Poseł PSL odnosząc się do nieprawidłowości związanych z wwożeniem do Polski produktów rolno-spożywczych z Ukrainy, Paszyk wskazał, że Najwyższa Izba Kontroli wysunęła w tej sprawie szereg oskarżeń. "Po pierwsze wobec rządu, którzy nie wprowadził realnych narzędzi chroniących sytuację ekonomiczną polskich gospodarstw, chroniących bezpieczeństwo żywnościowe w Polsce" – powiedział.
Po drugie, jak wskazał, Ministerstwo Finansów i Krajowa Administracja Skarbowa "nie zapobiegły nielegalnemu przekwalifikowaniu produktów rolno-spożywczych, które nie mieściły się w jakichkolwiek kategoriach dopuszczających do obrotu na rynku i przekwalifikowaniu ich na inne cele niż te deklarowane na granicy polsko-ukraińskiej". "W efekcie konsumenci w Polsce do dziś nie mogą być pewni co do jakości mąki, z której wyprodukowana jest bułka, którą spożywają. Nie wiadomo, czy te warzywa i owoce, które zostały z wypuszczone na rynek z chłodni odpowiadają parametrom panującym w Polce i Europie. Tak samo jest z produktami mlecznymi" – podkreślił.
Paszyk przypomniał, że PSL już latem zeszłego roku apelowało w tej sprawie do rządu. "Mówiliśmy, że rząd nie może improwizować z tak ważną rzeczą jaką jest nielegalny napływ produktów niewiadomego pochodzenia i zaburzanie rynku rolno-spożywczego" – zaznaczył.
Latem ub.r. PSL złożyło również do Sejmu projekt ustawy tranzytowej, która - jak mówił Paszyk - dawała rządzącym gotowe narzędzia do tego, by wprowadzić korytarz tranzytowy na produkty z Ukrainy i objąć je systemem kaucji. "Wtedy panie premierze Morawiecki był czas na to, o czym pan teraz mówi, czyli na koalicję polskich spraw. Wtedy nie byliście na to gotowi" – stwierdził.
"Będziemy domagali się wyjaśnienia i wyciągnięcia konsekwencji wobec tych, którzy przyczynili się do tzw. afery zbożowej. Kolejną komisją śledczą, która powinna powstać, po zakończeniu prac przez trzy zaproponowane do tej pory, powinna być komisja śledcza ds. zbadania afery zbożowej i wyciągnięcia konsekwencji wobec tych, którzy do tego doprowadzili" – oświadczył Paszyk.
Protesty polskich przewoźników
We wtorek podczas posiedzenia Sejmu głos w tej sprawie zabrał poseł PSL Stefan Krajewski. "Narasta kryzys na granicy polsko-ukraińskiej, gdzie protestują polscy przewoźnicy. Polski rząd zgodził się w Brukseli na to, żeby nie rozwiązać problemów polskich rolników ze zbożem, które napływało. Zgodził się też na to, żeby poprzeć umowę z Ukrainą, która znosiła zezwolenia dla ukraińskich przewoźników, co jest dzisiaj źródłem tego problemu" - powiedział Krajewski.
Poprosił o przerwę i przekazanie informacji przez "ministra, który poparł rozwiązania uderzające w polską gospodarkę".
Z głosem przeciwnym wystąpił minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, przekonując, że "decyzja Komisji Europejskiej, aby UE podpisała umowę z Ukrainą zapadła niezależnie" od opinii polskiego rządu. "Tak działa ten system, w którym oddajemy powoli swoją suwerenność, a teraz będziemy oddawali ją bardzo szybko" - powiedział.
Komisja Europejska na początku maja wprowadziła zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji w wyniku porozumienia z tymi krajami w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych. Początkowo ograniczenia obowiązywały do 5 czerwca, a następnie zostały przedłużone do połowy września. Embargo zniesiono 15 września na podstawie postanowienia KE.
18 września władze w Kijowie poinformowały o złożeniu skargi do WTO na Polskę, Węgry i Słowację w związku z przedłużeniem przez te kraje embarga na ukraińskie produkty rolne. 21 września poinformowano, że ministrowie rolnictwa Słowacji i Ukrainy uzgodnili utworzenie systemu licencji dotyczącego handlu produktami zbożowymi, co powinno umożliwić zniesienie przez Bratysławę embarga na import ukraińskiego zboża; Kijów zgodził się wstrzymać skargę do WTO przeciwko Słowacji.
Od 4 października br. kontrole ukraińskiego zboża, które jedzie w tranzycie przez Litwę, zostały przeniesione z granicy ukraińsko-polskiej na teren Litwy, do portu w Kłajpedzie - poinformował we wtorek minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus po rozmowach z ministrem rolnictwa Litwy Kestutisem Navickasem i ministrem polityki rolnej i żywności Ukrainy Mykołą Solskim. "Strona litewska bierze całkowitą odpowiedzialność za te kontrole" – dodał szef polskiego resortu rolnictwa podczas briefingu po zakończeniu rozmów. (PAP)
Autorka: Daria Al Shehabi
mmi/