Były ambasador RP we Francji: wahadło polityczne w Europie przesuwa się w lewo

2024-07-08 10:57 aktualizacja: 2024-07-08, 16:17
Lider Nowego Frontu Ludowego Jean-Luc Mélenchon po ogłoszeniu wyniku wyborów w II turze, fot. PAP/EPA/ANDRE PAIN
Lider Nowego Frontu Ludowego Jean-Luc Mélenchon po ogłoszeniu wyniku wyborów w II turze, fot. PAP/EPA/ANDRE PAIN
Wahadło polityczne w Europie przesuwa się w lewo. Wynik wyborów we Francji i Wielkiej Brytanii przypomina sytuację z przełomu XX i XXI w., kiedy główne państwa w Europie Zachodniej były rządzone przez socjaldemokratów - powiedział w poniedziałek w Studiu PAP b. ambasador RP we Francji i RFN.

Byrt w poniedziałek w Studiu PAP - odpowiadając na pytanie, czy wynik francuskich wyborów, gdzie wygrała lewica, i Wielkiej Brytanii, gdzie po 14 latach władzę stracili konserwatyści, może coś mówić o europejskim kursie politycznym - przypomniał przełom XX i XXI w., kiedy główne państwa w Europie Zachodniej były rządzone przez socjaldemokratów. Następnie polityczne wahadło przesunęło się w drugą stronę i przyszli chrześcijańscy demokraci czy partie prawicowe.

"Teraz wygląda na to, że znowu w lewą stronę przesuwa się uśrednione polityczne wahadło w Europie. W Wielkiej Brytanii zwyciężyli - co było przewidywane i oczekiwane - laburzyści, czyli według naszych standardów socjaldemokraci. We Francji lewica również zdobyła maksymalną liczbę głosów spośród wszystkich startujących, tyle tylko, że to było zaskoczenie" - powiedział.

Dyplomata podkreślił, że Francuzi słyną z dużej mobilizacji przeciw prawicy, do której dochodziło już w przeszłości. Dodał, że nieraz powstawały tam egzotyczne koalicje, kiedy lewica z prawicą łączyły siły, aby tylko powstrzymać dojście do władzy Frontu Narodowego, czyli poprzednika Zjednoczenia Narodowego kierowanego przez ojca Marine Le Pen - Jean-Marie Le Pena.

II tura wyborów parlamentarnych we Francji odbyła się w niedzielę. Lewicowy sojusz Nowy Front Ludowy (NFP) uzyskał 182 mandaty, centrowy obóz prezydenta Emmanuela Macrona – 168, a skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN) – 143. Żadna partia nie uzyskała w wyborach większości bezwzględnej, wynoszącej 289 miejsc. W takim wypadku różne obozy polityczne mogą porozumieć się w sprawie utworzenia większości.

W Wielkiej Brytanii pozostająca od 14 lat w opozycji Partia Pracy zdecydowanie wygrała czwartkowe wybory do Izby Gmin, w związku z czym jej lider Keir Starmer w piątek otrzymał od króla Karola III misję utworzenia nowego rządu.

"We Francji wzrośnie ogromny już dług publiczny"

Zwycięzcy w wyborach parlamentarnych we Francji deklarują realizację swojego programu, co oznacza dorzucanie kosztów do już ogromnego francuskiego długu publicznego wynoszącego 110 proc. PKB - powiedział w poniedziałek w Studiu PAP b. ambasador RP we Francji i RFN Andrzej Byrt.

Byrt w poniedziałek w Studiu PAP został zapytany m.in. czy wynik niedzielnych wyborów sprawi, że Francję czeka problematyczna współpraca między lewicowymi i centrowymi obozami.

"Zobaczymy jak to będzie wyglądało. Lider Francji Nieugiętej (składowej NFP) Jean-Luc Mélenchon, który pierwszy wystąpił po ogłoszeniu wyników, zwrócił się do prezydenta w sposób obcesowy i buńczuczny mówiąc, że Macron nie może wybrać na premiera nikogo innego niż przedstawiciela zwycięzców, po drugie zapewnił, że nie pójdzie na żadne kompromisy, tylko będzie realizował +nasz program tak, aby wyborcy którzy na nas głosowali nie byli rozczarowani" - powiedział.

Bryt dopytywany, co oznacza realizacja programu Nowego Frontu Ludowego, który obiecuje m.in. cofnięcie ustawy o reformie emerytalnej z 2023 r., wzrost wynagrodzeń i płacy minimalnej oraz zamrożenie cen podstawowych artykułów spożywczych i energii odpowiedział, że oznacza to "dorzucanie kosztów do już ogromnego francuskiego długu publicznego". Przypomniał, że Francja podobnie jak Polska jest objęta przez Komisję Europejską procedurą nadmiernego deficytu.

"Kraj ten czeka mocne podniesienie kosztu funkcjonowania państwa oznaczające konieczność poszukiwania źródeł dochodów, bo Francja jest strasznie zadłużona. To jest świadomość, której nie ma przeciętny obywatel, ale dla sterników nawy państwowej jest to kluczowa kwestia żeby nie utonąć" - powiedział Byrt.

Dyplomata ocenił, że samo cofnięcie reformy emerytalnej, która przecież była "dzieckiem Macrona" oznacza dodanie "co najmniej jednego punktu procentowego PKB do już ogromnego długu francuskiego, bo wynoszącego 110 proc.".

 

autor: Adrian Kowarzyk

sma/