Opozycjonista znajduje się za kratkami już od 1000 dni - ta smutna "rocznica" przypadła we wtorek. Z tej okazji Pinczuk zaapelowała do ONZ o podjęcie "bardziej aktywnych działań" na rzecz uwolnienia noblisty - przekazała AP.
Żona Bialackiego powiedziała, że doniesienia o coraz gorszym stanie zdrowia męża uzyskała od osób, które opuściły już kolonię karną w Horkach na wschodzie Białorusi, znaną z brutalnego traktowania osadzonych.
61-letni Bialacki został aresztowany po bezprecedensowej fali masowych protestów w związku ze sfałszowaniem wyników wyborów prezydenckich w 2020 roku. Czekając na proces, dwa lata później dowiedział się o przyznaniu mu Pokojowej Nagrody Nobla.
Bialacki w 2023 roku został skazany na 10 lat łagru o zaostrzonym rygorze. W politycznym procesie władze początkowo zarzuciły działaczom Centrum Praw Człowieka Wiasna, któremu Bialacki szefuje, "niepłacenie podatków". Potem zarzuty zmieniono na "kontrabandę" i "finansowanie protestów". W tym samym roku Bialacki został wpisany w Rosji na "listę osób zaangażowanych w działalność ekstremistyczną".
W marcu Pinczuk informowała, że jej mąż od ponad sześciu miesięcy przebywa w jednoosobowej celi w warunkach, które określiła jako "tortury".
W tym samym miesiącu 27 noblistów, w tym m.in. Dmitrij Muratow z Rosji, Ołeksandra Matwijczuk z Ukrainy i Białorusinka Swiatłana Aleksijewicz, zażądało w liście otwartym uwolnienia wszystkich więźniów politycznych na Białorusi, w tym Bialackiego. (PAP)
sma/