Bronisław Komorowski: nie oczekuję literalnego wykonania zobowiązań przedwyborczych [STUDIO PAP]

2024-03-22 08:08 aktualizacja: 2024-03-22, 19:38
Bronisław Komorowski. Fot. PAP/Dominik Gajda
Bronisław Komorowski. Fot. PAP/Dominik Gajda
Gabinet Donalda Tuska to rząd koalicyjny i każda z formacji bierze odpowiedzialność za swoje obietnice - powiedział w Studiu PAP b. prezydent Bronisław Komorowski. Odnosząc się do 100 dni rządu, Komorowski ocenił, że społeczeństwo zrozumie brak spełnienia niektórych obietnic w imię utrzymania koalicji.

"Wcale nie oczekuję literalnego wykonania zobowiązań przedwyborczych" - mówił w Studiu PAP Bronisław Komorowski, komentując 100 dni rządu Donalda Tuska.

Były prezydent, odnosząc się do zrealizowanych i niezrealizowanych obietnic wyborczych partii wchodzących w skład większości rządzącej, podkreślał, że jest to rząd koalicyjny i każda z formacji bierze na siebie odpowiedzialność za swoje obietnice.

"Rząd jest koalicyjny. Każda część tej koalicji bierze odpowiedzialność za własne obietnice. Rola premiera, jako zwolennika koalicji, powinna polegać na pewnym uśrednianiu stanowisk i szukaniu kompromisów przed zgłaszaniem różnych projektów do Sejmu" - mówił.

Zdaniem Komorowskiego opinia publiczna zrozumie, że część postulatów partii politycznych musi poczekać z realizacją lub jest nie do zrealizowania, pod warunkiem, że się jasno wytłumaczy powody takich decyzji.

"Opinia publiczna zrozumie, jeśli się powie, że jest to warunek jedności koalicji, (...) że nie realizujemy własnych partyjnych pomysłów, tylko szukamy nowego rozwiązania" - tłumaczył.

Zdaniem byłego prezydenta, Donald Tusk, jeśli musi, będzie szukał kompromisów, bo "jest bardzo elastyczny w różnych kwestiach i jest realistą".

Pytany o dalszą współpracę prezydenta Andrzeja Dudy i premiera, Bronisław Komorowski mówił, że jego zdaniem, politycy doszli do porozumienia w kwestii bezpieczeństwa Polski. W innych kwestiach spodziewa się jednak "zimnej wojny".

"Obie strony wyznaczyły pewne linie ograniczające lub wyznaczające obszar współpracy. Są to kwestie związane z bezpieczeństwem, z obroną kraju. Tutaj należy spodziewać się obustronnych wysiłków na rzecz budowania tej współpracy, na tyle, na ile jest ona konieczna. W innych obszarach spodziewam się 'zimnej wojny', a czasami i ostrzału artyleryjskiego z obu stron" - podsumował.

Były prezydent był też pytany, czy jego zdaniem powinna powrócić rządowa ochrona byłych prezydentów podczas ich wizyt zagranicznych, z której zrezygnowano w 2016 roku. Bronisław Komorowski skrytykował tę decyzję ówczesnego rządu.

"To było uwłaczające godności Polski. Pamiętam jak byłem w Niemczech i tam wsadzają mnie do limuzyny i wiozą na lotnisko. A przede mną jedzie samochód pancerny z karabinem maszynowym. A urzędnik niemiecki mówi: 'panie prezydencie, słyszeliśmy, że władze polskie panów pozbawiły ochrony. A my dbamy o wasze bezpieczeństwo'. Poczułem się tak, jakbym dostał w pysk. I myślę, że władze PiS-owskie, które wprowadzały tego rodzaju ograniczenia, myślały, że nam dały po twarzy - a dały Polsce" - wspominał.

Jak dodał były prezydent, rola byłych głów państwa mogła by być bardziej wykorzystywana w bieżącej polityce.

"Zawsze się zastanawiałem, czy należy ponarzekać, jak potraktowała władza PiS-owska byłych prezydentów, porównując to np. z Włochami. Gdzie byli prezydenci są traktowani, jak szansa na budowanie pewnej wspólnoty politycznej, przekraczającej granicę partii politycznej" - tłumaczył.

W 2016 roku zrezygnowano z ochrony byłych prezydentów przez ówczesne BOR (obecnie SOP) za granicą. Ówczesny szef MSWiA Mariusz Błaszczak tłumaczył to tym, że na mocy ustawy z 1996 r. byłym prezydentom przysługuje ochrona BOR tylko na terytorium Polski. Ówczesne kierownictwo BOR rezygnację z chronienia b. prezydentów poza granicami kraju tłumaczyło kosztami niewspółmiernymi do zagrożenia.

Bronisław Komorowski: akceptuję pomysł referendum w sprawie aborcji

Były prezydent Bronisław Komorowski powiedział w Studiu PAP, że referendum w sprawie aborcji powinno się odbyć, bo jest ona społecznie trudną kwestią, a idea referendum powstała, żeby właśnie takie spory rozwiązywać.

W pełni akceptuję ten pomysł. Uważam, że jest uczciwy” – mówił były prezydent Bronisław Komorowski.

Zdaniem polityka w Polsce są środowiska, które boją się wyniku takiego referendum. I są to zarówno środowiska skrajnie prawicowe, jak i skrajnie lewicowe.

„W pełni bym akceptował wynik referendum. Wyraźnie są środowiska, które się boją wyniku takiego referendum. I co paradoksalne, są to środowiska fundamentalistyczno-katolickie, które mówią, że nie robi się referendum w kwestiach moralnych. I drugie – skrajnie lewicowe, skrajnie liberalne, które mówią, że nie robi się referendum w sprawie praw człowieka” – mówił.

Zdaniem byłego prezydenta, sprawa aborcji nie powinna być uznawana za prawo człowieka. Uważa on takie stwierdzenie za nadużycie.

„Nigdy nie słyszałem, żeby gdzieś na forum międzynarodowym, obowiązującym nas wszystkich, kwestię aborcji uczyniono prawem człowieka. To są nadużycia tych osób, które z różnych powodów obawiają się wyniku referendum” – mówił.

Komorowski uważa, że referendum w sprawie aborcji powinno się odbyć również ze względu na to, że jest to „forma przyjęta do rozstrzygania kwestii społecznie trudnych. A aborcja jest taką społecznie trudną kwestią” – tłumaczył.

W sprawie liberalizacji przepisów aborcyjnych w listopadzie zeszłego roku Lewica złożyła dwa projekty ustaw. Jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.

Pod koniec stycznia br. do Sejmu wpłynął projekt grupy posłów klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Zakłada on, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania.

Oprócz tych projektów pod koniec lutego Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) złożyła w Sejmie projekt ustawy, który odwraca wyrok TK z 2020 r. w sprawie przepisów o aborcji. Politycy TD chcą też, aby w sprawie aborcji odbyło się referendum.

Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku TK z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju.

autor: Jarema Jamrożek

jc/