"Do wybuchu wystarczy iskra". Wysoki przedstawiciel UE o sytuacji na Bliskim Wschodzie

2024-02-03 21:04 aktualizacja: 2024-02-04, 07:05
Josep Borell Fot. JOHANNA GERON / POOL/PAP/EPA
Josep Borell Fot. JOHANNA GERON / POOL/PAP/EPA
Ataki i kontrataki na Bliskim Wschodzie mogą w końcu doprowadzić do poważniejszego incydentu - ostrzegł w sobotę na konferencji prasowej w Brukseli Wysoki przedstawiciel Unii ds. zagranicznych, Josep Borrell, komentując uderzenia USA wymierzone w irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej oraz związane z nim bojówki w Syrii i Iraku.

Borrell rozmawiał z dziennikarzami po zakończeniu nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych UE.

"Dyskutowaliśmy o absolutnej konieczności uniknięcia regionalnej eskalacji (...).Oczekiwano, że Stany Zjednoczone zamierzają wziąć odwet za ataki, których doświadczyły w ostatnim czasie" - przypomniał szef unijnej dyplomacji, ostrzegając jednocześnie, że "każdy atak przyczynia się do eskalacji, a ministrowie wyrazili poważne obawy co do tego procesu".

Hiszpan ubolewał, że jedyne, co może zrobić Unia, to "wezwać wszystkich, aby zrozumieli, że w każdej chwili w serii ataków i kontrataków iskra może spowodować większy incydent".

W piątek wieczorem Dowództwo Centralne USA (CENTCOM) poinformowało, że siły amerykańskie rozpoczęły uderzenia wymierzone w irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej oraz związane z nim bojówki w Syrii i Iraku. Jest to odpowiedź na przeprowadzony w poprzedni weekend atak wspieranych przez Iran bojówek na bazę Tower 22 w Jordanii, w którym zginęło trzech amerykańskich żołnierzy, a co najmniej 40 zostało rannych.

Tego samego dnia jednostki amerykańskie przeprowadziły ataki na kilka dronów rebeliantów Huti w Jemenie. Wspierani przez Iran jemeńscy rebelianci Huti od listopada wielokrotnie atakowali statki na wodach okalających Jemen, twierdząc, że w ten sposób wspierają walkę Hamasu z Izraelem w Strefie Gazy. W odpowiedzi na te ataki wojska USA prowadzą od 12 stycznia naloty na cele Huti w Jemenie.

Innym tematem rozmów unijnych ministrów w Brukseli była sytuacja w Strefie Gazy.

"Katastrofalna sytuacja humanitarna nie wynika z trzęsienia ziemi czy katastrofy naturalnej, lecz z powodu wojny. Ta wojna zepchnęła setki tysięcy ludzi na południe Gazy. Teraz, gdy znajdują się na południu, to ten obszar jest nadal bombardowany (...). Jest to katastrofa spowodowana przez człowieka" - zaznaczył Borrell.

Wojna Izraela z Hamasem spowodowała efekt domina, a konflikty wybuchają także w Libanie, Iraku, Syrii i na wodach Morza Czerwonego - podkreślił szef unijnej dyplomacji. "To krytyczny moment dla Całego Bliskiego Wschodu (...) tak długo, jak będzie trwała wojna w Gazie, będzie bardzo trudno zakładać, że poprawi się sytuacja na Morzu Czerwonym, bo jedno jest związane z drugim" - ocenił Borrell.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

mar/