Źrodło PAP: stanowisko zastępcy szefa KE prawdopodobnie dla Łotysza, nie Polaka

2024-08-12 15:10 aktualizacja: 2024-08-12, 18:45
Szefowa KE Ursula von der Leyen Fot. RONALD WITTEK/PAP/EPA
Szefowa KE Ursula von der Leyen Fot. RONALD WITTEK/PAP/EPA
Polska nie będzie zabiegać o uzyskanie dla swojego komisarza funkcji wiceprzewodniczącego wykonawczego w Komisji Europejskiej - ustaliła PAP. Stanowisko to może bowiem znowu przypaść Łotyszowi Valdisowi Dombrovskisowi jako reprezentantowi Europejskiej Partii Ludowej.

Premier Donald Tusk we wtorek na posiedzeniu rządu zaproponuje nazwisko kandydata na komisarza. Jak mówił w piątek szef rządu, przeprowadził już w tej sprawie rozmowy z przewodniczącą KE Ursulą von der Leyen, a w połowie tygodnia omówi tę kwestię "w cztery oczy" z prezydentem Andrzejem Dudą. Tusk - jak zapowiedział - dzięki tej kandydaturze chce "uzyskać maksimum interesów dla Polski i maksimum wpływu na pracę całej KE".

Do tej pory najczęściej wskazywano na dwie potencjalne teki dla Polaka: ds. obronności oraz rozszerzenia UE. Unijny dyplomata powiedział PAP, że były one jednak rozważane pod kątem kandydatury ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.

"Sikorski miał wolną rękę. Premier wolał, by został w Warszawie, ale decyzja należała do niego. Ostatecznie jednak się nie zdecydował" - zaznaczył.

Dyplomata jednego z krajów bałtyckich, z którym rozmawiała PAP, dziwi się, że w ogóle Sikorski rozważał przeniesienie się do Brukseli. W jego ocenie jako komisarz mógłby mieć mniejszy wpływ na politykę UE niż ma teraz jako szef polskiego MSZ.

"Sikorski dzisiaj gra pierwsze skrzypce na posiedzeniach ministrów (spraw zagranicznych krajów członkowskich w ramach Rady UE - PAP). Już teraz ma dużo do powiedzenia, a jego pozycja może tylko rosnąć w następnych latach, kiedy będziemy mieli szefową dyplomacji z naszego regionu (Estonkę Kaję Kallas - PAP). Pójście do KE to byłoby marnowanie potencjału, jaki ma Sikorski" - uznał dyplomata.

Polskiemu kandydatowi może więc przypaść zupełnie inna teka niż obronność czy rozszerzenie. Wartościowe z punktu widzenia Warszawy będą też np. unijny budżet, energia, polityka klimatyczna czy wspólny rynek. "Zazwyczaj tekę dopasowuje się do samego kandydata i jego doświadczenia. Trudno, żeby Sikorskiemu dawać rolnictwo, które jakoś tam pasowało z kolei do Janusza Wojciechowskiego (obecnego komisarza - PAP)" - słyszymy.

Von der Leyen w nowej kadencji będzie chciała utworzyć nowe teki. Poza obronnością zapowiedziała powołanie komisarzy ds. mieszkalnictwa oraz regionu Morza Śródziemnego. Z kolei Włosi zabiegają o komisarza do walki z nadmierną biurokracją w UE, co również byłoby nowym portfolio.

PAP ustaliła, że Polska nie będzie ubiegała się o stanowisko wiceprzewodniczącego wykonawczego. Ta funkcja przypadnie bowiem zapewne znowu Łotyszowi Valdisowi Dombrovskisowi, który najprawdopodobniej po raz trzeci będzie członkiem KE.

Ilu zastępców ma szefowa Komisji Europejskiej?

Chodzi o stanowiska, które w 2019 r. na von der Leyen wymogli szefowie państw i rządów 27 krajów członkowskich. Łącznie przewodnicząca KE ma obecnie siedmiu zastępców, z czego trzech pełni funkcję tzw. wiceprzewodniczących wykonawczych. Taka posada zastępcy o rozszerzonych kompetencjach miała zaspokoić ambicje holenderskiego polityka Fransa Timmermansa, kiedy po wyborach europejskich w 2019 r. jego kandydatura na stanowisko szefa KE została odrzucona przez część stolic.

Trzech wiceprzewodniczących co do zasady miało reprezentować trzy grupy polityczne, które tworzą w Parlamencie Europejskim koalicję. Timmermans reprezentował więc socjaldemokratów (po odejściu do krajowej polityki zastąpił go Słowak Marosz Szefczovicz). Wiceprzewodniczącym wykonawczym z najsilniejszej w PE Europejskiej Partii Ludowej (EPL) jest Dombrovskis, a liberałowie z Odnowić Europę mają Dunkę Margrethe Vestager.

"Założenie jest takie, że skoro Dombrovskis idzie po raz trzeci do KE, to znowu dostanie stanowisko wiceprzewodniczącego wykonawczego. Bo ludzi się nie degraduje" - powiedział PAP unijny dyplomata.

To, ile nowa KE będzie liczyć wiceprzewodniczących, będzie zależało od samej von der Leyen. Mówi się jednak o tym, że siedmiu zastępców na 27 komisarzy to było zdecydowanie za dużo. Rodziło to bowiem spory kompetencyjne, np. w zakresie praworządności pomiędzy wiceprzewodnicząca Vierą Jourovą a Didierem Reyndersem, a w kwestiach rynku cyfrowego pomiędzy Vestager a Thierrym Bretonem.

Von der Leyen może więc znacząco ograniczyć tę liczbę, chociaż zasada, by partie wchodzące w skład koalicji w PE miały po jednym zastępcy w KE - może zostać utrzymana.

Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)

mar/