Bukareszt pozostaje w rękach burmistrza spoza "kasty rządzącej". Doszło do ataków w stylu "niemalże rosyjskim"

2024-06-11 20:50 aktualizacja: 2024-06-13, 14:05
Nicusor Dan. Fot. PAP/EPA/ROBERT GHEMENT
Nicusor Dan. Fot. PAP/EPA/ROBERT GHEMENT
W niedzielnych wyborach samorządowych stanowisko burmistrza stolicy Rumunii obronił z bardzo dobrym wynikiem dotychczasowy szef miasta Nicusor Dan. To zwycięstwo tym bardziej znaczące, że zmobilizowano przeciwko niemu wszystkie siły rządzącej partii PSD, a nawet sięgnięto po kompromitujące go materiały.

Dan po dość emocjonującej kampanii zajął pierwsze miejsce w wyborach burmistrza stolicy (z wynikiem około 47 proc.). Kandydatka partii władzy, należącej do koalicji rządzącej socjaldemokratycznej PSD, znalazła się na drugim miejscu z wynikiem około 23 proc. Gabriela Firea, która w 2020 roku straciła stanowisko burmistrza Bukaresztu na rzecz Dana, została przez komentatorów uznana za jedną z największych przegranych zakończonych właśnie wyborów.

Nicusor Dan, czyli w polskiej wersji Nikuś (Nicusor to zdrobnienie od imienia Nicolae, będące jednak oficjalną formą imienia), wszedł do polityki z ruchów miejskich. Był twórcą organizacji Save Bucharest, która walczyła z budową wieżowców w historycznych dzielnicach i wyburzaniem zabytków w stolicy.

Później założył partię USR (Związek Ocalenia Rumunii), którą później jednak opuścił. Swoją drogą, USR w niedzielnych wyborach poniosła dotkliwą porażkę, a jej lider Catalin Drula podał się w związku z tym do dymisji. Nicusor Dan startował w wyborach jako kandydat niezależny z poparciem centroprawicowego sojuszu Dreapta Unita, w skład którego wchodzą właśnie USR, Partia Ruchu Ludowego (PMP) i Siła Prawicy (FD).

Frekwencja w Bukareszcie była dość niska na tle krajowej (44 proc. wobec 52 proc.), jednak to raczej znak ogólnego rozczarowania działaniami władz w stolicy i konstatacji, że szybkich zmian na lepsze raczej nie będzie.

Z jednej strony w ciągu ostatnich czterech lat miasto jest "w budowie" i nieustającym remoncie. Z drugiej - utrzymują się doskwierające mu od dekad problemy, trudne do wyobrażenia w europejskim mieście w XXI wieku, takie jak problemy z ciepłą wodą czy ogrzewaniem, starymi rurami kanalizacyjnymi czy źle rozwiniętą siecią dróg, słabym transportem miejskim i ogromnymi korkami. Dan zastał Bukareszt "drewniany", ale jedna kadencja to za mało, żeby stał się on "murowany".

"Zaczął robić bardzo dużo, ale efekty przyjdą później. Nicusor Dan przyszedł cztery lata temu do miasta przesiąkniętego układami i układzikami, zatrutego korupcją. Przez lata politycy i urzędnicy Bukareszt eksploatowali, ale nie robili dla niego prawie nic. Dan to outsider, który musiał stworzyć ekipę i zbudować zaufanie mieszkańców" – wyjaśnił w rozmowie z PAP pracownik administracji państwowej, rodowity mieszkaniec Bukaresztu.

Tak dobry wynik Dana zaskoczył nawet jego własny obóz, jednak świadczy o kredycie zaufania otrzymanym od mieszkańców.

"Mieszkańcy Bukaresztu dojrzeli i zrozumieli, że systemowych problemów Bukaresztu nie da się rozwiązać z dnia na dzień. Poza tym ludzie zobaczyli, że sprawy zaczynają posuwać się naprzód. Tak, nadal są duże problemy z ciepłą wodą, a zimą z ogrzewaniem, ludzie myją się w umywalce. Jednak w całym mieście otwarte są place budowy, a całe kilometry starych rur wymieniane na nowe" – podkreśliła Catiusa Ivanov w komentarzu na portalu Hotnews.ro.

Choć ciągle jeszcze w niektórych miejscach stary tramwaj może wypaść z torów, wiosną rozpoczęła się budowa nowej 5. linii tramwajowej, a wysłużone tory są wymieniane na nowe.

Niezależnemu burmistrzowi pomogły zarówno nieudolność dwóch partii władzy, które mimo prób nie zdołały znaleźć wspólnego kontrkandydata, jak też buta i pewność siebie PSD. Ugrupowanie rządzące, ustami samego premiera Marcela Ciolacu, próbowało wspierać Gabrielę Fireę i krytykowało Dana.

Tuż przed wyborami doszło do zagrania w stylu niemalże rosyjskim. Do mediów trafił "przeciek" o rzekomej współpracy Nicusora Dana z agentami Securitate, czyli owianej najgorszą sławą tajnej służby Nicolae Ceausescu w czasach komunizmu. Młody Dan, uczestnik międzynarodowych olimpiad matematycznych, miał w latach 80. ubiegłego wieku donosić na innego ucznia. Kto stał za przeciekiem, trudno ustalić, choć można się domyślać.

Nie wiadomo, czy dokument był autentyczny i skąd się wziął, a urzędy odpowiedzialne za archiwa nic o nim nie wiedzą. Sam Nicusor Dan oświadczył, że jest to "podróbka" i zgłosił sprawę na policję w celu wyjaśnienia, którego wyniki mają zostać upublicznione. Zaprezentował również zaświadczenie, że nie współpracował z Securitate, wydane przez rumuński urząd CNSAS (Radę ds. Badania Archiwów Securitate).

Z Bukaresztu Justyna Prus (PAP)

kgr/