Wanda Półtawska - ofiara niemieckich eksperymentów. Torturowano ją w najokrutniejszy sposób

2023-10-25 13:20 aktualizacja: 2023-10-25, 20:03
Wanda Półtawska, Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Wanda Półtawska, Fot. PAP/Łukasz Gągulski
Zmarła prof. Wanda Półtawska - współpracowniczka i przyjaciółka Jana Pawła II, lekarz psychiatra, była więźniarka niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Ravensbrueck. Prof. Wanda Półtawska, była ofiarą eksperymentów medycznych w KL Ravensbrueck. Ona i inne więźniarki były torturowane przez Niemców w najokrutniejszy sposób.

Wanda Wiktoria Wojtasik urodziła się 2 listopada 1921 r. w Lublinie. Po wojnie studiowała medycynę na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, gdzie też uzyskała doktorat z psychiatrii. Poznała też swojego męża Andrzeja Półtawskiego, filozofa, z którym miała cztery córki.

W szkole średniej zaangażowała się w działalność IV Lubelskiej Drużyny Harcerskiej im. Orląt Lwowskich, w 1938 r. została jej drużynową. Już w pierwszych miesiącach niemieckiej okupacji harcerki podjęły działalność konspiracyjną. Wanda i jej koleżanki były łączniczkami - rozwoziły pocztę, a także broń i pieniądze. Została aresztowana 17 lutego 1941 r.

W lubelskim więzieniu ona i jej koleżanki przeszły śledztwo z torturami, a po siedmiu miesiącach grupę kilkunastu lubelskich harcerek przewieziono do niemieckiego obozu koncentracyjnego Ravensbrueck. Poza ciężką codzienną pracą w obozie więźniarki z Lublina zostały wytypowane do eksperymentów medycznych. Kobietom, na których testowano sulfonamidy, rozcinano nogi, do ran wkładano odłamki szkła, metalu, ziemię, watę drzewną. Tylko części z nich podawano leki. Na innej grupie prowadzono operacje kostne wymagające łamania kończyn. Spośród 74 operowanych kobiet zaraz po operacjach zmarło pięć. Sześć następnych zostało rozstrzelanych. 63 z nich przeżyły obóz.

Także Wanda Półtawska stała się ofiarą eksperymentów pseudomedycznych (głównie chirurgicznych okaleczeń kończyn) przeprowadzanych przez niemieckich lekarzy, w tym berlińskiego profesora, prezesa niemieckiego Czerwonego Krzyża, Gebhardta oraz dr. Fischera, Rosenthala i Oberheuser.

"W jednym z najgorszych snów Wanda Półtawska zamienia się w muchę. Małego, bezbronnego owada, którego prawa noga zaplątała się w pajęczynę. W pajęczynie siedzi gruby pająk z włochatymi nogami i ludzką głową. Twarz zbliża się, staje się coraz większa, niczym w filmie wkrótce wypełnia cały ekran. To twarz jej oprawcy, lekarza z obozu koncentracyjnego Fritza Fischera" - pisał w 2015 roku portal tygodnika "Spiegel", przy okazji opublikowania w Niemczech książki "Damit die Welt es erfährt. Illegale Dokumente polnischer Häftlinge aus dem Konzentrationslager Ravensbrück" (Aby świat się dowiedział-nielegalne dokumenty z obozu Ravensbrueck).

"Chirurg raz za razem torturował Wandę i jej współtowarzyszki w najokrutniejszy sposób". "Króliki" - "tak nazywały siebie kobiety. Ponieważ nazistowscy lekarze traktowali je jak króliki doświadczalne" - pisał "Spiegel". "Króliki" "cierpiały niewyobrażalny ból. Kto nie umarł, natychmiast stawał się inwalidą na ciele i duszy. Tym, co trzymało ofiary pseudomedycznych eksperymentów przy życiu, była nadzieja. Nadzieja, że potworne zbrodnie, które miały miejsce za czterometrowymi murami obozu koncentracyjnego Ravensbrueck, wyjdą na jaw - a ich sprawcy zostaną ukarani".

Początkowo w niemieckim Ravensbrueck Wanda Półtawska musiała wykonywać najcięższe prace przymusowe.

"Na początku sierpnia 1942 r. młoda kobieta była zdumiona: po półtora roku bolesnej codzienności w obozie nagle pozwolono jej wziąć gorącą kąpiel. Euforia ustąpiła jednak miejsca przerażeniu. Lekarze rozcięli jej prawą nogę, zainfekowali ranę, zagipsowali nogę - i czekali" - pisał "Spiegel".

"Operacje doświadczalne, przeprowadzane w kobiecym obozie koncentracyjnym Ravensbrueck na zdrowych, przeważnie zupełnie młodych Polkach, więźniarkach politycznych, stanowiących zwartą i dość jednorodną grupę, są jedynym ze specyficznie polskich problemów tego obozu" – napisała Wanda Kiedrzyńska w książce "Ravensbrueck – kobiecy obóz koncentracyjny".

Fraukonzentrationslager Ravensbrueckw Brandenburgii - największy na terenie Niemiec obóz koncentracyjny dla kobiet powstał w 1939 r. Do końca wojny przeszło przez niego ok. 132 tys. kobiet i 1 tys. dziewcząt z kilkudziesięciu krajów Europy. Ponad 90 tys. z nich zamordowano lub zmarły w wyniku głodu, chorób lub dokonywanych na nich zbrodniczych eksperymentów pseudomedycznych. Wśród więzionych w Ravensbrueck kobiet było blisko 40 tys. Polek, z których wiele deportowano tam po upadku powstania warszawskiego. Obóz przeżyło ok. 8 tys. polskich więźniarek.

Na Polkach Niemcy wykonywali zbiorowe egzekucje.

"Pierwsze egzekucje dokonane w latach 1941 i 1942 były dokonywane w wąskim przejściu między murem otaczającym obóz a ścianą budynku bunkra. Przesmyk ten nazwałyśmy 'Totengang'. W tym miejscu 18 kwietnia 1942 roku zostało rozstrzelanych 13 Polek, większość młodych harcerek" – wspominała Wanda Półtawska. Potem zbudowano komorę gazową i krematorium, gdzie zabijano setki osób już bez strzałów.

30 kwietnia 1945 r. oddziały Armii Czerwonej wkroczyły do obozu, w którym pozostało jedynie 2 tys. chorych więźniów.

Po wojnie przed Brytyjskim Trybunałem Wojskowym w Hamburgu i Trybunałem Norymberskim postawiono część strażniczek i funkcyjnych z obozu, a także lekarzy, którzy prowadzili na więźniarkach eksperymenty. Część z nich skazano na karę śmierci i wykonano wyroki. Jednak osoby skazane na długoletnie więzienie w tym także dożywotnie zostały zwolnione za dobre sprawowanie około 1950 r. Wielu lekarzy eksperymentujących na ludziach uzyskało również od niemieckich władz zgodę na wykonywanie swojego zawodu już w latach 50. W 1959 r. utworzono Muzeum - Miejsce Pamięci Ravensbrueck.

"Nikt nie rodzi się świętym ani zbrodniarzem, człowieczeństwo trzeba w sobie rozwijać. Od lat zajmuję się młodzieżą i przekazuję im prawdę okresu wojny. Moją troską jest, by młodzi byli ludźmi, bo ja w swoim życiu spotkałam nieludzkich mężczyzn i nieludzkie kobiety. Wojna się skończyła, ale jej skutki wciąż trwają" - napisała w kwietniu 2019 roku w liście otwartym prof. Wanda Półtawska.

Z Berlina Berenika Lemańczyk(PAP)

kw/