Brytyjska prasa: cierpienie Anglii trwa dalej, ale Hiszpania była lepsza

2024-07-15 09:19 aktualizacja: 2024-07-15, 13:17
Jude Bellingham (po lewej) i Gareth Southgate. Fot. PAP/EPA/GEORGI LICOVSKI
Jude Bellingham (po lewej) i Gareth Southgate. Fot. PAP/EPA/GEORGI LICOVSKI
Cierpienie Anglii związane z tym, że od 58 lat nie wygrała żadnego wielkiego piłkarskiego turnieju będzie trwało dalej, ale nie można mieć pretensji, bo Hiszpania zasłużyła na to mistrzostwo, była lepsza w tym meczu i najlepsza w całym turnieju – przyznaje brytyjska prasa po finale Euro 2024.

„Rekordowy, czwarty tytuł mistrzów Europy był nagrodą za wspaniały występ w Berlinie, nawet jeśli przez chwilę wydawało się, że Anglia dokona kolejnej nielogicznej ucieczki. Cokolwiek innego niż 27. z rzędu zwycięstwo hiszpańskiej drużyny w finale byłoby parodią. Prowadzili po wspólnej akcji ich latających skrzydłowych, gdy Lamine Yamal wyłożył piłkę Nico Williamsowi, i zebrali myśli po wyrównaniu Cole'a Palmera. Kiedy zmiennik, Mikel Oyarzabal, zdobył bramkę na cztery minuty przed końcem, nie było to zaskoczeniem. W cierpieniu Garetha Southgate'a nie było pecha. Anglia została zdeklasowana przez wyrafinowaną drużynę Luisa de la Fuente i była to kolejna okazja, w której Harry Kane nie zaistniał na wielkiej scenie” – ocenił „The Guardian”.

Również „Daily Telegraph” ocenia, że mimo całego cierpienia związanego z porażką, nie można skarżyć się na niesprawiedliwość, bo Hiszpania była najlepsza na tym turnieju. Jak podkreśla, zdecydowały drobiazgi – sytuacja, w której strzał głową Marca Guehiego w 90. minucie został zatrzymany na linii bramkowej, czy centymetry, których zabrakło, by Oyarzabal strzelając zwycięskiego gola dla Hiszpanii był na spalonym.

„Małe różnice? Słyszeliśmy o nich już wcześniej w sporcie i tutaj to się powtórzyło. Po końcowym gwizdku Southgate przez kilka sekund stał bez ruchu, a jego piłkarze padali na murawę. To był trudny obraz do zniesienia. Anglia wyszła z opresji w ostatniej szesnastce, ćwierćfinale, półfinale, ale finał okazał się krokiem za daleko. Teraz przegrali dwa kolejne finały Euro i chociaż głęboko poprawili odporność – bramki w końcówkach, odmieniające zmiany, wszystkie czynniki, które doprowadziły ich tak daleko, to nie wystarczyło. Nie tym razem” – przyznał „Daily Telegraph”.

„Jeszcze jedno zwycięstwo. Jeszcze jeden turniej. To jest to, czego kraj wciąż potrzebuje, aby zakończyć swoje oczekiwanie na mistrzostwo. Na ostatniej przeszkodzie Anglia znów poległa - i, Boże, zabolało to Southgate'a, jego piłkarzy, ich kibiców na berlińskim Olympiastadion i miliony w kraju” – pisze „The Times”.

Jak dodaje, przez krótki czas wyglądało na to, że może być inaczej, bo gdy Southgate wprowadził tych samych rezerwowych, którzy wygrali półfinał z Holandią, Cole'a Palmera i Ollie Watkinsa, znów zdarzyła się magia. „Palmer zdobył genialnego wyrównującego gola, a Anglia przez chwilę dążyła do zwycięstwa. Jednak przewaga Hiszpanii w technice, grze zespołowej, szybkości i energii zwyciężyła. Po fantastycznym kontrataku, w którym kluczową rolę odegrał niesamowity Dani Olmo, Marc Cucurella dośrodkował, a hiszpański rezerwowy Mikel Oyarzabal wślizgiem strzelił na 2:1” – relacjonuje.

„58 lat cierpienia i licznik wciąż bije. Oczekiwanie na ważne trofeum w męskich rozgrywkach wejdzie w szóstą dekadę, zanim nadejdą kolejne mistrzostwa świata. Wydaje się, że to całe życie – i to faktycznie całe życie. Kolejna niezwykle utalentowana grupa angielskich piłkarzy zaszła dalej niż wiele poprzednich pokoleń, ale wciąż nie doszła do końca drogi, ostatecznie pokonana przez Hiszpanię – zasłużenie” – napisał dziennik „i”.

Podkreśla, że Gareth Southgate zrobił tak wiele, aby zmienić postrzeganie reprezentacji Anglii, zarówno w kraju, jak i za granicą. Przypomina, że konsekwentnie nie potrafiła dotrzeć do tego etapu w mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy, zanim Southgate niechętnie podjął pracę, początkowo jako tymczasowy manager. „Ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie, jeśli nie mogą czegoś wygrać? W jaki sposób naród, który produkuje tak utalentowanych piłkarzy, ponosi tak spektakularne porażki na wielkiej scenie?” – pyta „i”.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

gn/