Aleksander Kwaśniewski: istnieje ryzyko, że Ukraina zostanie "sprzedana"
Niepokojące jest to, że USA zakładają rewizje granic we współczesnym świecie - ocenił b. prezydent Bronisław Komorowski. Z kolei b. prezydent Aleksander Kwaśniewski stwierdził, że karty Donalda Trumpa są słabe, jeśli chodzi o zakończenie wojny na warunkach korzystnych dla Ukrainy.

W poniedziałek Donald Trump został zaprzysiężony na 47. prezydenta USA. W swoim inauguracyjnym przemówieniu zapowiedział m.in. wysłanie wojsk na południową granicę USA, wprowadzenie stanu wyjątkowego w energetyce czy przejęcie kontroli nad Kanałem Panamskim. Podpisał też nominacje członków gabinetu.
Komorowski pytany we wtorek w radiu RMF FM czy zaczęła się teraz "złota era", czy raczej koniec świata odparł, że "ani jedno, ani drugie" i że "trzeba żyć także z prezydentem Trumpem u steru Stanów Zjednoczonych". Zwrócił uwagę, że nowy prezydent USA w swoim wystąpieniu "ani razu nie zająknął się na temat roli przywódczej Stanów Zjednoczonych w świecie Zachodu".
Na uwagę, że z ust Trumpa ani razu nie padło też słowo "NATO" ani "Europa", Komorowski stwierdził, że dla nowego prezydenta USA "nie istnieje nic poza Ameryką i jej interesami". "Więc mamy się czego obawiać, bo to nie jest tak, jak czasami Polakom się wydaje, że Stany Zjednoczone były, są i będą zawsze ostoją wolności i naszego poczucia bezpieczeństwa" - powiedział Komorowski.
Pytany o zapowiedź Trumpa dotyczącą przejęcia Kanału Panamskiego, b. prezydent stwierdził, że nikt nie ma prawa spać spokojnie, bo "to jest bardzo niepokojące, że Stany Zjednoczone - potęga militarna, gospodarcza i polityczna - stanęły w szeregu krajów rewizjonistycznych, które zakładają rewizje granic we współczesnym świecie".
Z kolei Aleksander Kwaśniewski stwierdził we wtorek w radiu Zet, że karty Trumpa są bardzo słabe, jeśli chodzi o zakończenie wojny na warunkach korzystnych dla Ukrainy. "Władimir Putin nie jest tym zainteresowany, chce doprowadzić do tego, żeby Ukraina była w jego strefie wpływów" - powiedział Kwaśniewski. Wyraził jednak nadzieję, że nowy prezydent USA nie da się Putinowi "tak łatwo podejść", bo - jak dodał - przegrana Ukrainy byłaby porażką Ameryki, co z kolei nie mieści się w programie Trumpa.
"Rosjanie tę wojnę mogą prowadzić jeszcze długo, a Ukraińcy mają coraz mniej zasobów ludzkich. Bez pomocy zewnętrznej w postaci dostaw broni i pieniędzy nie dadzą sobie rady, więc nie jest to mocna pozycja w możliwych rozmowach z Putinem" - stwierdził Kwaśniewski.
W ocenie b. prezydenta istnieje ryzyko, że Ukraina zostanie "sprzedana". "Ukraina w strefie wpływów rosyjskich oznacza granicę wpływów Putina na Bugu. To oznacza, że jesteśmy wtedy krajem naprawdę frontowym NATO w pełnym tego słowa znaczeniu, a biorąc pod uwagę brak wielkiej sympatii Trumpa do Sojuszu Północnoatlantyckiego, to jest to ryzykowne" - mówił Kwaśniewski.
W jego ocenie, jeśli Ukraina oraz Mołdawia zostaną w strefie wpływów Putina, a NATO będzie osłabione mniejszą obecnością wojsk amerykańskich, to dla Polski oznacza to "dwie bardzo złe wiadomości".
Trump jest drugim w historii USA prezydentem, który powrócił do Białego Domu po czteroletniej przerwie spowodowanej przegraną w wyborach. Pierwszym był Demokrata Grover Cleveland pod koniec XIX wieku. (PAP)
ero/ nl/ mok/ grg/