Przygotowania obejmują zmianę pozycji sił amerykańskich - przekazała stacja, bez podawania dalszych szczegółów.
USA kierowały w kwietniu międzynarodową koalicją, która pomogła Izraelowi w obronie przed salwą kilkuset rakiet i dronów wystrzelonych przez Iran i jego sojuszników na państwo żydowskie w odwecie za zabicie kilku wyższych oficerów Gwardii Rewolucyjnej w nalocie na Damaszek. Z pomocą m.in. USA, Wielkiej Brytanii, Francji i sunnickich państw arabskich zestrzelono wówczas większość pocisków.
Siły zbrojne USA przygotowywały się do podobnej operacji na początku sierpnia, gdy napięcia w regionie zaostrzyły się po śmierci przywódcy palestyńskiego Hamasu Ismaila Hanijego w przypisywanym Izraelowi ataku w Teheranie. Iran zapowiedział wówczas zemstę, do której jednak na razie nie doszło.
Kontrolujący część Libanu szyicki Hezbollah jest bliskim sojusznikiem Iranu i najsilniejszym ogniwem w koordynowanej przez Teheran i wymierzonej w Izrael i USA sieci działających na Bliskim Wschodzie ugrupowań zbrojonych.
Nasrallah zginął w piątek w nalocie na południowe przedmieścia libańskiej stolicy, Bejrutu. Izrael od kilku tygodni prowadzi zmasowane działania przeciwko Hezbollahowi, który od dekad z różną intensywnością walczy z tym państwem. Od wybuchu wojny w Strefie Gazy na granicy izraelsko-libańskiej dochodzi do regularnej wymiany ognia, która wymusiła ewakuację cywilów po obu stronach granicy.
Iran nie pozostawi żadnych "zbrodni Izraela" bez odpowiedzi, "jesteśmy zdecydowani i zareagujemy" - ogłosił w poniedziałek rzecznik irańskiego MSZ Naser Kanani. Najwyższy przywódca duchowo-polityczny Iranu ajatollah Ali Chamenei oświadczył w sobotę, że śmierć Nasrallaha "nie pozostanie niepomszczona", i wezwał muzułmanów do wspólnego sprzeciwu wobec "nikczemnego reżimu" Izraela.
W piątkowym ataku na Bejrut obok Nasrallaha i innych wyższych rangą dowódców Hezbollahu zginął również generał irańskiej Gwardii Rewolucyjnej Abbas Nilforuszan.
Jerzy Adamiak (PAP)
adj/ akl/ ep/