20 stycznia 1949 r. w Szczecinie rozpoczął się IV Walny Zjazd Związku Zawodowego Literatów Polskich.
"W ciągu kolejnych trzy dni komunistyczna władza narzuciła nowy sposób tworzenia utworów. Organizacja przekształciła się w Związek Literatów Polskich. Literatów miał nadzorować członek Sekretariatu KC PZPR, Jakub Berman, uznawany za jedną z najbardziej wpływowych osób na szczytach komunistycznej władzy. Za wprowadzenie sowieckiego kanonu realizmu socjalistycznego do polskiej literatury odpowiadał szef Wydziału Kultury KC PZPR Stefan Żółkiewski. Na czele związku stanął Leon Kruczkowski, który zastąpił Jarosława Iwaszkiewicza, uznanego przez komunistów za 'przeżartego przedwojennymi nawykami'" - powiedział PAP prof. Andrzej S. Kowalczyk, kierownik działu rękopisów Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza.
"Zjazd tegoroczny stawia przed literaturą wyraźne zadanie: owocnie, zdecydowanie zacząć pomagać budować socjalizm w Polsce, uczyć ludzi nowego życia, budzić w nich wzruszenia godne współczesnego człowieka. (...) Stwarza to nowe zadania i dla Związku Literatów. Niech Związek staje się centrum artystyczno-naukowym uczenia pisarzy rzetelnej wiedzy o świecie, przełamywania drobnomieszczańskich przesądów agnostycznych, rozbijania muru dzielącego literaturę od współczesności, od życia mas" - pisał Żółkiewski w referacie programowym zjazdu.
"Jeżeli w Związku Radzieckim dokonano zasadniczego odkrycia w postaci metody socjalistycznego realizmu, to rzecz prosta, jest ono w sensie naukowym obowiązujące nie tylko dla tego społeczeństwa i narodu, który odkrycia dokonał, lecz także dla wszystkich innych narodów" – mówił w 1949 r. wiceminister kultury Włodzimierz Sokorski
"Socrealizm był doktryną bardziej polityczną niż artystyczną i, jak każda manipulacja w sztuce, miał charakter regresywny, bo cofał literaturę w rozwoju i narzucał całkowite upolitycznienie dzieł literackich - nie mogły być neutralne ideologiczne. Zgodnie z obowiązującym od 1934 r. w ZSRS kanonem socrealistycznym także i polscy pisarze nie byli już odtąd tylko biernymi obserwatorami rzeczywistości, ale także i uczestnikami czy wręcz 'bojownikami' rewolucji komunistycznej i 'walki klas'. Mieli angażować się wyłącznie po stronie partii komunistycznej, a faktycznie - po stronie państwa totalitarnego" - wyjaśnił prof. Kowalczyk, dodając, że sowiecki kanon socrealizmu obowiązywał także w architekturze, sztukach plastycznych, teatrze i filmie.
Pierwsze zapowiedzi nowej doktryny w sztuce miały miejsce już w 1947 r.
"Artyści dotychczas byli oddzieleni nieprzebytym murem od szerokich mas narodu, tworzących w pocie czoła materialne podstawy ich wiedzy, kultury i sztuki, obowiązkiem twórcy, kształtującego duchową dziedzinę życia narodu, jest wczuć się w tętno pracy mas ludowych, w ich tęsknotę i potrzeby, z ich wzruszeń i przeżyć czerpać natchnienie twórcze do własnego wysiłku, którego celem głównym i podstawowym winno być podniesienie i uszlachetnienie poziomu życia tych mas" - mówił I sekretarz PPR, Bolesław Bierut podczas uroczystego otwarcia rozgłośni Polskiego Radia we Wrocławiu 16 listopada 1947 r.
"W 1947 r. komuniści prowadzili jeszcze walkę ze zbrojnym podziemiem niepodległościowymi. Po zbrojnym podziemiu rozprawiali się z kolejnymi wrogami - kościołem katolickim, organizacjami społecznymi i nie byli jeszcze w pełni gotowi na całkowite zawłaszczenie literatury i wprowadzenie socrealizmu jako obowiązującego modelu. Dwa lata później stalinowskie wzorce mogły być już wprowadzane bez ograniczeń" - powiedział PAP historyk IPN Adama Hlebowicz.
"W modelowym socrealistycznym utworze literackim autor zawsze precyzyjnie określał, którzy bohaterowie idą z duchem czasów i są postaciami właściwymi, pozytywnymi i wierzącymi w komunizm, a którzy są zacofanymi, fałszywymi i złymi orędownikami przedrewolucyjnego ładu - często sabotażystami, szpiegami lub ludźmi moralnie zdegenerowanymi. Ten biało-czarny schemat zwykle obejmował także osobę wzorowego aktywisty partyjnego lub młodzieżowego, przodownika pracy, lub robotnika, który dojrzewa lub już dojrzał do akceptacji nowej, komunistycznej ideologii. Bohaterem socrealistycznego utworu mógł stać się np. funkcjonariusz organów bezpieczeństwa, który walczył z 'kontrrewolucją' czyli antykomunistyczną konspiracją" - wskazał prof. Kowalczyk.
"W socrealistycznym wzorcu nie było miejsca dla wątpiących i niezdecydowanych lub nawet osób neutralnych. Komunizm był traktowany jako ostateczny punkt dojścia i absolutne dobro, wręcz - prawda objawiona. Ideologia miała formować ludzi i twórczość" - dodał.
"Śpij, majorze, świt niedaleko/ widzisz - księżyc zaciąga wartę/ szósty rok już nie śpi bezpieka, strzegąc ziemi panom wydartej/ Brnęła noc przez serce, przez rżyska/ kolejami się snuła po torach/ i przyszedł towarzysz Dzierżyński do towarzysza majora (...)/ Z gruzów, z ruin rośnie budowa, robociarz rządzi/ kolejarz, hutnik (...)/ Jeszcze gnieździ się różna swołocz po zapadłych, ciemnych powiatach, ale my musimy podołać/ Rewolucja nam podpowiada" - pisał w 1950 r. Andrzej Mandalian w wierszu "Towarzyszom z bezpieczeństwa".
"Socrealistyczny bohater nieustannie walczył z wrogiem ideologicznym, z ignorującymi dyscyplinę pracy bumelantami, ze złodzejami państwowego mienia, z kułakami i 'andersowcami', imperializmem, Ameryką, która wówczas była ucieleśnieniem wszelkiego zła" - wyjaśnił Hlebowicz.
"- Wywalczyć! Wiem! Walczyć, walczyć, całe długie życie walczyć, a kiedy wreszcie ten spokój? (...) - Spokój? Zawsze! W walce też jest spokój, Michał, w walce, właśnie w walce. Czy ty tego nie rozumiesz, że przecież życie bez jakiejś walki o coś, dla kogoś, dla innych to tylko erzac, jakaś pusta forma?" - czytamy w dialogu kierowcy Michała Kosewskiego z innym pracownikiem w opowiadaniu "Bazie Sokołowskiej" (1951 /wyd. 1954) Marka Hłaski.
W okresie socrealizmu szczególną popularność zyskały powieści tzw. produkcyjniaki. Ich akcja toczyła się na placach budowy, w fabrykach, kopalniach i państwowych zakładach pracy. "Wzorowym bohaterem powieści produkcyjnej był robotnik, zwykle członek partii lub organizacji młodzieżowej. Czasem zmagał się z niechęcią innych robotników, niekiedy wykrywał sabotażystów, tropił i karcił obiboków, bumelantów i kombinatorów. Zdarzało się, że był przodownikiem pracy i narzucał wyśrubowane normy pracy. Negatywną postacią mógł być wywodzący się z dawnych elit społecznych inżynier, leniwy brygadzista lub wróg ustroju - dawny właściciel fabryki - kapitalista" - podkreślił Hlebowicz.
Poza nielicznymi wyjątkami (Zbigniew Herbert, Leopold Tyrmand, Jan Józef Szczepański) socrealistyczne wzorce zastosowała w swojej twórczości większość polskich literatów od tzw. "pryszczatych" z kręgu Wiktora Woroszylskiego, przez Adama Ważyka, Bohdana Czeszkę, byłego żołnierza AK Tadeusza Konwickiego, aż po uznanego za najważniejszego piewcę nowego ustroju, a niegdyś kawalera Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari za udział w wojnie z bolszewikami Władysława Broniewskiego - autora "Poematu o Stalinie" (1949).
"Część pisarzy wstąpiła do PZPR. Wśród nich był Julian Stryjkowski, Ważyk, Kazimierz i Marian Brandysowie. To ci, którzy dobrze potrafili się posługiwać piórem i bez wątpienia byli obdarzeni talentem. Nie kierował nimi strach. Część uwierzyła w komunizm jak Ważyk, których chodził z pistoletem u boku i uważał, że wrogów ustroju należy rozstrzeliwać. Do partii wstąpili także zwykli koniunkturaliści bez talentu" - dodał Hlebowicz, przypominając jednocześnie, że Ważyk był autorem "Poematu dla dorosłych" (1955), który uznaje się za pierwszy utwór przełamujący socrealistyczny kanon.
"Przybiegli, wołali: komunista nie umiera/ Nie zdarzyło się jeszcze, aby człowiek nie umarł/ Tylko pamięć zostaje/ Im więcej wart człowiek, tym większy po nim ból/ Przybiegli, wołali: w socjalizmie skaleczony palec nie boli/ Skaleczyli sobie palec/ poczuli/ zwątpili" - pisał Ważyk sześć lat po szczecińskim zjeździe.
"To hańba dla intelektualisty ugiąć się przed rzeczywistością kłamliwą i despotyczną, tylko dlatego, że jest, że zewsząd otacza" - oceniał Jacek Trznadel w "Hańbie domowej" (1986). Prof. Kowalczyk przypomina, że "socrealistyczne utwory literackie nie wytrzymały próby czasu. Zdarzały się książki, w których przebłyskiwał talent autora, jak np. 'Bieg do Fragalà' Juliana Stryjkowskiego, poświęconej włoskim robotnikom z ubogiego Południa. Po latach Stryjkowski udowodnił, że jest wybitnym pisarzem. W większości przypadków schematyzm pogrążył jednak te utwory".
"Konwicki napisał dwie powieści socrealistyczne, które były chwalone nawet w środowisku emigracyjnym. Balast polityki, ideologii i stronniczość narracji zaszkodził jednak nawet największym talentom" – dodał podkreślając, że socrealizm w polskiej literaturze trwał do 1956 roku - do gomułkowskiej "odwilży".
Po latach część dawnych socrealistów przeszła na "pozycje kontrrewolucyjne" i wsparła tworzącą się w PRL demokratyczną opozycję antykomunistyczną. Jerzy Andrzejewski podpisał "List 34" (1964)-list protestacyjny intelektualistów przeciw cenzurze. W 1976 r. przystąpił do Komitetu Obrony Robotników (KOR). Z komunistyczną przeszłością rozliczał się w literaturze m.in. w "Bramach raju" i w "Ciemności kryją ziemię". Z KOR współpracował także Woroszylski. Stryjkowski publikował w drugim obiegu. "Dostrzegali oni całkowitą jałowość socrealizmu. Rozumieli, że ich dzieła nie obroniły się. Część z nich, jak Andrzejewski, miała poczucie klęski i postrzegała socrealizm jako negatywne doświadczenie osobiste" - podsumował Kowalczyk. (PAP)
autor: Maciej Replewicz
kh/