Autor biografii Wandy Półtawskiej: miała ogromną wrażliwość na niezbywalną wartość ludzkiego życia [NASZE WIDEO]

2023-10-25 16:02 aktualizacja: 2023-10-28, 17:03
Wanda Półtawska (luty 2020r), fot. PAP/Wojtek Jargiło
Wanda Półtawska (luty 2020r), fot. PAP/Wojtek Jargiło
Trudne doświadczenia z obozu koncentracyjnego zrodziły w Wandzie Półtawskiej ogromną wrażliwość na niezbywalną wartości ludzkiego życia, której broniła do końca życia w sposób bezkompromisowy - powiedział PAP autor biografii Wandy Półtawskiej, kierownik działu krajowego "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak.

Wanda Półtawska – współpracowniczka i przyjaciółka Jana Pawła II, lekarz psychiatra, była więźniarka niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Ravensbrück - zmarła w nocy w swoim domu w Krakowie. 2 listopada skończyłaby 102 lata.

Krzyżak przypomniał, że życiowym celem, jaki postawiła sobie Półtawska, była obrona życia dzieci nienarodzonych. "Motywacji do tego zaangażowania należy szukać w jej młodzieńczych doświadczeniach. Począwszy od atmosfery domu, w którym się wychowała, poprzez wychowanie w przedwojennej szkole sióstr urszulanek, zaangażowanie w harcerstwo, aż po działalność konspiracyjną w czasie II wojny światowej i wreszcie pobyt w obozie koncentracyjnym Ravensbrück, gdzie była poddawana pseudoeksperymentom medycznym i właściwie na co dzień obcowała ze śmiercią, także śmiercią maleńkich dzieci" - przypomniał.

"Wydaje mi się, że wszystko to, zebrane w sumę doświadczeń, zrodziło w niej tę ogromną wrażliwość dotyczącą niezbywalnej wartości ludzkiego życia" - ocenił.

Dodał, że po powrocie z obozu Wanda Półtawska zdecydowała się na studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, gdzie uzyskała doktorat z psychiatrii. "Zaangażowanie na rzecz ochrony życia zaczęło się w momencie, kiedy poznała ks. Karola Wojtyłę. Współdziałała z nim w tym zakresie aż do ostatnich chwil jego życia" - mówił.

Przypomniał, że Półtawska poznała ks. Wojtyłę w latach 50. kiedy szukała kogoś, kto pomógłby jej znaleźć odpowiedź na dręczące ją od czasów wojny pytanie: kim właściwie jest człowiek?

"Z ks. Wojtyłą po raz pierwszy rozmawiała w konfesjonale. Jak wspominała, to nie była zwykła spowiedź, ale pogłębiona rozmowa duchowa, która pozwoliła jej znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania" - mówił.

Według Krzyżaka, sama Półtawska określała swoją relację z Karolem Wojtyłą jako relację łączącą rodzeństwo. "Ze wspomnień Półtawskiej wynika, że po raz pierwszy nazwał ją siostrą w dniu konsekracji na biskupa. Kiedy Półtawska przecisnęła się przez tłum do zakrystii w katedrze wawelskiej, jakaś siostra zakonna zapytała Wojtyłę, czy to jego siostra. Wtedy on odpowiedział: +tak, siostra+. Tak się to zaczęło" - zaznaczył.

Podkreślił, że bliskie relacje łączyły z ks. Wojtyłą nie tylko samą Wandę Półtawską, ale także jej męża, filozofa prof. Andrzeja Półtawskiego. "Wszyscy razem spędzali wakacje, po wyborze Karola Wojtyły na papieża, Półtawscy często odwiedzali go w Watykanie" - wyjaśnił.

Kierownik działu krajowego "Rzeczpospolitej" przypomniał, że to biskup Wojtyła przyczynił się do cudownego uzdrowienia Półtawskiej, kiedy w latach 60. zachorowała na nowotwór. "Po otrzymaniu diagnozy Półtawska zwierzyła się ze swojego problemu w liście, który napisała do bp Wojtyły przebywającego w Rzymie na jednej z sesji Soboru Watykańskiego II. Wojtyła napisał list do żyjącego w opinii świętości kapucyna z Włoch, ojca Pio, z prośbą o modlitwę w jej intencji. Wiemy, że o. Pio przeczytał ten list i wiemy, że krótko potem Wojtyła napisał do niego drugi list, w którym dziękował za modlitwę i informował, że choroba ustąpiła" - mówił.

Dodał, że Półtawska we wspomnieniach pisała o ojcu Pio jako o "swoim prywatnym świętym". "Spotkali się twarzą w twarz raz w życiu w San Giovanni Rotondo, gdzie mieszkał zakonnik. Podczas tego spotkania o. Pio wypatrzył ją w tłumie, podszedł i zapytał: +va bene?, czyli +już dobrze?+. To wystarczyło, by nabrała pewności, że została uzdrowiona dzięki jego modlitwie" - ocenił.

Zdaniem publicysty, Wanda półtawska została cudownie uzdrowiona w swoim długim życiu jeszcze raz, kiedy w 2014 roku w wyniku wypadku została ciężko poparzona. "To było dwa dni po kanonizacji Jana Pawła II. Półtawska miała już ponad 90 lat, ale wyszła z tego. Ona sama nie miała wątpliwości, że przeżyła dzięki wstawiennictwu Jana Pawła II" - zastrzegł.

Krzyżak przypomniał, że już jako papież Jan Paweł II określił Półtawską swoim "osobistym ekspertem od spraw humanae vitae". "To bycie ekspertem polegało głównie na wymianie myśli dotyczących wartości ludzkiego życia. Byli zgodni, że trzeba szkolić lekarzy w tym zakresie, uświadamiać kobiety i w ogóle, całe społeczeństwo. W pewnym momencie abp Wojtyła uczynił Półtawską osobą odpowiedzialną w archidiecezji krakowskiej za całą działalność związaną z doradztwem życia rodzinnego. Półtawska jeździła po Polsce z wykładami o wartości życia ludzkiego dla lekarzy, personelu medycznego i doradców życia rodzinnego. W skrócie można powiedzieć, że celem było tworzenie kultury życia" - wyjaśnił.

Zaznaczył, że idei obrony życia dzieci nienarodzonych była wierna do końca życia. "Była w tym konsekwentna i bezkompromisowa. W tym zakresie nie pozostawiała żadnego pola do dialogu. Dla niej życie ludzkie było wartością bezdyskusyjną. Nawet jeśli ktoś próbował jej przedstawiać jakieś racje czy argumenty, od razu ucinała dyskusję" - zastrzegł.

Według biografa, Półtawska miała mocny charakter i trzeba było uważać, by "nie nadepnąć jej na odcisk". "Wiele osób do niej lgnęło, szczególnie młodych. Ta jej bezkompromisowość im imponowała. Potrafiła być miła i uśmiechnięta, ale lubiła postawić na swoim. Często dyskusje z nią były trudne, a przekonanie jej do swoich racji - niemożliwe" - zaznaczył.

Przypomniał, że podczas jednej z takich dyskusji dr Półtawska o mało nie wyprosiła go z mieszkania. "Poszło o drobnostkę. Powiedziałem jej, że jej dom rodzinny w Lublinie, w którym się urodziła, a który ja odwiedziłem tydzień wcześniej, został zburzony. Dr Półtawska obstawała przy tym, że dom stoi tam, gdzie stał. Skończyło się na tym, że odpuściłem, choć byłem pewny swoich racji. Ostatecznie okazało się, że mówiliśmy o dwóch różnych domach: ja o domu urodzenia, a dr Półtawska o domu, w którym mieszkała później, z którego została zabrana do aresztu przez Niemców" - wyjaśnił.

Dodał, że Półtawska pozostawała aktywna do końca życia. "Jeszcze w sierpniu tego roku wymusiła na znajomych, by zawieźli ją do domku w beskidzkim lesie, do którego przed laty przyjeżdżali z Karolem Wojtyłą. Wyglądało to tak, jakby przed śmiercią chciała się pożegnać z tym miejscem" - powiedział.(PAP)

Autor: Iwona Żurek

mmi/