedział się też za budową elektrowni jądrowych.
Mentzen mówił też o sprzeciwie wobec "lewicowej ideologii", która jego zdaniem szerzy się obecnie w państwach zachodnich, a także w Polsce, m.in. w szkołach. Opowiedział się za "wzmocnieniem prawa do wychowywania dzieci", które jego zdaniem "należą do rodziców, nie państwa". W tym kontekście mówił m.in. o zwiększeniu prawa do edukacji domowej, a także o "zatrzymaniu przymusu szczepień". (PAP)
mml/ nl/ mhr/ know/