O konieczności reformy UE mówiła w czwartek przed Parlamentem Europejskim ubiegająca się o kolejną kadencję szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
"Podczas gdy reformy były konieczne wcześniej, wraz z rozszerzeniem stały się niezbędne. Musimy wykorzystać to jako katalizator zmian w zakresie naszej zdolności do działania, naszej polityki i naszego budżetu" - powiedziała polityczka, wskazując na potrzebę reformy unijnych traktatów.
To kolejny raz, kiedy ze strony unijnych władz pada deklaracja dotycząca konieczności reformowania Wspólnoty. Wśród państw członkowskich nie ma jednak zgody co do głębokości planowanych reform. Minister ds. europejskich Adam Szłapka konsekwentnie podkreśla, że Polska jest przeciwko zmianie unijnych traktatów. "Mówiąc o reformie Unii Europejskiej z perspektywy Polski, mówimy tylko o (unijnych - PAP) politykach, bo nie jesteśmy zainteresowani reformą instytucjonalną" - stwierdził w maju.
W rozmowie z PAP europoseł Bocheński wymienił kwestię reformy traktatów jako jedną ze spraw, nad którą europosłowie PiS, zrzeszeni we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) oraz europosłowie KO, zrzeszeni w Europejskiej Partii Ludowej (EPL) mogliby pracować ponad politycznymi podziałami.
"O ile S&D jasno opowiada się za daleko idącymi zmianami, w tym za likwidacją prawa weta w Radzie UE, stanowisko EPL nie jest tak jednoznaczne. W zeszłej kadencji posłowie EPL w komisji spraw konstytucyjnych (AFCO) w niektórych sprawach głosowali razem z EKR" - przypomniał Bocheński.
"Jeśli rząd mówi prawdę, sprzeciwiając się zmianom traktatowym, to znaczy, że jego stanowisko jest zbieżne z PiS" - ocenił. Zastrzegł jednak, iż jego zdaniem "ostatecznie sprawę rozstrzygnie premier Donald Tusk". "I sądzę, że na jego zdanie duży wpływ będzie miało stanowisko CDU/CSU" - powiedział europoseł.
Wśród innych tematów, przy których polscy europosłowie powinni współpracować niezależnie od ich politycznej afiliacji, Bocheński wymienił m.in. energetykę, przemysł czy handel. Jego zdaniem warunkiem współpracy na linii EPL-EKR jest jednak wykonanie "gestu" ze strony ludowców.
Jak dodał, choć do Parlamentu Europejskiego dostało się "wielu europosłów, którzy wcześniej prowadzili zaciętą ideologiczną walkę z Prawem i Sprawiedliwością", chciałby oddzielić politykę krajową od zagranicznej. "Warto zaznaczyć, że dla wielu europosłów PiS wtorkowe głosowanie na Ewę Kopacz nie było łatwe. Zrobiliśmy to w imię polskiego interesu, głosowaliśmy na nią, bo jest Polką" - powiedział.
Czy PiS dołączy do frakcji Viktora Orbana?
Bocheński wykluczył przy tym scenariusz, w którym PiS dołącza do zainicjowanej przez premiera Węgier Viktora Orbana frakcji Patrioci dla Europy (PdE). "Gdyby decydujące były dla nas liczby, to dążylibyśmy do stworzenia jak najszerszej, prawdopodobnie drugiej pod względem wielkości frakcji w PE. Do tego jednak nie doszło. Z wielu względów, a zwłaszcza po wycieczce premiera Węgier Viktora Orbana do prezydenta Rosji Władimira Putina, nie wyobrażamy sobie w tym momencie PiS-u w tej grupie" - powiedział europoseł.
Ze Strasburga Sonia Otfinowska (PAP)
mar/