Dyplomata zaznaczył, że rolnicy protestują nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach, w tym we Francji, Niemczech i Hiszpanii - pisze agencja BNS.
"Uważam, że byłoby bardzo dużym błędem i byłoby bardzo niewłaściwe, gdybyśmy powiedzieli, że rolnicy protestują, bo są do tego zachęcani przez Rosję. Tak nie jest. Po pierwsze rolnicy mają powody, (by protestować), a po drugie mają do tego prawo" - oznajmił Radziwiłł.
Ambasador RP powiedział, że większość spraw podnoszonych przez rolników jest adresowana bezpośrednio do organów UE i jest uzasadniona.
W środę minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis ocenił, że planowana na piątek przez polskich rolników blokada drogi na granicy polsko-litewskiej przypomina "jakiś rodzaj operacji hybrydowych".
Zdaniem ministra "zaplanowane w przesmyku suwalskim działania nie przypominają już protestów, ale działania wymierzone w bezpieczeństwa narodowe Polski i Litwy".
Przesmyk suwalski to pas lądu o długości około 100 kilometrów na granicy polsko-litewskiej, wciśnięty pomiędzy rosyjską eksklawę Królewiec na zachodzie i Białoruś na wschodzie.
Polscy rolnicy zapowiadają na 1 marca demonstrację na granicy i nie wykluczają, że litewscy rolnicy dołączą do tego protestu. Decyzję o podjęciu akcji uzasadniają tzw. systemem karuzeli zbożowej, który polega na tym, że ukraińskie zboże wjeżdża do województwa lubelskiego czy podkarpackiego jako tranzyt przez Polskę, następnie kieruje się na Litwę, a po przekroczeniu granicy ten transport przestaje być śledzony przez polskie służby. Wówczas samochód ze zbożem wraca na granicę i zmienia dokumenty, a ładunek staje się towarem unijnym, który swobodnie wjeżdża do Polski. (PAP)
jc/