Doradca prezydenta Ukrainy: nie mamy nic wspólnego z eksplozjami na Nord Stream

2024-08-15 12:21 aktualizacja: 2024-08-15, 17:04
Mychajło Podolak. Fot. PAP/Vladyslav Musiienko
Mychajło Podolak. Fot. PAP/Vladyslav Musiienko
Doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak zaprzeczył udziałowi Ukrainy w zamachach na gazociągi Nord Stream – podał w czwartek Reuters. Jednocześnie oświadczył on, że za atakami, które miały miejsce we wrześniu 2022 r., stoi Rosja.

"Takiego czynu może dokonać jedynie ktoś, kto posiada duże środki techniczne i finansowe. A kto to wszystko posiadał w czasie ataków (na Nord Stream)? Tylko Rosja" – stwierdził doradca Zełenskiego w komentarzu dla agencji Reutera. "Ukraina nie ma nic wspólnego z tymi eksplozjami" - podkreślił i dodał, że Ukraina nie uzyskała żadnej strategicznej ani taktycznej korzyści w związku z atakami na rosyjski gazociąg.

"Die Zeit", ARD i "Sueddeutsche Zeitung" podały w środę, że niemiecka prokuratura generalna uzyskała pierwszy nakaz aresztowania w sprawie ataków na gazociągi Nord Stream.

Polscy prokuratorzy poinformowali w środę, że Polska otrzymała europejski nakaz aresztowania wydany przez Berlin w związku z atakiem, ale podejrzany, Ukrainiec Wołodymyr Z., opuścił już Polskę. Obecnie nie wiadomo, gdzie przebywa.

"Wall Street Journal" poinformował w czwartek, że najwyżsi urzędnicy ukraińscy byli zaangażowani w atak na Nord Stream.

26 września 2022 r. trzy z czterech nitek gazociągów Nord Stream 1 i 2 zostały zniszczone na głębokości około 80 metrów na dnie Morza Bałtyckiego. Duża część rosyjskiego gazu ziemnego dla Niemiec była przez lata dostarczana bezpośrednio przez Nord Stream 1. Wiele krajów wschodnioeuropejskich i zachodnich wielokrotnie stanowczo krytykowało projekt i ostrzegało przed geopolitycznymi konsekwencjami ominięcia Europy Wschodniej w tranzycie surowca.

W trakcie rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie Moskwa zawiesiła dostawy jeszcze przed zniszczeniem Nord Stream 1. Z kolei gazociąg Nord Stream 2 ostatecznie nie został uruchomiony z powodu rosyjskiej inwazji i wynikłych sporów politycznych.

Rosja obwiniła USA, Wielką Brytanię i Ukrainę za wybuchy, które w dużej mierze odcięły rosyjski gaz od lukratywnego rynku europejskiego. Kraje te zaprzeczyły swojemu udziałowi.

Niemcy, Dania i Szwecja wszczęły dochodzenia w sprawie incydentu. Podczas śledztwa Szwedzi znaleźli ślady materiałów wybuchowych na kilku przedmiotach zebranych z miejsca eksplozji, potwierdzając, że wybuchy były celowymi działaniami.(PAP)

kgr/