Antony Blinken: Hutich spotkają konsekwencje za wznowienie ataków na Morzu Czerwonym

2024-01-10 22:17 aktualizacja: 2024-01-11, 08:49
Antony Blinken, fot. PAP/EPA/ABIR SULTAN
Antony Blinken, fot. PAP/EPA/ABIR SULTAN
Jasno mówiliśmy, że jeśli ataki Hutich przeciwko statkom na Morzu Czerwonym będą kontynuowane, spotkają ich konsekwencje - oświadczył w środę w Bahrajnie szef dyplomacji USA Antony Blinken po największym dotąd ataku jemeńskich rebeliantów. Zarzucił przy tym Iranowi wspomaganie działań szyickiej bojówki.

Biały Dom ogłosił tymczasem sankcje na osoby wspierające ataki Hutich.

"Jasno mówiliśmy, razem z ponad 20 innymi krajami, że jeśli to będzie kontynuowane - jak zdarzyło się wczoraj - będą konsekwencje. I na tym to zostawię" - powiedział Blinken na lotnisku w Manamie w Bahrajnie. Odpowiedział w ten sposób na pytanie, czy po wtorkowym ataku ruchu Huti, USA podejmą konkretne działania przeciwko rebeliantom. Odmówił zapowiadania szczegółów dotyczących "konsekwencji", które spotkają jemeńską bojówkę.

Działań zbrojnych nie wykluczył, ani nie potwierdził też podczas środowego briefingu rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. Zapowiedział jednak nałożenie dodatkowych sankcji na osoby wspierające ataki Hutich.

Według Centralnego Dowództwa USA, we wtorkowy wieczór czasu lokalnego Huti przeprowadzili "kompleksowy" atak z użyciem 18 dronów-kamikadze, dwóch przeciwokrętowych rakiet manewrujących i jednej przeciwokrętowej rakiety balistycznej. Wszystkie zostały zestrzelone przez myśliwce F/A-18 z lotniskowca USS Dwight Eisenhower oraz trzech amerykańskich i jednego brytyjskiego niszczyciela.

Był to największy z dotychczasowych 26 ataków przeprowadzonych przez Hutich i kolejny po wystosowaniu 3 stycznia przez USA i szereg innych państw groźby poniesienia przez nich konsekwencji. Przedstawiciel administracji USA mówił wówczas, że jest to ostatnie ostrzeżenie.

Blinken zaznaczył, że szyicka bojówka kontrolująca największe miasta w Jemenie jest wspierana w swoich uderzeniach przez Iran i dodał, że jasno zakomunikował Teheranowi, że wsparcie to musi się zakończyć.

Szef dyplomacji USA udał się do Bahrajnu po spotkaniu z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem w Ramallah, na Zachodnim Brzegu Jordanu. Jak powiedział, rozmawiał z Abbasem o konieczności zreformowania i "zrewitalizowania" Autonomii, by mogła ona w przyszłości ponownie przejąć kontrolę nad Strefą Gazy i doprowadzić do powstania państwa palestyńskiego.

Wizyta w Bahrajnie - zapowiedziana w ostatniej chwili - ma dotyczyć ograniczenia ryzyka rozszerzenia wojny na Bliskim Wschodzie. Jest to przedostatni przystanek tygodniowej podróży Blinkena po Bliskim Wschodzie. Ostatnim będzie w czwartek Kair.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

sma/