W kwietniu 1944 r. niemieckie Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych wyznaczyło Lublin na Fester Platz z czterema liniami umocnień. "Lublin w tych planach miał stać się niemal twierdzą, Festung Lublin" - powiedział historyk.
Przygotowując się do obrony miasta Wehrmacht utworzył na części obozu koncentracyjnego na Majdanku odrębny obóz dla więźniów budujących umocnienia. Przed nadejściem Armii Czerwonej udało się ukończyć tylko część z nich.
"Niemcy zobowiązali każdego dorosłego mieszkańca Lublina do wykopania pięciu metrów okopów lub transzei. Osobom, które nie wywiązywały się z tego obowiązku groziło aresztowanie. Jednak do obrony miasta brakowało sił i materiałów budowlanych, przede wszystkim betonu i stali" – wyjaśnił dr Tarkowski.
Lublina bronił niemiecki 991 batalion strzelców krajowych, 25 pułk policji SS bez jednego batalionu, jedna kompania 180 batalionu strzelców i inne mniejsze jednostki. "Dowództwo Wehrmachtu liczyło, że oddziały, które będą się wycofywały z frontu w miarę postępu Sowietów, zasilą garnizon lubelski. Ten plan nie powiódł się, bo uderzenie sowieckie postępowało błyskawicznie, a do miasta dotarły jedynie resztki 213 i 23 Dywizji Piechoty" – powiedział historyk.
18 lipca Armia Czerwona rozpoczęła forsowanie Bugu. Cztery dni później 3, 8 i 16 Korpus Pancerny 2 Armii Pancernej gen. Siemiona Bogdanowa dotarły do rogatek miasta zaskakując tempem natarcia nie tylko Niemców, ale też Armię Krajową. Ówczesny komendant oddziałów AK w Lublinie kpt. Stefan Dębicki "Kmicic" wyznaczył bowiem koncentrację na 20 lipca w Osmolicach, kilkanaście kilometrów na południe od miasta.
"Uderzenie sowieckie było tak szybkie, że żaden z większych oddziałów formowanego 8 pułku piechoty Legionów AK nie zdążył wejść do miasta. Wszystkie większe oddziały zostały odcięte poza Lublinem. W mieście były tylko nieliczne skadrowane oddziały, których nie uwzględniono w planie mobilizacyjnym" – powiedział dr Tarkowski.
Według relacji uczestników, do walki zgłosili się w większości młodzi chłopcy, którzy byli zaprzysiężeni, ale nie zostali przeszkoleni. "Dostali karabiny, albo zdobyli je na Niemcach i chcieli sobie postrzelać. To nie były zdyscyplinowane oddziały" – przyznał.
22 lipca grupa podchorążego "Oriona" wrzuciła granaty do Grand Hotelu. Z kolej pluton podporucznika "Merkurego" rozebrał mostek w miejscowości Sławin, żeby utrudnić Niemcom ewakuację. Następnie akowcy spotkali sowieckich czołgistów, wsiedli na ich maszyny i wspomagali ich w walce.
Historyk podał, że nieliczni żołnierze AK walczyli w centrum miasta o Soldatenheim (niem. dom żołnierza), dzisiejsze Centrum Kultury. Akowcy zdobyli gmach liceum im. Unii Lubelskiej przy pl. Wolności, gdzie Niemcy urządzili szpital bojowy. Zacięte boje toczyły się o gimnazjum urszulanek przy ul. Narutowicza. Budynek kilka razy przechodził z rąk do rąk. "Akowcy ponosili wysokie straty, ale nie można im odmówić bohaterstwa i zaangażowania" – przyznał.
Od strony Sławinka wyszło tego dnia pierwsze natarcie Armii Czerwonej. Atakowały 50 i 51 Brygada Pancerna z 3 Korpusu Pancernego. Zaciekłe walki toczyły się o koszary Fritza, szpital w dawnym gmachu Bobolanum, Ogród Saski, w rejonie kościoła garnizonowego i Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
23 lipca z okolic Krzczonowa na Lublin uderzył także 8 Korpus Pancerny Gwardii. W rejonie kościoła św. Michała i mostu na Bystrzycy dwa bataliony 58 Brygady Pancernej natrafiły na dobrze przygotowaną obronę niemiecką: dwa pociągi pancerne, niszczyciela czołgów Nashorn, baterię haubic, działa przeciwpancerne i dwie kompanie piechoty. Z powodu ciężkich strat Rosjanie wycofali się w rejon ul. Młyńskiej, gdzie przeczekali noc.
Również 23 lipca 1944 r. od północy miasto zaatakowały 60 Brygada Pancerna i 301 pułk artylerii samobieżnej. "W walkach w rejonie ratusza na ul. Lubartowskiej Sowieci stracili kilka dział samobieżnych Su-76, tzw. suczek. Zginał tu dowódca 301 pułku płk Mark Jonis. Również natarcie kolejnych czołgów T-34 zostało zatrzymane" – powiedział dr Tarkowski.
Na ul. Królewskiej doszło do pojedynku niemieckiego Nashorna z czołgami sowieckimi. Cztery maszyny, które przebiły się zostały zniszczone na pl. Katedralnym. Zapaliły się od nich trzy kamienice. Trafione czołgi wbiły się w ściany budynków.
24 lipca 58 Brygada sforsowała Bystrzycę brodem w rejonie dzisiejszej ul. Muzycznej i ul. Nadbystrzycką uderzyła w stronę centrum miasta. "Istnieje legenda, że przeprawę wskazało Sowietom dwóch żołnierzy AK" – dodał historyk.
Również 24 lipca z miasta wycofał się 3 i 16 Korpus Pancerny, które uderzyły z rejonu Kurowa na Dęblin i Puławy. Do Lublina wkroczyli piechurzy z 28 Korpusu Piechoty i wspomogli czołgistów z 8 Korpusu Pancernego Gwardii. Walki skoncentrowały się w Śródmieściu, w rejonie ul. Narutowicza i pl. Wolności, który stał się centralnym punktem obrony. Niemcy skutecznie bronili się też na pl. Litewskim, wówczas nazywanym Adolf Hitler Platz.
"Wszystkie kamienice przy placu zostały przystosowane do obrony okrężnej i zamienione w mini fortece. Niemcy mieli masę uzbrojenia i amunicji. Czołgi sowieckie traciły gąsienice na minach i były niszczone Pancerfaustami. Ogień 88-milimetrowych armat, którymi dysponowało siedem Nashornów rozrywał sowieckie czołgi" – podał historyk.
W obliczu nieuchronnego okrążenia dowodzący obroną gen. Hjamar Moser zadecydował o wyjściu resztek niemieckiego zgrupowania z miasta. Sześć Kampfgruppe (niem. grup bojowych) około godz. 2 rano usiłowało przebić się. "Tylko jednej udało się dotrzeć do Wilkołazu, gdzie natrafiła na pododdział niemieckiej 17 Dywizji Pancernej" - powiedział dr Tarkowski.
Walki o Lublin ustały nad ranem 25 lipca. "Lublin był wolny. Miasto było zrujnowane, na ulicach stały spalone czołgi, zginęło ok. 400 mieszkańców. Rosjanie podali w meldunkach, że wzięli 2,2 tys. jeńców. akowcy po bitwie doliczyli się 56 spalonych sowieckich czołgów na ulicach miasta. W rzeczywistości, straty wynosiły ponad 300 czołgów, tylko że Rosjanie na bieżąco je naprawiali i wysyłali do walki" – podsumował historyk.
Jego zdaniem, zniszczenia miasta mogły być większe, bo przed wycofaniem się Niemcy planowali wysadzenie 22 najważniejszych zakładów przemysłowych, w tym elektrowni miejskiej, gazowni, cukrowni i zakładów spirytusowych. "Pracownicy tych przedsiębiorstw i członkowie AK rozbroili materiały wybuchowe albo przerwali sznury detonacyjne i uchronili swoje zakłady przed wysadzeniem" – podał. Przypomniał też o kolejarzach, którzy rozmontowali tory, żeby uniemożliwić wywiezienie 11 lokomotyw w głąb III Rzeszy.
26 lipca do Lublina wkroczyła 1 Armia Wojska Polskiego i komuniści zorganizowali defiladę. Żołnierze przemaszerowali ul. Zamojską, Królewską i Krakowskim Przedmieściem.
Według historyka, większość mieszkańców cieszyła się z wejścia Rosjan, niechęć przyszła z czasem. "Rozdawanie kwiatów żołnierzom Armii Czerwonej i inne wyrazy entuzjazmu na ulicach były autentyczne. Lublin był wolny przez cztery dni od 25 do 28 lipca, kiedy żołnierze AK jeszcze oficjalnie, z opaskami i bronią paradowali po ulicach, patrolowali miasto. Po paru dniach rozpoczęły się masowe aresztowania. Ludzie zobaczyli, że to druga okupacja" – powiedział historyk.
W sierpniu 1944 r. NKWD osadziło na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku zdekonspirowanych żołnierzy Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich. Nocą 23 sierpnia około 250 więźniów wywieziono do obozu Diagilewo pod Riazaniem, a następnie do gułagów w Susłongierze, Griazowcu, Czerepowcu i Skopinie w ZSRR.(PAP)
Autor: Piotr Nowak
pp/