Awaria Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej. MAEA potwierdza

2024-07-26 14:51 aktualizacja: 2024-07-26, 21:19
Południowoukraińska Elektrownia Jądrowa w obwodzie mikołajowskim, fot. PAP/EPA/OLEG PETRASYUK
Południowoukraińska Elektrownia Jądrowa w obwodzie mikołajowskim, fot. PAP/EPA/OLEG PETRASYUK
Jeden z bloków Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej został tymczasowo wyłączony w ubiegłym tygodniu po zadziałaniu systemu bezpieczeństwa z powodu problemu z transformatorem w rozdzielni prądu położonej poza terenem siłowni - podała w piątek Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA).

W ubiegłym tygodniu zespół MAEA w Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej poinformował, że jej blok nr 2 został tymczasowo wyłączony po uruchomieniu zabezpieczeń z powodu problemu z transformatorem w otwartej rozdzielni 330 kilowoltów.

W wyniku zwarcia doszło do uszkodzenia ceramicznego izolatora i wycieku oleju, który zapalił się w wyniku wyładowania (łuku) elektrycznego. Po przywróceniu dopływu prądu reaktor został ponownie uruchomiony; zaczął dostarczać energię elektryczną do sieci po około 17 godzinach, osiągając pełną moc nieco ponad 24 godziny po wyłączeniu - przekazała MAEA.

Wcześniej w piątek ukraiński portal NV Biznes podał, powołując się na źródła w Radzie Najwyższej (parlamencie) Ukrainy, że w nocy z 15 na 16 lipca w Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej doszło do awarii.

"NV Biznes rozmawiał z kilkoma przedstawicielami władzy w parlamencie i źródłem w branży energetycznej. Wszyscy potwierdzili fakt, że dwa transformatory uległy awarii w dniach 15-16 lipca, co doprowadziło do zimnego wyłączenia jednego z reaktorów w Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej" - czytamy w artykule.

"Tak, transformatory uległy awarii. Spaliły się. Miało to dalszy skutek i blok o mocy 1000 megawatów został wyłączony. Został on przywrócony do sieci w ciągu jednego dnia. Głównym powodem jest anomalny upał" - wyjaśnił jeden z rozmówców w kierownictwie prezydenckiej partii Sługa Narodu, która ma większość w parlamencie.

Źródło w branży energetycznej podało, że zbiorniki oleju w dwóch transformatorach wysokiego napięcia w podstacji elektrowni eksplodowały z powodu przegrzania spowodowanego wysoką temperaturą.

Wypadek oceniono na trzy do czterech punktów w dziesięciostopniowej skali.

Portal NV skontaktował się również z rządowym Centrum Komunikacji Strategicznej, gdzie zaprzeczono, iż doszło do awarii powołując się na informacje koncernu Enerhoatom i ministra energetyki Hermana Hałuszczenki.

Wcześniej dyrektor Centrum Badań Energetycznych Ołeksandr Charczenko oświadczył, że w Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej zapaliły się trzy przekładniki prądowe.

Podczas godziny pytań do rządu w Radzie Najwyższej, minister Hałuszczenko zapewnił, że informacje o pożarze w Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej są nieprawdziwe i są rosyjską narracją. "Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji już wyraziło swoje stanowisko, że wszystko to jest fałsz, a najciekawsze jest to, że informacje te pojawiły się najpierw na rosyjskich kanałach" - zauważył minister. "Następnie zostały rozpowszechnione przez ekspertów w ukraińskich mediach. Cóż, to wszystko nieprawda, ten blok działa - powiedział Hałuszczenko.

Następnie deputowany Jarosław Żełezniak zapytał państwową spółkę Ukrenerho o sytuację w elektrowni i otrzymał całkowicie odmienną odpowiedź, natomiast ministerstwo energetyki ponownie wydało oświadczenie dementujące informacje o awarii.

 

Z Kijowa Iryna Hirnyk (PAP)

sma/