„Naszym celem jest trwały i widoczny znak w centrum Berlina upamiętniający cierpienia Polaków pod niemiecką okupacją" – oświadczyła w niedzielę Baerbock.
„Naszym wspólnym celem jest szybki postęp w realizacji projektu. Mam na myśli rzeczywiście szybką (realizację). Szczerze mówiąc, straciliśmy już zbyt dużo czasu” – kontynuowała ministra zaznaczając, że świadków historii, takich jak zasłużony dla polsko-niemieckiego pojednania były minister spraw zagranicznych i były więzień Auschwitz Władysław Bartoszewski, jest coraz mniej. Dlatego takie miejsca pamięci będą w przyszłości jeszcze ważniejsze.
Bundestag podjął w 2020 r. decyzję o utworzeniu w centrum Berlina Miejsca pamięci i spotkań. W czerwcu br. projekt nazywany obecnie Polsko-Niemieckim Domem przyjął rząd RFN. Przed przystąpieniem do realizacji konieczna jest ponowna dyskusja w niemieckim parlamencie, co ma nastąpić w tym roku lub na początku 2025 r.
„Historia naszych krajów, Polski i Niemiec, jest ze sobą mocno spleciona. W bezdennym cierpieniu i niepojętych zbrodniach popełnionych przez Niemców na Polkach i Polakach. W walce o wolność i samostanowienie. A dziś Niemcy i Polska wspólnie zabiegają o bezpieczeństwo Europy i Ukrainy” – mówiła Baerbock, która należy do partii Zieloni.
„Nasza solidarność nie jest prezentem, lecz wyrazem szacunku za to, co inni dla nas zrobili. Dlatego potrzebna jest pamięć, właśnie tutaj w Berlinie, skąd niemieckie zbrodnie II wojny światowej wzięły swój początek” – kontynuowała ministra.
Jak dodała, Niemcy powinni być bardziej świadomi wydarzeń, które dla Polaków są do dziś tak bolesne. Baerbock przyznała, że wiedza o 1 września 1939 roku i jego skutkach nie jest w niemieckim społeczeństwie zadowalająca.
Ministra stanu ds. kultury i mediów Claudia Roth podkreśliła, że planowany Polsko-Niemiecki Dom będzie „widocznym znakiem pojednania i uznania polskich cierpień”.
„Jesteśmy winni Polakom pamięć. Jesteśmy im także winni zmierzenie się z naszą wspólną historią. Tylko uczciwość wobec nas samych może umocnić relacje z Polską i pogłębić pojednanie” – dodała. „Musimy stale tłumaczyć, co stało się w Polsce pomiędzy 1939 a 1945 r. Jest to konieczne, ponieważ skutki niemieckiej wojny na wyniszczenie odczuwalne są do dziś” – zaznaczyła Roth. „Bądźmy czujni” – cytowała Mariana Turskiego.
Roth jest w niemieckim rządzie odpowiedzialna za projekt.
Ani Baerbock, ani Roth nie odniosły się do kwestii zadośćuczynienia dla polskich ofiar.
Uroczystości rocznicowe zorganizował Niemiecki Instytut Spraw Polskich (DPI) w Darmstadt, wiodąca niemiecka placówka naukowa. W obchodach uczestniczył charge d’affaires ad interim RP w Niemczech Jan Tombiński oraz burmistrzyni Berlina Franziska Giffey.
Spotkanie odbyło się w parku Tiergarten, w miejscu, gdzie znajdowała się Opera Krolla (Kroll-Oper), w której po pożarze Reichstagu w 1933 r. obradował niemiecki parlament. 1 września 1939 r. w tym budynku Hitler wygłosił po rozpoczęciu ataku na Polskę przemówienie, zawierające osławione zdanie: „Od godz. 5.45 odpowiadamy ogniem”. Miejsce po rozebranej po wojnie Operze Krolla jest jedną z możliwych lokalizacji planowanego Miejsca pamięci i spotkań poświęconego polskim ofiarom wojny i okupacji.
Placówka w Berlinie ma spełniać trzy funkcje: pomnika, ośrodka dokumentacyjnego polsko-niemieckich relacji oraz miejsca spotkań, przede wszystkim młodzieży z obu krajów.
Kwestia Polska-Niemieckiego Domu była jednym z głównych tematów polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych na początku lipca w Warszawie.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ ap/ mhr/gn/