Można śmiało powiedzieć, że Charlize Theron należy do grona nie tylko najbardziej utalentowanych, ale i najpiękniejszych aktorek w Hollywood. Urodzona w RPA gwiazda kina nie zdołała jednak uniknąć złośliwych plotek na temat rzekomej ingerencji chirurga plastycznego w jej urodę. Laureatka Oscara odniosła się do nich w wywiadzie udzielonym magazynowi „Allure”. Theron podkreśliła, że wbrew powszechnej tendencji do gloryfikowania młodego wyglądu, a zarazem odczuwania panicznego strachu przed jakimikolwiek oznakami starzenia, ona w pełni akceptuje dokonujące się u niej wraz z wiekiem zmiany. „Moja twarz się zmienia i uwielbiam to” – deklaruje zdobywczyni Srebrnego Niedźwiedzia.
Gwiazda stwierdziła też, że fani niesłusznie posądzają ją o to, że poddała się zabiegom odmładzającym, w dodatku kiepsko wykonanym. „Ludzie ciągle piszą: 'Co ona zrobiła ze swoją twarzą?!'. Ja po prostu się starzeję! To nie znaczy, że miałam nieudaną operację plastyczną” – zaznaczyła Theron. I dodała, że nie może pogodzić się z tym, iż we współczesnym świecie nadal obowiązują podwójne standardy dotyczące płci. „Zawsze miałam problem ze stwierdzeniem, że mężczyźni starzeją się jak wino, a kobiety – niczym cięte kwiaty. Gardzę tą koncepcją i chcę z nią walczyć” – podkreśliła 48-letnia aktorka. (PAP Life)
jos/