Dokumenty z odwołaniami Kamińskiego i Wąsika są już w Sądzie Najwyższym

2024-01-03 17:50 aktualizacja: 2024-01-04, 06:53
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik wchodzą na salę obrad Fot. PAP/Paweł Supernak
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik wchodzą na salę obrad Fot. PAP/Paweł Supernak
Dokumenty od marszałka Sejmu z odwołaniami Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika od wygaszenia ich mandatów poselskich wpłynęły do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN, osobiście przyniósł je dyrektor generalny Gabinetu Marszałka Sejmu - powiedział PAP prezes Izby Pracy SN sędzia Piotr Prusinowski.

"Dokumenty w oryginałach, czyli odwołania i załączniki do tych odwołań wraz z pismem przewodnim marszałka Sejmu wpłynęły i sprawy zostały zarejestrowane w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych" - dodał prezes Prusinowski.

Terminy dwóch posiedzeń niejawnych dotyczących rozpoznania odwołań od decyzji marszałka Sejmu z 21 grudnia ub. roku o stwierdzeniu wygaszenia mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika pojawiły się już w środę po południu na wokandzie Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Oba posiedzenia wyznaczono na 10 stycznia na godz. 10. Do obu wyznaczone zostały składy trojga sędziów. W pierwszej mają to być sędziowie Robert Stefanicki, Romuald Dalewski i Renata Żywicka, zaś w drugiej Bohdan Bieniek, Jolanta Frańczak i Dawid Miąsik.

Dyrektor generalny Gabinetu Marszałka Sejmu Stanisław Zakroczymski informował w środę, że do Sądu Najwyższego zostały przekazane odwołania Kamińskiego i Wąsika od decyzji o wygaszeniu ich mandatów poselskich i odwołania te skierowano do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN.

Zespół prasowy SN przekazywał w środę PAP, że do biura podawczego Sądu Najwyższego do godz. 15 w środę nie wpłynęły pisma od marszałka Sejmu z odwołaniami Kamińskiego i Wąsika od wygaszenia ich mandatów poselskich. "Obieg pism zaczyna się zaś od biura podawczego i to jedyna prawna droga" - powiedział PAP Maciej Brzózka z zespołu prasowego SN.

Pominięcie biura podawczego

Jak jednak powiedział pytany o to przez PAP prezes Prusinowski pominięcie biura podawczego w tej sprawie nie ma znaczenia. "Oczywiście powinno to przejść przez biuro podawcze, ale zdecydowałem się nie przepuścić tego przez biuro podawcze, dlatego, że w poprzednich sytuacjach I prezes SN Małgorzata Manowska po prostu przejmowała sprawy kierowane do mnie bezpośrednio. Nauczony złym doświadczeniem nie będę tego robił i to jest jedyny powód" - wyjaśnił prezes Izby Pracy SN.

Zaznaczył, że akta od marszałka Sejmu złożono bezpośrednio w Izbie Pracy, zaś jego decyzja - jako prezesa izby - dotyczyła tego, czy je zarejestrować, czy też skierować na biuro podawcze lub ewentualnie przekazać do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.

"W orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości UE z 21 grudnia ub.r. stwierdzono, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN nie jest sądem w rozumieniu prawa europejskiego, a w konsekwencji prawa polskiego. A zatem jako prezes SN mam obowiązek, podobnie jak marszałek Sejmu, dokonywać takich czynności, które umożliwią stosowanie prawa UE na terenie RP. I dokładnie to zrobiliśmy - marszałek kierując do mnie sprawę, a ja ją rejestrując" - wyjaśnił prezes Prusinowski.

Zastępca rzecznika prasowego Sądu Najwyższego Piotr Falkowski mówił wcześniej w środę PAP, że "w Sądzie Najwyższym obowiązują bardzo ścisłe reguły mówiące, co się dzieje z każdym pismem, które wpływa i z całą pewnością odwołania, o których mówi urzędnik Kancelarii Sejmu, tej ścieżki w SN nie przeszły". Jak zastrzegał, kwestia szczegółowego zaadresowania pisma "jest drugorzędna i nie ma potrzeby wskazywania Izby". "Każde pismo powinno trafić do właściwej izby" - zapewniał.

Jak podkreślał Falkowski w kwestii odwołania od wygaszenia mandatu poselskiego przez marszałka Sejmu jest to sprawa rozpoznawana w oparciu o Kodeks wyborczy, zatem właściwa jest tu Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.

Tymczasem już w zeszły piątek SN informował, że wpłynęły odwołania Kamińskiego i Wąsika od decyzji marszałka Sejmu o wygaszeniu ich mandatów poselskich. Tamte odwołania zostały złożone bez pośrednictwa marszałka Sejmu i skierowano je do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN; nie ma jeszcze terminów ich rozpoznania.

Obrońca Kamińskiego, mec. Michał Zuchmantowicz mówił wtedy PAP, że odwołania zostały w piątek złożone "w sposób dwojaki" - do marszałka Sejmu, ale także bezpośrednio do Sądu Najwyższego - "ponieważ nie mamy pewności i zaufania co do prawidłowości działania ze strony marszałka". "Zabezpieczamy się na wszelkie możliwe sposoby, aby nie było sytuacji, że coś zostanie przetrzymane i jakiś termin upłynie" - wskazywał adwokat.

Zakroczymski mówił zaś wówczas, że "Kodeks wybroczy nie pozostawia żadnych wątpliwości: jedyną drogą którą posłowie mogą złożyć odwołanie do SN, jest to droga przez marszałka Sejmu".

Trybunał Sprawiedliwości UE 21 grudnia ub.r. uznał w sprawie pytań skierowanych do niego przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej SN, że są one niedopuszczalne. TSUE orzekł, że pytania zadane przez tę izbę "nie pochodzą od organu mającego status niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego uprzednio na mocy ustawy, jak wymaga tego prawo Unii".

Postanowienia w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatów poselskich posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika z upływem 20 grudnia 2023 r. marszałek Sejmu wydał w czwartek, 21 grudnia. Od tych postanowień marszałka Sejmu przysługuje odwołanie do SN.

Jak wówczas informowało Centrum Informacyjne Sejmu, w uzasadnieniu obu dokumentów marszałek Hołownia wskazał, że konstytucja przewiduje, iż wybraną do Sejmu lub do Senatu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego, zaś zgodnie z Kodeksem wyborczym prawa wybieralności w wyborach do Sejmu nie ma osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe. "Skutkiem utraty prawa wybieralności jest (...) wygaśnięcie mandatu posła" - podawało CIS.

Były szef CBA i były minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński oraz jego były zastępca Maciej Wąsik zostali skazani 20 grudnia br. prawomocnym wyrokiem na dwa lata pozbawienia wolności w związku z tzw. aferą gruntową. (PAP)

Autor: Marcin Jabłoński

mar/