W lutym w mediach pojawiły się zdjęcia małżonki Adama Drivera, aktorki Joanne Tucker, na których widać było jej mocno zaokrąglony brzuch. Media ogłosiły, że para spodziewa się drugiego dziecka, choć sami zainteresowani nie potwierdzili tej informacji. Driver zabrał głos w tej sprawie dopiero w grudniu, w czasie próby generalnej do swojego występu w programie „Saturday Night Live”. Ujawnił wtedy, że kilka miesięcy temu urodziło mu się drugie dziecko i od razu ujawnił też płeć pociechy. „W zeszłym roku poprosiłem Świętego Mikołaja o córeczkę i ją dostałem, co okazało się bardzo wyczerpujące. W tym roku poproszę zatem o pigułki nasenne” – zażartował ponoć gwiazdor według relacji informatora serwisu Page Six.
Teraz, goszcząc w telewizyjnym porannym talk-show "Live with Kelly and Mark", słynący z chronienia swojej prywatności aktor ujawnił kilka informacji na temat swojej relacji z dziećmi. "Moja córka ma osiem miesięcy. A ponieważ mój syn jest sześciolatkiem, to zdążyłem już zapomnieć, że posiadanie małych dzieci może być do bani" - zażartował aktor. Z jego wypowiedzi można wywnioskować, że córka budzi rodziców w nocy. "Wprawdzie śpię niewiele, ale pamiętam, że tym razem muszę się bardziej cieszyć ojcostwem. Za pierwszym razem wszystko szło za szybko i bardzo mi zależało, żeby syn rozwinął się na tyle, żeby mógł się ze mną porozumieć i powiedzieć mi, co mu dolega. A teraz wobec córki jestem bardziej cierpliwy. Próbuję cieszyć się tym bardziej” - przyznał.
Radości z ojcostwa Driver ma tym razem więcej z jeszcze innego powodu. Gwiazdor wyznał, że w przypadku drugiego dziecka ma więcej szczęścia, bo jego córka „bardzo go lubi”, podczas gdy syn „przez pierwsze trzy lata nie chciał mieć z nim nic wspólnego”. Imion swoich dzieci aktor wciąż nie ujawnił.
Trwająca przez ostatnie tygodnie wzmożona aktywność Drivera w mediach ma związek z premierą jego filmu „Ferrari”, który trafił na ekrany kin 29 grudnia. To opowieść o założycielu motoryzacyjnego imperium, Enzo Ferrarim, którego portretuje właśnie Driver. Akcja rozgrywa się w 1957 r. Był to bardzo trudny czas dla Ferrariego. Przeżywał wtedy żałobę po śmierci pierworodnego syna, a jego firma stała u progu bankructwa. W tej sytuacji Enzo postanowił postawić wszystko na jedną kartę i wystawił swój zespół do jednego z najtrudniejszych wyścigów na świecie - liczącego ponad 1500 kilometrów rajdu przez całe Włochy znanego jako Mille Miglia. Zwycięstwo było dlań szansą na ocalenie firmy, ale przegrana oznaczała stratę wszystkiego.
Żonę i wspólniczkę biznesową głównego bohatera, Laurę Ferrari, zagrała Penelope Cruz. Jej bohaterka w pewnym momencie odkryła, że Enzo od lat żyje w równoległym związku z Liną (w tej roli Shailene Woodley), a owocem ich romansu jest nastoletni Piero.
Reżyserem filmu "Ferrari" jest Michael Mann, twórca m.in. „Gorączki” i „Ostatniego Mohikanina”. Nad biografią słynnego konstruktora pracował ponad 20 lat. (PAP Life)
kgr/