Cillian Murphy najmocniejszym kandydatem do roli Jamesa Bonda?

2024-03-07 13:43 aktualizacja: 2024-03-07, 16:26
Cillian Murphy. Fot. PAP/Cat Morley / Avalon
Cillian Murphy. Fot. PAP/Cat Morley / Avalon
Gdy przed premierą filmu „Nie czas umierać” z 2021 roku Daniel Craig oficjalnie zrezygnował z roli Agenta 007, ruszyła lawina spekulacji na temat wyboru jego następcy. Zagraniczne media donoszą, że największe szanse na angaż ma Cillian Murphy, gwiazdor obsypanego nagrodami „Oppenheimera”. Rewelacje te skomentował jego kolega z obsady, Clay Bunker.

O tym, kto zastąpi Daniela Craiga w kolejnej odsłonie filmowej serii o przygodach Jamesa Bonda, dyskutuje się od dobrych kilku lat. Do roli słynnego brytyjskiego szpiega typowano jak dotąd m.in. Idrisa Elbę, Toma Hardy’ego, Richarda Maddena, Toma Hiddlestona oraz Henry’ego Cavilla. W zeszłym roku pojawiły się doniesienia, zgodnie z którymi nowym Agentem 007 ma szansę zostać Lucien Laviscount, 31-letni aktor znany z takich produkcji, jak „Królowe krzyku”, „Przekręt” czy „Emily w Paryżu”.

Jak tymczasem twierdzą źródła cytowane przez „The Sun”, obecnie najmocniejszym kandydatem do roli Bonda jest Cillian Murpy, irlandzki gwiazdor, któremu sławę przyniósł przed laty występ w serialu „Peaky Blinders”. „Cillian bez wątpienia ma swój czas. Wcielenie się w tę legendarną postać byłoby przypieczętowaniem jego statusu w Hollywood. Obsadzenie go w tej roli z całą pewnością podniosłoby poziom całej serii, z czego producenci doskonale zdają sobie sprawę” – wskazuje informator dziennika.

Ostatnio kariera Murphy’ego nabrała rozpędu. A wszystko za sprawą doskonale ocenianego przez krytyków dramatu biograficznego „Oppenheimer”, w którym aktor wcielił się w słynnego amerykańskiego naukowca i twórcę bomby atomowej, J. Roberta Oppenheimera. Za swoją kreację otrzymał on Złoty Glob, nagrodę BAFTA i pierwszą nominację do Oscara. Jego ekranowy partner Clay Bunker zaznaczył w rozmowie z „The Mirror”, że mocno kibicuje koledze po fachu w wyścigu o rolę Agenta 007. „Doskonale by sobie poradził. Mimo że prywatnie jest jedną z najmilszych osób, jakie znam, ma w sobie pewien rodzaj mroku, który przysłużyłby się tej postaci” – ocenił aktor.

Na drodze Murphy’ego do otrzymania lukratywnej oferty może wszelako stanąć jego wiek. Producenci bondowskiej sagi poszukują bowiem aktora w okolicach trzydziestki, gdyż zależy im na tym, by wystąpił on w co najmniej trzech kolejnych odsłonach filmowego cyklu. Irlandzki gwiazdor natomiast w maju skończy 48 lat.

Bez względu na to, czy Murphy w istocie dostanie angaż do nowej produkcji opowiadającej o przygodach brytyjskiego szpiega, obecnie nie może narzekać na brak zawodowych wyzwań. W przyszłym roku do kin trafią dwa obrazy z udziałem aktora – biograficzny film akcji „H-Block”, w którym partnerują mu Pierce Brosnan i Jamie Dornan oraz komediodramat „Hippie Hippie Shake” w reżyserii Beeban Kidron, twórczyni drugiej części „Dziennika Bridget Jones”.

W połowie lutego światową premierę miał film „Small Things Like This”, w którym zdobywca Złotego Globu zagrał główną rolę. Produkcja, która otworzyła tegoroczny festiwal Berlinale, przedstawia wstrząsającą historię tzw. azylów sióstr Magdalenek. To opowieść o terrorze, jakiego zmuszane do ciężkiej pracy młode kobiety doświadczały za murami klasztoru. Data polskiej premiery tytułu nie została jeszcze ujawniona. (PAP Life)

ep/