Hamdan zapytany o październikową masakrę, podczas której palestyńscy terroryści Hamasu zabili co najmniej 1200 osób i porwali 251 do Strefy Gazy, odpowiedział, że była to reakcja na izraelską okupację. Dodał, że ludność palestyńska doświadcza podobnych tragedii od 78 lat.
Wywiadu udzielił w stolicy Libanu, Bejrucie, gdzie przebywają oficjele i bojownicy Hamasu i wraz z lokalną organizacją terrorystyczną Hezbollah regularnie atakują północ Izraela. Materiał opublikowano w czwartek.
Dziennik "Wall Street Journal" twierdzi, że dowódca Hamasu Jahja Sinwar napisał w wiadomości tekstowej, iż poświęcenie ludności palestyńskiej jest konieczne. Rzecznik Hamasu zaprzeczył tym informacjom i podkreślił, że są fałszywe.
Od początku odwetowej operacji wojsk izraelskich w Strefie Gazy zginęło ponad 27 tys. Palestyńczyków - twierdzą kontrolowane przez Hamas władze w Strefie Gazy.
Zapytany przez dziennikarza CNN o porozumienie w sprawie etapowego zawieszenia broni z Izraelem Hamdan potwierdził wcześniejsze doniesienia medialne dotyczące wątpliwości Hamasu wobec planu.
"Musimy być pewni, co dokładnie USA mają na myśli, mówiąc o etapowym zawieszenie broni" - powiedział Hamdan. Zastrzegł, że zanim Hamas zaakceptuje porozumienie, musi mieć pewność, że Izrael będzie się do niego stosował. Palestyńska organizacja domaga się całkowitego wycofania sił izraelskich z półenklawy palestyńskiej oraz oddania Palestyńczykom władzy nad ziemiami palestyńskimi.
Dodał, że widzi możliwość dojścia do porozumienia, o ile Stany Zjednoczone, które pod koniec maja zaprezentowały plan zawieszenia broni, wezmą pod uwagę argumenty obu stron konfliktu.
USA zadeklarowały, że Izrael zgodził się na obecną formę porozumienia. Jednak władze państwa żydowskiego nadal nie potwierdziły oficjalnie, że przystępują do trzyetapowego zawieszenia broni mającego doprowadzić do końca trwającej już ponad osiem miesięcy wojny w Strefie Gazy. Władze podkreślają, że niezmiennym celem pozostaje zniszczenie Hamasu i odbicie zakładników.(PAP)
sma/