Brazylia. Tysiące osób manifestowało poparcie dla b. prezydenta Bolsonaro, oskarżonego o próbę puczu
Tysiące osób zebrały się w niedzielę na plaży Copacabana w Rio de Janeiro, aby wyrazić poparcie dla byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro, oskarżonego o próbę zamachu stanu po przegranych wyborach z 2022 roku. Bolsonaro zapewnił zwolenników, że nie opuści Brazylii.

Były prezydent po raz kolejny odrzucił oskarżenia, które w ubiegłym miesiącu formalnie postawiła mu prokuratura. Skrytykował prowadzone przeciwko sobie dochodzenie w sprawie - jak to określił - „historyjki o zamachu stanu”. Wezwał do amnestii dla skazanych uczestników zamieszek, jakie miały miejsce w Brasilii po przegranych przez niego wyborach.
Według niezależnych szacunków przytaczanych przez dziennik „Folha de Sao Paulo” na plaży Copacabana zebrało się w niedzielę około 18,3 tys. osób. Bolsonaro wyrażał wcześniej nadzieję, że demonstracja przyciągnie nawet milion jego zwolenników.
„Amnestia teraz!”
Uczestnicy demonstracji, w tym wielu w żółto-zielonych barwach brazylijskiej reprezentacji piłkarskiej, trzymali transparenty o treści „Amnestia teraz!”.
Oskarżenie przeciwko Bolsonaro i ponad 30 jego współpracownikom trafi 25 marca przed pięcioosobowy skład Sądu Najwyższego. Jeśli sędziowie podejmą decyzję o wszczęciu procesu, Bolsonaro zasiądzie na ławie oskarżonych. Grozi mu wieloletnie więzienie.
Brazylijska policja federalna ogłosiła w raporcie ze śledztwa w sprawie Bolsonaro, że ma dowody, iż były prezydent brał aktywny udział w przygotowaniach do zamachu stanu po wyborach, w których niewielką różnicą głosów przegrał z obecnym szefem państwa Luizem Inacio Lulą da Silvą.
Bolsonaro miał też wiedzieć o planie zabicia Luli oraz wiceprezydenta elekta Geraldo Alckmina przed ich zaprzysiężeniem, by powstrzymać przejęcie przez nich władzy. Według prokuratury wyrażał zgodę na realizację tego planu.
Wielokrotnie kwestionował wyniki wyborów
Bolsonaro wielokrotnie kwestionował wyniki wyborów z października 2022 roku i nigdy nie uznał swojej porażki, choć nie przedstawił dowodów na rzekome oszustwo. Po wyborach, jeszcze przed zaprzysiężeniem Luli, wyjechał do USA, gdzie przebywał przez kilka miesięcy. W Brazylii sąd zakazał mu ubiegania się o reelekcję do 2030 roku za próby podważenia wyniku głosowania.
Po wyborach tysiące zwolenników Bolsonaro koczowały przed jednostkami wojskowymi, starając się wywrzeć presję na dowódców, aby opowiedzieli się po stronie ówczesnego prezydenta. 8 stycznia 2023 r., tydzień po zaprzysiężeniu Luli, wielotysięczny tłum sympatyków Bolsonaro wdarł się do Pałacu Prezydenckiego oraz siedzib Kongresu i Sądu Najwyższego w Brasilii, wybijając szyby i demolując wnętrze budynków.(PAP)
wia/ kar/gn/