Dowódca WZZ "Podlasie": zwiększyły się problemy po białoruskiej stronie granicy

2023-09-01 06:56 aktualizacja: 2023-09-02, 17:47
saper, fot. PAP/Aleksander Koźmiński
saper, fot. PAP/Aleksander Koźmiński
Zwiększyły się problemy po drugiej stronie granicy. Widzimy, że zamaskowani przedstawiciele służb białoruskich prowadzą działania rozpoznawcze – powiedział PAP dowódca wojskowego zgrupowania zadaniowego "Podlasie" gen. bryg. Arkadiusz Mikołajczyk i dodał: "Nie czekamy aż dojdzie do jakiegoś incydentu, a wyprzedzamy ruchy przeciwnika".

W połowie sierpnia br. minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podjął decyzję o stworzeniu wojskowego zgrupowania zadaniowego "Podlasie" w pobliżu granicy z Białorusią.

W rozmowie z PAP gen. Mikołajczyk wskazał, że powołanie zgrupowania, którym dowodzi, świadczy o tym, że Polska wyciągnęła wnioski z dotychczasowych wydarzeń. "Nie czekamy aż dojdzie do jakiegoś incydentu, a wyprzedzamy ruchy przeciwnika" - wyjaśnił.

Pytany o to, co do tej pory udało się wypracować w ramach zgrupowania odpowiedział, że znacznie podniesiono poziom manewrowości polskich sił. "Skoncentrowaliśmy się na poprawie komunikacji i systemu zarządzania zasobami na granicy. Znacznie podnieśliśmy poziom manewrowości naszych sił. Lepiej czytamy sytuację, szybciej wyciągamy wnioski i adekwatnie reagujemy" – mówił gen. Mikołajczyk i dodał: "Jesteśmy krok przed, a nie krok za".

Zaznaczył, że sytuacja po stronie białoruskiej wydaje się być bardzo nerwowa, a białoruskie służby są pod dużą presją. "Zwiększyły się problemy po drugiej stronie granicy. Widzimy, że zamaskowani przedstawiciele służb prowadzą działania rozpoznawcze po swojej stronie. Bacznie nas obserwują" – mówił gen. Mikołajczyk.

"Widać, że są pod dużą presją, a brak możliwości przerzucania migrantów przez naszą granicę powoduje, że mają kłopoty nie tylko w kierowaniu tą operacją, ale i zarządzaniu ludźmi, których zgromadzili po swojej stronie. Podwożą migrantów pod samą granicę w zasadzie na całej jej długości" – powiedział.

Pytany o to, czy w ostatnich miesiącach dochodziło na granicy do incydentów, podobnych do tych z 2021 r., kiedy żołnierze białoruscy atakowali polskich funkcjonariuszy odpowiedział: "W zeszłym tygodniu umundurowani funkcjonariusze białoruscy rzucali kamieniami w naszych żołnierzy. W ostatnim czasie to była jedyna taka sytuacja. Niemniej jednak to się zdarza".

Ocenił, że zaangażowanie najemników z grupy Wagnera w działania hybrydowe Białorusi powoduje, że działania Polski muszą być jednoznaczne. "Musimy zachować daleko idącą czujność w kontekście bezpieczeństwa na terenie RP" – skomentował dowódca.

Wyjaśnił, że pierwszym krokiem w stronę maksymalnego uszczelnienia granicy, jest identyfikacja grup, które mogłyby wykonywać tzw. działania podprogowe. "Chodzi na przykład o rozklejane w Warszawie i Krakowie ,,wlepki" grupy Wagnera. Wcale nie jest powiedziane, że w grupach nielegalnych migrantów nie próbują przedostać się osoby związane ze służbami Białorusi i Rosji" – powiedział.

Pytany o to, czy sytuacja najemników stacjonujących na Białorusi zmieniła się po śmierci przywódcy grupy Jewgjeniego Prigożyna odpowiedział: "W kontekście Wagnerowców obecnie mamy więcej niewiadomych niż wiadomych. Chodzi głównie o to, kto przejmie dowodzenie nad grupą Wagnera. Monitorujemy sytuację, sądzimy, że przywództwo zostanie określone w najbliższym czasie".

Mikołajczyk zaznaczył, że niezależnie od tego, kto przejmie schedę po Prigożynie, na Białorusi cały czas przebywa kilka tysięcy Wagnerowców. "Ewentualna eskalacja i kierunek ich działania mogą być bardzo różne. Dokładnie analizujemy ich ruchy i co ważne, oceniamy sytuację na chłodno" – podkreślił.

W ocenie generała, taktyka Sił Zbrojnych Białorusi i Rosjan nie ulegnie zmianie. "To, że posiadają najemników to jeden z istotniejszych faktorów, które mogą wykorzystać przeciwko nam. W naturalny sposób nasuwa się pytanie: jak poradzić sobie z tą masą i co w takiej sytuacji zrobić? Dlatego przygotowujemy się na wszystkie możliwe warianty" – podkreślił.

Wyjaśnił, że WZZ "Podlasie" ma bardzo szeroki wachlarz działań. "To rozpoznanie, obserwacja, ale też kontakt z lokalną społecznością, od której można uzyskać wiele informacji. Świetnie układa się też nasza współpraca ze służbami specjalnymi, policją i strażą graniczną" – zaznaczył.

Gen. Mikołajczyk wskazał, że żołnierze w ramach ćwiczeń przygotowywani są również do odparcia działań kinetycznych. "Szkolimy się w różnych obszarach, także w tych które w naszej ocenie, mogłyby zostać wybrane do przeprowadzenia operacji militarnej" - powiedział.

Jednocześnie podkreślił, że jeśli strona białoruska zadecydowałaby się na przeprowadzenie akcji militarnej, to musiałaby liczyć się z adekwatna reakcją.

Gen. Mikołajczyk zaznaczył, że zgrupowanie dysponuje wszystkimi potrzebnymi do ochrony granicy środkami. "Mamy do dyspozycji siły powietrzne, siły lądowe, pododdziały wsparcia i zabezpieczenia. Mamy śmigłowce bojowe, możliwość wykorzystania myśliwców F-16, czołgi Leopard i wiele innych" – poinformował.

W skład zgrupowania wchodzą m.in. żołnierze z 6. Brygady powietrzno-desantowej, 25. Brygady Kawalerii Powietrznej, 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, 12. Brygady Zmechanizowanej. "To oni stanowią o naszej sile. To siła żołnierza mądrego, doświadczonego, który wykona najtrudniejsze zadanie o każdej porze dnia i nocy" – podkreślił dowódca. (PAP)

Autorka: Daria Al Shehabi

nl/