Biały Dom: władze Szwecji i Chin pomogły w wyciągnięciu szeregowego Kinga z Korei Północnej

2023-09-27 18:04 aktualizacja: 2023-09-28, 09:22
Informacje nt. Travisa Kinga w południowokoreańskiej telewizji, fot. PAP/EPA/JEON HEON-KYUN
Informacje nt. Travisa Kinga w południowokoreańskiej telewizji, fot. PAP/EPA/JEON HEON-KYUN
Wypuszczenie szeregowego Travisa Kinga z Korei Północnej to wynik wielotygodniowych negocjacji, zaś w powrocie żołnierza do USA pomogły władze Szwecji i Chin - poinformowali w środę przedstawiciele administracji prezydenta Joe Bidena. Urzędnicy zapowiedzieli, że dopiero za kilka tygodni okaże się, czy żołnierz odpowie przed sądem za ucieczkę do Korei Płn.

"Przedstawiciele USA zapewnili powrót szeregowego Travisa Kinga z Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Doceniamy poświęcenie rządowego zespołu, który pracował bez wytchnienia z uwagi na troskę o dobro szeregowego Kinga" - napisał w oświadczeniu doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan.

Jak powiedzieli wysocy rangą przedstawiciele administracji podczas briefingu prasowego, powrót żołnierza do USA to "kulminacja wielotygodniowych wysiłków kilku rządowych agencji, podjętych z troski o dobro szeregowego Kinga". Stwierdzili też, że King, który w obliczu postępowań dyscyplinarnych w wojsku uciekł w lipcu z Korei Płd. do Korei Płn., bardzo cieszył się z powrotu do kraju i do rodziny.

Pytani o dalszy los żołnierza i o to, czy odpowie za dezercję przed sądem wojskowym, urzędnicy stwierdzili, że przez najbliższe kilka tygodni będą skupieni na dobrobycie Kinga i reintegracji, zaś dopiero później zapadną decyzję na temat jego statusu w wojsku.

Według administracji, w procesie wydobycia żołnierza z Korei Płn. szczególnie pomogła Szwecja, która pośredniczyła i reprezentowała interesy USA w rozmowach z reżimem w Pjongjangu (Stany Zjednoczone nie utrzymują stosunków dyplomatycznych z KRL-D) oraz pomogła w wywiezieniu go z kraju. Tranzyt Kinga przez swoje terytorium miały umożliwić też Chiny. Pytana o to, jakie ustępstwa USA zaoferowały reżimowi północnokoreańskiemu w zamian za wypuszczenie żołnierza, urzędniczka Białego Domu odpowiedziała: "Nie było żadnych ustępstw, kropka". Dodała też, że władze Korei Płn. we wrześniu zakomunikowały poprzez Szwecję, że chcą zwolnić Amerykanina.

O wydaleniu Kinga jako pierwsza poinformowała w środę oficjalna północnokoreańska agencja prasowa KCNA, twierdząc, że został on deportowany w związku z nielegalnym przekroczeniem granicy. Reżim twierdził, że żołnierz zdecydował się na dezercję "w wyniku nieludzkiego traktowania w wojsku amerykańskim, panującego tam rasizmu i rozczarowania nierównością amerykańskiego społeczeństwa".

King uciekł 18 lipca z Korei Południowej, gdzie miał zatargi z prawem. Władze w Seulu zatrzymały go, a następnie przekazały amerykańskiemu dowództwu, które umieściło go w areszcie i wszczęło wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Niezależnie od tego sąd południowokoreański skazał go na grzywnę w wysokości 5 mln wonów (ok. 4 tys. USD).

Po opuszczeniu aresztu wojskowego King miał wrócić do USA, gdzie czekało go dodatkowe postępowanie dyscyplinarne. Zamiast wsiąść w samolot do USA, dołączył do wycieczki na granicę z Koreą Północną i przekroczył ją, po czym został w pośpiechu zabrany furgonetką przez północnokoreańskich strażników.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

sma/