Po ogłoszeniu w niedzielę rezygnacji z ubiegania się o drugą kadencję prezydenta USA Joe Biden oświadczył, że popiera kandydaturę obecnej wiceprezydent Kamali Harris w listopadowych wyborach. W poniedziałek Harris zyskała poparcie wielu innych ważnych demokratów, m.in. byłej spikerki Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi i sześciu najbardziej wpływowych demokratycznych gubernatorów. Kandydatury nie poparł jeszcze jednoznacznie były prezydent Barack Obama, wywodzący się z Partii Demokratycznej.
Dr Tomasz Smura z Uniwersytetu Warszawskiego, pytany o to w rozmowie z PAP, ocenił, że brak poparcia Harris przez Obamę może być związany z próbą zachęcenia jej, by udowodniła partii, iż nadaje się na kandydatkę na prezydenta. "Być może wyłonią się nowi kandydaci, którzy mogliby spróbować powalczyć z Kamalą Harris. (...) Barack Obama sugeruje, żeby Harris próbowała się zetrzeć z innymi potencjalnymi kandydatami z Partii Demokratycznej, którzy mogliby się pojawić" - ocenił ekspert. Do takich potencjalnych kandydatów zaliczył m.in. gubernatora Kalifornii Gavina Newsoma i gubernatora Pensylwanii Josha Shapiro.
Amerykanista zauważył, że przez to, iż Harris nie brała udziału w prawyborach, nie zbudowała sobie jeszcze poparcia wewnątrz Partii Demokratycznej. W jego ocenie prawybory umożliwiłyby jej to. "Dobrze, aby ten proces wyłaniania kandydata jednak się odbył i żeby spróbowała udowodnić, że jest osobą odpowiednią i kompetentną, by Partię Demokratyczną reprezentować" - powiedział.
Smura, pytany o "mocne strony" Harris jako możliwej kandydatki na prezydenta, wymienił m.in. jej pochodzenie, które - według niego - pozwoliłoby jej uzyskać poparcie wśród wyborców wywodzących się z mniejszości etnicznych, oraz to, że jest kobietą. "Na pewno pomoże jej background i to, że jest kobietą, a dużym tematem w tej kampanii wyborczej są kwestie aborcyjne. Ona jest mocno zaangażowana w tę sprawę" - wyliczał.
Dopytywany, co kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta Donald Trump może próbować przedstawić w kampanii jako "słabe punkty" Harris, amerykanista wymienił jej brak doświadczenia w sferze politycznej. "Na pewno część zarzutów, które kierowane były pod adresem Joe Bidena, w przypadku Kamali Harris będzie nieadekwatnych lub trudniejszych do użycia. Natomiast pewnie będzie wytykany brak doświadczenia czy brak dużej aktywności ze strony Kamali Harris w czasie funkcjonowania tej administracji. Republikanie na pewno będą tego używać" - ocenił.
Jak jednocześnie zauważył, ta "mniejsza aktywność polityczna" nie musi stanowić przeszkody dla Harris. W jego opinii może jej to wręcz pomóc "odciąć się od źle zapamiętanych sytuacji" z kadencji Joe Bidena. "Nie była do końca zaangażowana w różne sprawy, które obciążały kandydaturę Bidena, np. kwestie izraelsko-palestyńskie. Tutaj pod adresem Joe Bidena płynęły sygnały niezadowolenia z jednej i z drugiej strony. I obciążały jego kandydaturę" - wyjaśnił.
Prezydent USA Joe Biden, który ubiegał się o reelekcję, poinformował w niedzielę na platformie X, że wycofuje się z kandydowania na urząd prezydenta USA. Oświadczył też, że popiera kandydaturę Kamali Harris w listopadowych wyborach.
Harris wydała komunikat, w którym oznajmiła, że ma zamiar "zapracować na nominację i wygrać ją", co zapewne jest reakcją na stanowisko tych przedstawicieli demokratycznego establishmentu, którzy domagają się otwartej konwencji partyjnej i nie udzielili jej dotąd poparcia.
Wybory prezydenckie w USA odbędą się 5 listopada. Kandydatem Partii Republikańskiej jest były prezydent Donald Trump. (PAP)
Autorka: Nina Leszczyńska
pp/