Axel Springer zawarła ugodę z byłym naczelnym „Bilda”, który rzekomo romansował z podległymi mu kobietami. Ale to nie koniec sprawy

2023-08-23 14:55 aktualizacja: 2023-08-23, 16:58
Były naczelny "Bilda" Julian Reichelt,	Fot. PAP/DPA/JENS SCHLUETER
Były naczelny "Bilda" Julian Reichelt, Fot. PAP/DPA/JENS SCHLUETER
Korporacja medialna Axel Springer pozwała swojego byłego pracownika, naczelnego dziennika "Bild" Juliana Reichelta o zwrot „siedmiocyfrowej” odprawy. We wtorek obydwie strony zawarły w tej sprawie ugodę, jednak pozew grupy przeciwko Reicheltowi o oszustwo jest kontynuowany – informuje portal „Tagesschau”. Reichelt wcześniej został z firmy zwolniony. Zarzucono mu m.in. romanse z podległymi mu kobietami.

Zawarta ugoda pomiędzy Reicheltem a koncernem dotyczy „sporu z zakresu prawa pracy”, w tej kwestii osiągnięto pozasądowe porozumienie – poinformował koncern medialny w Berlinie. Strony nie podały szczegółów ugody, zasłaniając się tradycyjnie poufnością zawartego porozumienia.

Spór ten dotyczył odprawy, otrzymanej przez byłego naczelnego „Bilda”, a także dochodzenia kary umownej. W kwietniu rzeczniczka wydawnictwa potwierdziła, że „pozew dotyczy siedmiocyfrowej kwoty” – przypomniał „Tagesschau”.

W czerwcu przed berlińskim Sądem Pracy rozpoczęła się rozprawa pojednawcza. Korporacja Axel Springer zarzuciła Reicheltowi m.in. naruszenie umowy o poufności, a także o udostępnianiu i usuwaniu danych wewnętrznych. Reichelt miał bowiem proponować do publikacji gazecie "Berliner Zeitung" (wydawanej przez Berliner Verlag) wewnętrzne, poufne informacje.

Reichelt został zwolniony ze stanowiska redaktora naczelnego „Bilda” w październiku 2021 roku. Zarzucono mi nadużywanie stanowiska, romanse z podlegającymi mu służbowo pracownicami. Reichelt zaprzeczał tym zarzutom.

Firma Axel Springer postawiła także Reicheltowi zarzuty karne, dotyczące oszustwa. Śledztwo w tej sprawie jest niezależnie kontynuowane przez berlińską prokuraturę – podkreślił „Tagesschau”.

W kwietniu 2023 roku tygodnik "Zeit" opublikował wiadomości od szefa Springera Mathiasa Doepfnera, w których wyśmiewał się on z Niemców Wschodnich, cieszył się ze zmian klimatycznych i naciskał na swojego redaktora naczelnego Reichelta o napisanie o FDP (Freie Demokratische Partei - Wolna Partia Demokratyczna - PAP). Niektóre z wiadomości były adresowane do Juliana Reichelta - twierdził wówczas tygodnik "Spiegel".

Ostatecznie szef koncernu Axel Springer musiał się tłumaczyć i przepraszać.

Była to już kolejna tak poważna afera dotycząca środowiska niemieckich dziennikarzy. W pierwszej połowie marca tego roku, wyszło z kolei na jaw, że rząd RFN i podległe mu organy federalne w ciągu ostatnich pięciu lat wypłaciły dziennikarzom około 1,5 mln euro za - jak to określono - moderację, teksty, redagowanie, szkolenia, wykłady i inne wydarzenia. W sprawę zamieszanych jest 200 dziennikarzy, którzy każdego dnia dostarczają niemieckiej opinii publicznej informacje. Co gorsza, lista nie obejmuje dziennikarzy opłacanych i wykorzystywanych przez Federalną Służbę Wywiadowczą. Bo tych władza w Niemczech nie chciała ujawnić.(PAP)

kw/