130 lat temu we Lwowie otwarto Panoramę Racławicką [NASZE WIDEO]

2024-06-05 09:37 aktualizacja: 2024-06-05, 14:52
Monumentalny obraz olejny, namalowany pod kierunkiem Wojciecha Kossaka i Jana Styki, ma 114 m długości i 15 m wysokości. Fot. PAP/Jan Morek (zdjęcie ilustracyjne)
Monumentalny obraz olejny, namalowany pod kierunkiem Wojciecha Kossaka i Jana Styki, ma 114 m długości i 15 m wysokości. Fot. PAP/Jan Morek (zdjęcie ilustracyjne)
5 czerwca 1894 r. we Lwowie wystawiono Panoramę Racławicką. Okazją były uroczystości stulecia zwycięstwa nad Rosjanami i Powszechna Wystawa Krajowa. W 1946 r. - zgodnie z wolą Stalina - obraz stał się "darem narodu ukraińskiego" dla Polski, którego władze PRL przez 40 lat nie chciały pokazywać publicznie.

Monumentalny obraz olejny, namalowany pod kierunkiem Wojciecha Kossaka i Jana Styki, ma 114 m długości i 15 m wysokości; jest cylindrycznie rozpięty na rusztowaniu. Widz ogląda go, stojąc na platformie widokowej w centrum rotundy, otoczony malowidłem – niczym krajobrazem - ze wszystkich stron.

Za pomocą efektów świetlnych, perspektywicznych i optycznych, Panorama przenosi obserwatora w czasie – i czyni "świadkiem" bitwy z 4 kwietnia 1794 r. Wojska powstańcze pod wodzą Tadeusza Kościuszki zmierzyły się wtedy z armią rosyjską w rejonie Racławic; Panorama przedstawia artystyczną wizję tego zwycięskiego starcia.

"Obraz przedstawia bitwę w rozstrzygającej chwili o godz. 4 po południu. Wszedłszy do wytwornie i lekko (…) zbudowanego budynku, przechodzi widz przez ciemny korytarzyk i po schodach dostaje się na podyum, obite szarem płótnem, otoczone naokoło żelazną galeryjką" – opisywała wrażenia widza "Gazeta Lwowska" z 30 maja 1984 r. "Stanąwszy tu, jest od razu olśniony wspaniałe mi pięknościami olbrzymiego dzieła. Tuż od jego stóp niemal biegnie tak zwany +fałszywy teren+ (…) Widz stoi na wzgórku w pośrodku walki" – wyjaśniał dziennik.

Treść balistycznej epopei objaśniał druk wydany przez Komitet Panoramy: "Wszedłszy na podyum - widzisz tuż przed sobą sławny atak kosynierów na działa rossyjskie, ustawione w jednym szeregu. Pierwszy skoczył na bateryę i czapką przykrył zapał armaty Wojciech Bartosz, gospodarz ze wsi Rzędowie, którego Kościuszko za ten czyn bohaterski chorążym mianował i nazwał Wojciechem Głowackim, a towarzyszów jego, rekrutów ochotników, tytułem regimentu Grenadyerów Krakowskich zaszczycił".

Geneza obrazu wiąże się z przygotowaniami do Powszechnej Wystawy Krajowej we Lwowie w 1894 roku. W zamyśle wystawa miała sportretować dorobek gospodarczy i życie społeczno-kulturalne Austro-Węgier, oraz zamanifestować żywotność narodu polskiego; jedność ponad zaborczymi podziałami. Zdzisław J. Zieliński w opracowaniu "Lwów stolicą" nakreślił rozmach tej imprezy: "Oto z okazji Powszechnej Wystawy Krajowej (1894) Lwów sprawił sobie tramwaj elektryczny (przed Londynem, Paryżem, Rzymem, Petersburgiem i Wiedniem - Warszawa dopiero w 1908 r.). Tramwaj wymagał elektrowni, a ta z kolei wprowadziła oświetlenie elektryczne i rozbudowę sieci telefonicznej" - napisał.

Na wystawę, przygotowywaną przez dwa lata złożyło się 129 pawilonów, w których na 50 ha eksponowano dokonania 34 branż: od szkół ludowych i lokalnych haftów, przez parowozy po tuczniki i wiercenia geologiczne. Organizatorzy, a szczególnie prezes książę Adam Stanisław Sapieha, chcieli nadać wystawie szczególną wymowę patriotyczną. Wtedy Jan Styka zaproponował, aby namalować pierwszą polską panoramę, przedstawiającą bitwę pod Racławicami.

"To jest ewidentne 3D w wydaniu XIX-wiecznym"

W ówczesnej Europie była moda na panoramy. Realistyczne płótna uzupełniały przedmioty, tak ustawione i oświetlone, aby widz zatracił zdolność do oceny, gdzie kończy się obraz, a zaczyna sztafaż. "To jest ewidentne 3D w wydaniu XIX-wiecznym" – powiedział Iwonie L. Koniecznej z PAP (2019) dr Romuald Nowak, wieloletni kierownik Muzeum Panorama Racławicka (MPR) we Wrocławiu.

Pomysł Styki spotkał się z aprobatą. Janina Natusiewicz-Mirer, w piśmie "Ochrona zabytków" streściła wstępne prace: "W listopadzie 1892 r. Styka (…) zdecydował, iż kulminacyjnym momentem panoramy będzie zdobycie rosyjskich armat przez polskich kosynierów".

Najważniejsze było znalezienie współpracownika zdolnego sprostać dziełu. Styka zaprosił do współpracy Wojciecha Kossaka; potem utworzył zaplecze organizacyjno-finansowe - został powołany Komitet Budowy Panoramy.

Pierwsze zebranie odbyło się 6 stycznia 1893 r. Dla zdobycia funduszy postanowiono założyć konsorcjum akcjonariuszy oraz wystąpić o kredyt bankowy. Prace komitetu referowała "Gazeta Lwowska". Panorama Racławicka miała być dziełem sztuki promującym patriotyzm – i zarazem intratną inwestycją. Jej budżet oszacowano na 100 tys. złotych reńskich, w tym 45 tys. na koszty budynku, urządzenie wnętrza, sztucznego terenu a 20 tys. – na honoraria dla Kossaka i Styki. Ostatecznie koszty wzrosły do 115 tys., ale kwota się zwróciła. Kossak i Styka otrzymywali jeszcze tantiemy - 25 proc. zysków konsorcjum.

W ostatnich dniach stycznia 1893 r. malarze pojechali do Wiednia, aby w archiwum wojennym skopiować plan bitwy pod Racławicami i złożyć w specjalistycznej firmie Gridla zamówienie na rusztowanie do rotundy. Następnie Styka udał się do Monachium, aby zaangażować pejzażystę Ludwika Bollera, doświadczonego w malowaniu nieba i pejzażu. W 1971 r. Janina Natusiewicz-Mirer otrzymała od Wandy Stykowej odbitki notesu jej męża. Istota malowania panoramy – to, zdaniem Styki, "poprawne wyznaczenie linii horyzontu, właściwe oświetlenie i umiejętnie namalowane niebo, czyli powietrze".

Ledwo zagruntowano płótno na stelażu, Kossak i Styka poprosili o poświęcenie palet i pędzli podczas uroczystej mszy. 10 marca 1983 r. Komitet Budowy Panoramy we Lwowie podpisał z artystami umowę. W kwietniu Kossak, Styka i Boller pojechali na wizję lokalną do Racławic i wybrali punkt widokowy.  

Pod koniec miesiąca Komisja Artystyczna zaaprobowała szkic kompozycji, złożony z czterech części. Swoje dwie Kossak wykończył w Krakowie, a Styka swoje - we Lwowie. Wspólnicy nie pracowali razem - weszli w konflikt. Kossak był zorganizowany i systematycznie odbywał "malarzo-godziny". Tymczasem Styka, urodzony menedżer, dźwigał na barkach promocję oraz finansowanie akcji. Miast malować, odbywał spotkania.

"Nie tyle pinxit ile combinavit Styka. Malowało wielu, on na szczęście najmniej i dlatego panorama była niezła" - ocenił Tadeusz Boy-Żeleński w "Psychologii sukcesu". "Cały był pochłonięty oprowadzaniem zwiedzających roboty dostojników; pokazywał, objaśniał, gadał, przy czym oczywiście on był twórcą wszystkiego. Pamiętam, jak Włodzio Tetmajer na ciepło odgrywał te paradne sceny, śmiejąc się i wściekając po trosze, bo zdarzało się, że Styka pokazywał jako swoją grupę jeszcze mokrą od pędzla Tetmajera. Gorzej było, kiedy próbował wywłaszczyć Kossaka. Po wizycie jakiegoś arcyksięcia, gdy Styka zanadto właził Kossakowi w szkodę, temperamentowy Wojtek gonił go po rusztowaniach, chcąc go obić" - opisywał.

Nie zostały zawczasu uzgodnione kwestie autorskie, ponadto Kossak jako malarz-batalista dążył do realistycznego obrazu bitwy, a Styka chciał rozbudowanej warstwy symbolicznej. "Od świtu więc do zmierzchu śmigają zamaszyście pędzle… Nieraz jeden ich rzut staje się tematem długich, gorących dyskusyj. Ścierają się rozliczne prądy i zdania, do ostrych niemal dochodzi rozpraw" – odnotował ich spory miesięcznik "Świat", który pełnił funkcję organu Wystawy Krajowej.

Rozjemcą malarzy, w październiku 1893 r., został Ludwik Baldwin-Ramułt, architekt i członek Komitetu Budowy Panoramy. Uzgodnił formalny podział zakresu prac. "Ze względu na konieczną potrzebę jednolitego działania około prac artystyczno-malarskich przy wykonaniu Panoramy przyznaje się Panu Wojciechowi Kossakowi wewnętrzne kierownictwo a to za zgodą dobrowolną Pana Jana Styki. Panu Janowi Styce, jako inicjatorowi Panoramy, przyznaje się prawo dyspozycji figur i ugrupowania obrazu pod względem historycznym. Następnie w dokumencie stwierdzono, że dawne różnice zostają puszczone w niepamięć, zaś malarze podali sobie ręce na znak zgody. Ustalono także, że nazwiska dwójki twórców będą podawane w kolejności alfabetycznej" – czytamy w protokole Ramułta.

W malowaniu Stykę wspierali Włodzimierz Tetmajer i Wincenty Wodzinowski, Kossak współpracował zaś z batalistą Zygmuntem Rozwadowskim i Teodorem Axentowiczem. Ludwik Boller wykonał partię nieba i dalszoplanowy pejzaż. Bollerowi pomagali Tadeusz Popiel i Michał Sozański. Autorstwa Popiela jest m.in. chałupa i krzyż z gromadką modlących się ludzi.

Pierwsze sceny

26 sierpnia 1893 r. Kossak i Styka rozrysowali pierwsze sceny na płótnie w rotundzie. Po dziewięciu miesiącach, 28 maja 1894 r. gotowe dzieło przejęło konsorcjum.

Widowni udostępniono Panoramę Racławicką 5 czerwca - w dniu uroczystego otwarcia Powszechnej Wystawy Krajowej, dokonanego przez "Najd. Arcyksięcia Karola Ludwika, w Imieniu Protektora Wystawy Najjaśniejszego Pana". W czasie 4,5 miesiąca wystawę zwiedziło 1 mln 150 tys. osób - Panoramę obejrzało kilkaset tysięcy widzów. Na wystawę "zjechał monarcha w otoczeniu wszystkich swoich najwyższych dygnitarzy, najbliższych doradców korony, co jest bezprzykładnem dotąd wyróżnieniem odwiedzanej prowincyi i co dodało wizycie monarszej blasku, który zaćmił wszystkie inne wypadki w Austryi, olśniewając nieprzyjaciół naszego narodu i czyniąc ze Lwowa i jego wystawy punkt ciężkości bieżącej polityki austryackiej i ognisko uwagi światowej" – radował się "Świat". 8 września 1894 r. Najjaśniejszy Pan raczył oświadczyć na widok kosyniera, który nakrywał lont armaty czapką: "Imposant. Es hat mich frappiert" (Imponujące. Zafrapowało mnie to - PAP). Skutkiem cesarskiego komplementu, lwowscy publicyści zaczęli nazywać Panoramę "arcydziełem".

Panorama wywoływała silne poczucie realności - są liczne opisy sytuacji, gdy ktoś chciał jej dotknąć, nie wierząc, że to tylko płótno. Na wystawę przyjeżdżały wycieczki chłopów z całej Galicji, w tym potomkowie autentycznych kosynierów. "Widziałem w budynku panoramy osoby łkające na sam widok przepysznego tego obrazu, widziałem grupy, tłumy całe płaczące rzewnie na wspomnienie dni tych wzniosłych i wspaniałych swoją wielkością; i pewnie każdy z tych widzów na życie całe zachowa wspomnienie widoku bitwy racławickiej, gdzie dzielny Kościuszko świeci bohaterstwem prawdziwym, każdy dziatwie opowiadać będzie chwile przebytych wrażeń. I pamięć się zachowa" - opisywał obecny we Lwowie polonijny publicysta Adam Szwajkart.

Po okrzykach na cześć Najjaśniejszego Pana znowu zebrał się Komitet Rotundy, uchwalił obniżkę biletów i ustalił, że panorama będzie czynna także w trakcie demontażu imprezy.

Muzeum jednego obrazu

"Po zakończeniu Wystawy Krajowej (5 czerwca - 15 października 1894 r.) we Lwowie do początku 40-tych lat XX w. działało jedno z pierwszych na świecie muzeum jednego obrazu – +Panorama Racławicka+" – napisała Natalia Filerycz w "Roczniku Lwowskim 2012-13".

W 1912 r. Panoramie zagroziło pocięcie na kawałki i rozdzielenie między akcjonariuszy upadającego konsorcjum. 26 lutego 1912 r. właścicielem obrazu została gmina miasta Lwowa.

Natalia Filerycz odsłania ukraiński rozdział dziejów Panoramy. Po wkroczeniu do Lwowa Armii Czerwonej w 1939 r., ukraińscy komuniści rozpoczęli planowe "zabezpieczanie" prywatnych kolekcji dzieł sztuki oraz swoiste "rozkułaczanie" muzeów. Każdy pracownik dostał trzy miesiące na to, aby zapoznać się z "Krótkim kursem historii WKP(b)", oraz z dziełem Stalina "Kwestie leninizmu". Wszelkie przemiany dokonywały się pod osobistym nadzorem Nikity Chruszczowa. Od 1940 r. filię Galerii Lwowskiej stanowiła Panorama Racławicka. Natalia Filerycz podaje, że obejrzało ją 33 tys. 574 widzów.

2 lipca 1941 r. w protokole Obwodowej Galerii Obrazów zapisano, że w niedzielę dnia 22 czerwca 1941 r. rano "dobrowolnie przybyli (…) wszyscy prawie pracownicy działu zachodnioeuropejskiego i przystąpili natychmiast do zabezpieczania obrazów".

9 kwietnia 1944 r., w czasie bombardowania Lwowa uległa uszkodzeniom rotunda Panoramy. Bomba zapalająca, o wadze 250 kg, nie eksplodowała, lecz przebiła dach i zaryła się w sztucznym terenie obok sceny z płonącą chatą i grupką ludzi pod krzyżem. Cztery mniejsze bomby uderzyły w wiązania dachu: obraz oberwał się na szerokości 50 metrów, spadł na sztafaż.

W pierwszych dniach czerwca 1944 r., w obawie, że Armia Czerwona dokończy dzieła zniszczenia, obraz pospiesznie zakonserwowano, nawinięto na walec transportowy, zapakowano do skrzyni, obkładając trutkami na myszy, i 16 czerwca ewakuowano do klasztoru bernardynów we Lwowie.

Po wojnie Nikita Chruszczow postulował, aby Panoramę pociąć na kawałki, jednak Józef Stalin rozkazał aby - jako "dar narodu ukraińskiego" - znalazła się w nowych granicach Polski. Polacy nie mieli złudzeń - we Wrocławiu mówiono, że "wielką łaskę nam Rosjanie robią, Lwów i Wilno zabrali, a Panoramę zwracają".



Sowieci zdecydowali się przekazać Panoramę Racławicką Polsce w lipcu 1946 roku. "Był to propagandowy zabieg, dokonany na czas powojennej walki o władzę" - napisał Wojciech Trębacz z wrocławskiego oddziału IPN w artykule "Obraz Panoramy Racławickiej w obiektywie +bezpieki+". Przypomniał, że "po początkowym rozgłosie" zapanowała cisza, "a samo malowidło niszczało pozbawione przez wiele lat odpowiedniej konserwacji". Władze PRL nie miały zamiaru pokazywać obrazu, przedstawiającego tryumf wojsk polskich nad Rosją - nawet Rosją Katarzyny II.

Decyzję o publicznym wystawieniu Panoramy we Wrocławiu podjęto dzięki działalności zawiązanego po Sierpniu 1980 r. Społecznego Komitetu Panoramy Racławickiej, pod przewodnictwem prof. Alfreda Jahna, W latach 1981-85 obraz przeszedł kompleksową konserwację i 14 czerwca 1985 r. - pierwszy raz od 41 lat - został zaprezentowany w specjalnie wybudowanej rotundzie projektu Ewy i Marka Dziekońskich.

"Przemawiały różne ważne osobistości, nikt jednak nawet nie wspomniał o pięcioletnim trudzie Komitetu, nikt nie wymienił mojego nazwiska. No cóż, cała sprawa Panoramy była od początku nie na rękę komunistycznemu państwu i jego reprezentantom; ale skoro już została doprowadzona do końca, to woleli ten niechciany sukces wpisać na własny rachunek" - wspominał prof. Alfred Jahn. "Stałem daleko w tłumie, gorzko przeżywając arogancję i nikczemność całej tej sytuacji. Wtedy uświadomiłem sobie, że to przecież nie dla nich wskrzesiliśmy Panoramę Racławicką – zrobiliśmy to dla siebie, dla naszych potomnych, dla Narodu" - napisał.

Ponowne otwarcie Panoramy przysporzyło zajęć Służbie Bezpieczeństwa. "Kontroli poddana została działalność tych biur podróży, które w swojej ofercie zbyt nachalnie proponowały zwiedzanie Panoramy. Szczegółowo kontrolowano pracowników i grupy turystyczne, notując ich wypowiedzi i prezentowane postawy. Do wiosny 1989 r. Panorama Racławicka była dla SB miejscem potencjalnego zagrożenia demonstracjami antykomunistycznymi, a nawet kreowania takich postaw" - napisał Wojciech Trębacz. "Można przyjąć twierdzenie, że Panorama została rewindykowana w pełni dopiero wraz z końcem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej" - ocenił.

Z okazji 130. rocznicy otwarcia Panoramy Racławickiej odbędzie się wykład historyk sztuki Anny Jezierskiej pt. "Jak powstała pierwsza polska panorama?" - w środę o godz. 17 w siedzibie MPR we Wrocławiu. (PAP)

Paweł Tomczyk, Iwona L. Konieczna

gn/