Al Pacino wyznał, że po występie w kontrowersyjnym filmie całą gażę przekazał organizacjom charytatywnym

2024-10-22 12:58 aktualizacja: 2024-10-22, 13:04
Al Pacino. Fot. PAP/EPA/NEIL HALL
Al Pacino. Fot. PAP/EPA/NEIL HALL
W tym miesiącu ukazała się autobiograficzna książka Ala Pacino „Sonny Boy: A Memoir”. Gwiazdor wrócił w niej wspomnieniami do pracy nad kryminałem „Zadanie specjalne” z 1980 roku. Zagrał w nim detektywa, który udaje homoseksualistę, by złapać seryjnego mordercę polującego na gejów. Pacino zdradził, że w związku z kontrowersjami, jakie wywołał ten film, przekazał swoje wynagrodzenie na cele charytatywne. „Te pieniądze pomogły zrobić coś dobrego” – zaznaczył aktor.

Na początku października do księgarń trafiły wspomnienia Ala Pacino. Hollywoodzki aktor opowiedział m.in. o drodze na szczyt i błyskotliwej, trwającej przeszło sześć dekad karierze w Fabryce Snów. „W dobrych i złych czasach, w biedzie i bogactwie, w bólu i radości, aktorstwo było jego kołem ratunkowym, a aktorska społeczność – jego plemieniem. To pamiętnik człowieka, który nie ma już się czego obawiać i nie ma nic do ukrycia” – brzmi opis wydawcy. Na kartach książki zatytułowanej „Sonny Boy: A Memoir” gwiazdor takich kultowych filmów, jak „Człowiek z blizną”, „Zapach kobiety”, „Adwokat diabła” czy trylogia „Ojciec chrzestny”, opowiedział o pracy nad kryminałem „Zadanie specjalne”, który trafił na ekrany kin w 1980 roku. 

Fabuła obrazu w reżyserii Williama Friedkina skupia się na detektywie Stevie Burnsonie, który angażuje się w śledztwo dotyczące seryjnego mordercy polującego na gejów. Bohater infiltruje nowojorskie środowisko homoseksualistów, podając się za jednego z nich. Wszystko po to, by zastawić pułapkę na siejącego w mieście postrach zabójcę. Produkcji od początku towarzyszyły kontrowersje. Po premierze filmu aktywiści LGBT+ organizowali liczne demonstracje, zwracając uwagę na jego homofobiczny przekaz – ich zdaniem twórcy przedstawili gejów jako osoby zafascynowane przemocą i skłonne do agresji. Pacino bronił swojego występu w wywiadach twierdząc, że nigdy nie zrobiłby niczego, co miałoby na celu „wyrządzenie krzywdy społeczności gejowskiej”.  

W swojej autobiografii 84-letni aktor wyznał, że w tamtym czasie nie był „wystarczająco wrażliwy”, by dostrzec „wyzyskującą naturę” filmu. W obliczu narastających protestów gwiazdor zdał sobie jednak sprawę z tego, że być może popełnił błąd, przyjmując angaż. Jak pisze na kartach książki, producenci „błagali” go, by publicznie stanął w obronie filmu. „W końcu zapłacili mi mnóstwo pieniędzy. Nie chciałem zostawić ich na lodzie. Miałem dość tego szaleństwa” – zdradził zdobywca Oscara. W ramach swego rodzaju zadośćuczynienia postanowił on przekazać po cichu całą gażę organizacjom charytatywnym. „Nie wiem, czy to uspokoiło moje sumienie, ale przynajmniej te pieniądze pomogły zrobić coś dobrego. Nie mówiłem o tym, bo nie chciałem, żeby wyglądało to jak tani chwyt marketingowy. Zależało mi na tym, by z całej tej sytuacji wynikła choć jedna pozytywna rzecz” – zaznaczył Pacino. (PAP Life)

iwo/moc/kgr/