W sobotę w Poleskim Parku Narodowym (PPN) w ramach organizowanej co roku imprezy pod nazwą „Pożegnanie żurawi” można będzie uczestniczyć w liczeniu tych ptaków na wyznaczonych miejscach - o świcie, gdy wyruszają na miejsca żerowania oraz wieczorem, kiedy z nich wracają. „Żurawie już zaczynają się zlatywać na zlotowiska. W ubiegłym roku naliczono ich około 2,7 tys.” – powiedziała PAP Sandra Pierepieńko z PPN.
Obserwacje żurawi w Parku i jego okolicach od czterech lat prowadzi Fundacja dla Przyrody, we współpracy z PPN, w ramach projektu „Wędrówki lubelskich żurawi”. Wykorzystywane są do tego nowoczesne narzędzia jak nadajniki GPS, kamery termowizyjne, fotopułapki, czy drony, co umożliwia monitorowanie tras przelotów tych ptaków, pozyskiwanie informacji o ich życiu i zwyczajach.
„Nasze żurawie dolatują do Włoch, Francji, Hiszpanii, Serbii, Węgier, a jeden z obserwowanych przez nas ptaków doleciał aż do Algierii (Afryka Północna). Wędrówka jest podzielona na etapy, ptaki mają swoje postoje. Takim +portem lotniczym+ jest dla nich Park Narodowy Hortobagy na Węgrzech, gdzie się zlatują żurawie z różnych stron. Z Polesia do Hortobagy prowadzi taka +żurawia autostrada+. Po pewnym czasie one stamtąd odlatują dalej w różne strony” – powiedział PAP Kamil Stepuch z Fundacji dla Przyrody.
Odtworzenie tras wędrówek poleskich żurawi umożliwiają nadajniki GPS, które ptaki mają przyczepiane do nogi. To lekkie, niewielkie urządzenia z panelami słonecznymi. „Aktywnych nadajników jest siedem. Bywa, że żuraw z jakiegoś powodu nie przeżywa, może pada ofiarą drapieżnika, czy z powodu choroby. Czasem też sam nadajnik przestaje pracować. Staramy się to uzupełniać i zakładać nadajniki innym żurawiom, ale złapać takiego ptaka nie jest ławo” – dodał Stepuch.
Obserwacje tras lotów żurawi przyniosły też nowe informacje. „Badacze dotychczas uważali, że te ptaki omijają wysokie pasma górskie. Tymczasem jeden z naszych żurawi z nadajnikiem przeleciał przez Alpy i dotarł do Afryki” – powiedział Marek Kołodziejczyk z Fundacji dla Przyrody.
Fundacja prowadzi też obserwacje gniazd żurawi, ich lęgów, a potem wychowywania młodych. W tym roku monitorowanych było 12 gniazd, a znaleziono ich na terenie PPN i okolic około 20. W ubiegłych latach monitorowanych było około 10 gniazd żurawi.
Stepuch podkreślił, że nie wiadomo dokładnie, ile jest tych gniazd, ponieważ są one zakładane w miejscach bagiennych i podmokłych, trudnodostępnych dla człowieka. Fundacja planuje we współpracy z PPN, przeprowadzić kompleksowy monitoring gniazd, wykorzystując do tego dron z kamerą termowizyjną tak, aby, nie płosząc ptaków, wyszukać ich gniazda i dokładnie policzyć. „W Parku widzimy dużo żurawi na zlotowiskach, ale spora ich część to ptaki, które się tutaj zatrzymują, a nie zakładają tu gniazda” – zaznaczył Stepuch.
Obserwacje przyrodników wskazują, że wiele par żurawi w PPN zakłada gniazda w tych samych miejscach, co poprzednio lub w bliskiej okolicy. Jaja wysiaduje głównie samica, a samiec zastępuje ją, gdy ona - wyczerpana już wcześniej znoszeniem jaj - musi się nakarmić i zregenerować. „W naszych badaniach wyszło, że samce mogą wtedy siedzieć na jajach nawet dwie doby. Mogliśmy zaobserwować też z jaką delikatnością samiec traktuje samicę, jak podchodzi, głaszcze ją, porusza, żeby ona wstała z tego gniazda” - mówi Kołodziejczyk.
Przy tej okazji obserwatorzy mogli też usłyszeć, jak żurawie się do siebie „odzywają” przy gnieździe. „Znany jest nam klangor, czyli te głośne dźwięki, które wydają z siebie żurawie, kiedy zaznaczają swoją obecność, swoje terytorium, swoją pozycję. Nowe jest to, że one wydają też mnóstwo takich delikatnych dźwięków gardłowych, kiedy np. samiec podchodzi do samicy. Nie znamy jeszcze ich znaczenia” – dodał przyrodnik.
Wysiadywanie jaj trwa zazwyczaj 38 dni. Żurawie dzielą się opieką i wychowaniem młodych równomiernie, np. jedno z rodziców zajmuje się jednym pisklakiem, a drugie - drugim.
Żurawie są monogamiczne, łączą się pary na całe życie, nowych partnerów dobierają po stracie tego pierwszego. Zazwyczaj znoszą dwa jaja, rzadko jedno, sporadycznie trzy. „Nigdy nie wiedzieliśmy, żeby odchowały trzy młode. Zdarza się, że dwa, ale w tym roku najczęściej był to jeden odchowany żuraw, czyli nawet jeśli w gnieździe wyklują się dwa, to przeżywa tylko jeden” – zaznaczył Kołodziejczyk.
Z dotychczasowych obserwacji wynika, że braki wody wywołane zmianami klimatycznymi, ale i działania człowieka powodujące osuszanie terenów bagiennych (odwodnienia, kopanie rowów melioracyjnych, spuszczanie wody z pól) mają negatywny wpływ na żurawie. Według Kołodziejczyka prowadzony monitoring wskazuje, że par lęgowych nie jest zbyt dużo, a każdego roku ta liczba zdaje się maleć. „Jak woda spływa, obniża się jej poziom, wokół gniazda jest bardziej sucho, to m.in. drapieżniki mają łatwiejszy dostęp do gniazda i zabierają jaja” – mówi Kołodziejczyk.
Zdaniem przyrodników już teraz trzeba podejmować działania w celu ochrony siedlisk żurawi, a może nawet pomyśleć o ich poszerzaniu. „Żuraw bez wody nie funkcjonuje. To jest gatunek parasolowy, czyli chroniąc siedliska, chronimy żurawie. Teraz jest dobry moment, przy w miarę stabilnej populacji żurawi, żeby zacząć działać, bo za chwilę może być późno i ta ochrona będzie znacznie trudniejsza” – podkreśla Stepuch.
O wynikach obserwacji i projekcie „Wędrówki lubelskich żurawi” przyrodnicy z Fundacji opowiedzą także w sobotę podczas „Pożegnania żurawi” w Poleskim Parku Narodowym. W programie imprezy są również spacery ścieżkami dydaktycznymi z przewodnikami a w siedzibie Parku w Urszulinie można będzie posłuchać wykładów o różnych gatunkach zwierząt zamieszkujących tereny PPN. Zaplanowano też m.in. spotkanie z malarzem, prof. Stanisławem Bajem, który opowie o żurawiach w malarstwie. Organizatorami wydarzenia są Centrum Spotkania Kultur w Lublinie, Poleski Park Narodowy oraz Gminny Ośrodek Kultury w Urszulinie.
Autorka: Renata Chrzanowska
grg/