Borowska zabrała głos po oczyszczeniu z zarzutów dopingu. "Jestem przeszczęśliwa, że ten horror się skończył"

2024-08-04 17:45 aktualizacja: 2024-08-05, 10:16
Dorota Borowska, fot. PAP/Adam Warżawa
Dorota Borowska, fot. PAP/Adam Warżawa
"Jestem przeszczęśliwa, że ten horror się skończył. Te igrzyska są teraz dla mnie nagrodą" - powiedziała PAP kanadyjkarka Dorota Borowska, która w niedzielę została oczyszczona z zarzutów złamania przepisów antydopingowych i powalczy o medale olimpijskie w Paryżu.

Trzy tygodnie temu poinformowano o wykryciu niedozwolonego środka w próbce pobranej od zawodniczki. W organizmie 28-letniej kanadyjkarki znaleziono śladowe ilości klostebolu. Decyzją Międzynarodowej Federacji Kajakowej (ICF) Borowska została natychmiast zawieszona i nie znalazła się w składzie reprezentacji olimpijskiej. Feralny środek miał być w maści, którą wcierała w swojego psa po tym, jak poranił łapy podczas spaceru na zgrupowaniu we włoskiej Sabaudii.

Borowska z pomocą Polskiego Związku Kajakowego i prawników rozpoczęła walkę o udowodnienie swojej niewinności. Zadanie nie było jednak łatwe, a czasu - bardzo mało. W czwartek sędzia Izby Antydopingowej Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) nie uchylił zawieszenia Borowskiej, ale władze związku nie dawały za wygraną i odwołały się od tej decyzji. W niedzielę koszmar znakomitej zawodniczki się skończył - Trybunał uznał, że nie popełniła ona winy lub zaniedbania.

"Jest to rzadki przykład uznania przez CAS, że doszło do braku winy lub zaniedbania" - przyznał dyrektor POLADA Michał Rynkowski.

O korzystnym wyroku Borowska dowiedziała się w niedzielę przed godz. 14, będąc jeszcze w Wałczu. Od razu wsiadła w samochód i ruszyła do rodzinnego Nowego Dworu Mazowieckiego.

"Jestem przeszczęśliwa, że ten horror się skończył. Nie wróciłam jeszcze do żywych, ale może mi się to uda dziś, jak położę się spać. Nie ukrywam, że od trzech tygodni dobrze nie spałam, a czasami prawie wcale. Wszystko się teraz dzieje bardzo szybko - wracam do domu, przepakuje się i mam nadzieję, że w poniedziałek o 7 rano znajdę się na pokładzie samolotu lecącego do Paryża" - poinformowała.

Jak dodała, jednym z największych przeciwników w walce o uniewinnienie był czas. Reprezentantka Polski dostała "zielone światło" dwa dni przed pierwszym startem, który zaplanowany jest na wtorek.

"Wiedziałam od samego początku, że jestem niewinna i musiałam po prostu udowodnić prawdę. Cały czas liczyłam na sprawiedliwe rozstrzygnięcie swojej sprawy, ale najbardziej obawiałam się, że może nie starczyć na to czasu. Otrzymałam ogromne wsparcie od wielu osób i instytucji. Jestem ogromnie wdzięczna Polskiemu Związku Kajakowemu, że mnie nie zostawił samej w tej sytuacji i stanął za mną murem. Mocno się też zaangażował Instytut Sportu, który również szukał informacji, które mogą mi pomóc i przyczynić się do ujawnienia prawdy" - przekazała łamiącym się głosem.

Borowska w oczekiwaniu na decyzję cały czas trenowała w Wałczu, choć - jak zaznaczyła - nie jest to łatwe, mając cały ten koszmar w głowie. Dlatego też wiele godzin spędziła na rozmowach z psychologiem.

"To był niezwykle trudny temat, mocno mnie obciążył. Dlatego tak ważna była dla mnie praca z psychologiem. Wydaje mi się, że zdałam ten egzamin i ta złość sportowa przekładała się na trening. Uważam, że w tym ostatnim okresie treningi były bardzo dobre, a mój szkoleniowiec Mariusz Szałkowski zmniejszył obciążenia tak, aby forma fizyczna była jak najlepsza na igrzyskach. To też wynikało z tego, że mało spałam i szybciej się męczyłam" - tłumaczyła tegoroczna mistrzyni Europy w jedynce na 200 m.

Borowska jest najbardziej utytułowaną zawodniczką w grupie kanadyjkarek, ma na koncie m.in. złoty medal Igrzysk Europejskich w Krakowie i tytuł mistrzyni Europy, który wywalczyła w czerwcu w węgierskim Szegedzie. Trzy lata temu w Tokio zadebiutowała w igrzyskach - w Tokio w swojej koronnej konkurencji C1 200 m zajęła czwartą lokatę.

W Paryżu wystąpi w dwóch konkurencjach - C1 200 m i w dwójce na 500 m z Sylwią Szczerbińską.

"Marzy mi się, żeby w Paryżu popłynąć wyścig życia. Mówiłam o tym już wcześniej, przed tą feralną sytuacją. Wierzę, że te igrzyska będą udane dla mnie i że przyniosę dumę Polsce. Stworzyłyśmy z Sylwią bardzo mocną osadę, do końca nie wiem, na co nas stać, bo nie miałyśmy okazji mierzyć się z rywalkami spoza naszego kontynentu. Na ostatnich mistrzostwach Europy, które były dla nas pierwszym sprawdzianem po wielu latach, pływałyśmy szybko, zdobyłyśmy dwa srebrne medale. Mogę tylko zapewnić, że zostawimy serce w tych wyścigach" - podsumowała.(PAP)

 

autor: Marcin Pawlicki

sma/