Dr hab. Bartłomiej Biskup: główni kandydaci prowadzą kampanię zachowawczą, by nie zrazić sobie wyborców w drugiej turze
Główni kandydaci prowadzą obecnie kampanię zachowawczą, by nie zrazić sobie grup wyborców, które mogłyby przydać im się w II turze - ocenił w Studiu PAP politolog z UW dr hab. Bartłomiej Biskup. Wybory zawsze bardziej mobilizują elektorat opozycji i to jej bardziej sprzyja wysoka frekwencja - dodał.
Wybory prezydenckie odbędą się 18 maja, a ewentualna druga tura - 1 czerwca. W opinii dr. Biskupa, kampania głównych kandydatów jest na tym etapie zachowawcza, by "nie zrazić sobie konkretnych grup elektoratu, które mogłyby im się przydać w drugiej turze do zwycięstwa". Jego zdaniem, właśnie z tego względu kandydat KO Rafał Trzaskowski i popierany przez PiS Karol Nawrocki nie prezentują "mocnych postulatów, skrajnych, czegoś, co mogłoby wywołać emocje".
Według politologa, na takiej sytuacji zyskuje kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen, który "nie boi się nawet haseł kontrowersyjnych", przez co "na tle tych innych staje się kandydatem wyrazistym, a dzisiaj potrzebujemy wyrazistych osobowości". Zdaniem dr. Biskupa największą szansę na spotkanie w II turze mają jednak Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki, a na ostateczny wynik wyborów będzie miała wpływ frekwencja.
"Jeżeli to będzie standardowa wysoka frekwencja, to będzie to raczej sprzyjać kandydatowi prawicy. (...) Dlatego że naturalne jest, iż mobilizują się bardziej osoby, które kibicują opozycji. Dzisiaj opozycją są partie prawicowe, jakby tak ogólnie to ująć. I w związku z tym prawdopodobnie ich wyborcy będą bardziej im sprzyjać" - powiedział.
Podkreślił, że należy też pamiętać "o rozczarowaniu części wyborców rządem". "To jest też naturalne zjawisko. Nie mówię, że akurat tym rządem, tylko każdym rządem, który gdzieś tam oczywiście formułował pewne zapowiedzi programowe, później części oczywiście nie zrealizował, jak to każdy rząd. Ale skutek jest taki, że część wyborców powie: 'nie bardzo się spisali, to ja teraz wam pokażę i właśnie wam nie pokażę - nie pójdę do wyborów i nie będę głosował na tego waszego kandydata'" - ocenił politolog.
Odnosząc się do głosów polityków koalicji rządzącej, że w związku z prawem weta kolejnym prezydentem powinien zostać ktoś z ich środowiska, aby wprowadzić można było np. nowe przepisy dotyczące aborcji, dr. Biskup stwierdził, że "to jest troszeczkę karkołomna argumentacja".
"Rzeczywiście ona jest logiczna dosyć: 'wybierzcie naszego prezydenta, to my wtedy wszystko będziemy realizować'. Ale ona troszeczkę się mija z faktami dlatego, że jednak prezydent (Andrzej) Duda - co by nie powiedzieć - zawetował dosłownie kilka ustaw, (...) wszystkie gospodarcze podpisał, które rząd chciał. A z drugiej strony tych ustaw wiele nie wychodzi z parlamentu, w tym te światopoglądowe" - powiedział. Dodał, że "trzeba było chociaż uchwalić tę ustawę i wtedy mówić, że 'prezydent nie podpisał, wszystko nam blokuje, wybierz naszego'". "To by było wtedy bardziej wiarygodne" - podkreślił.
Pozostali kandydaci w wyborach prezydenckich
Rozmowa w Studiu PAP dotyczyła też m.in. kandydatów, którym sondaże dają mniejsze poparcie, jak Magdalena Biejat, Grzegorz Braun, Szymon Hołownia, Marek Jakubiak, czy Adrian Zandberg. Politolog podkreślił, że "każda partia musi dbać o swoją obecność na scenie politycznej", a brak własnego kandydata oznacza "straty większe nawet przy niskim wyniku w wyborach prezydenckich". Biskup dodał, że "wahadło polityczne w Polsce jest wychylone bardzo w prawo", co nie sprzyja lewicy - zwłaszcza, gdy o te same głosy walczy dwoje kandydatów (Magdalena Biejat i Adrian Zandberg).
Zdaniem politologa istnieje niewielka szansa na to, że pojawi się "czarny koń" w wyborach. Podkreślił, że Szymon Hołownia miał taką rolę w 2020 roku. Do niedawna mówiło się, że Krzysztof Stanowski "będzie właśnie takim kandydatem prawicy", ale - zdaniem dr. Biskupa - popełnił on istotne błędy.
"Stanowski popełnił również błąd strategiczny, (...) że nie dał alternatywy. To znaczy powiedział, że 'będę kandydował, ale nie głosujcie na mnie'. Komunikat przedziwny. Trzeba dać wyborcy alternatywę, a on miał szansę właśnie na przykład być takim 'czarnym koniem', trochę odebrać na przykład Konfederacji elektoratu" - ocenił.
Gdzie rozegra się kampania?
Podkreślił, że dopiero po 4 kwietnia (gdy mija termin zgłaszania kandydatów do PKW) będzie wiadomo, ilu kandydatom udało się zebrać wymagane 100 tys. podpisów potrzebnych do rejestracji. Ocenił, że kampania będzie widoczna zarówno w mediach tradycyjnych, jak w internecie.
"To zależy, o jakich grupach wyborców mówimy, ale telewizja jest jednym z głównych mediów. Dlatego, że dociera do grup wyborców, którzy najczęściej idą do głosowania, czyli osób w średnim i starszym wieku. Jakby nawet tak reklamowo do tego podejść, to taki miks telewizji z innymi mediami, jak na przykład tygodniki opinii, jest najskuteczniejszy" - podsumował.
Zdaniem dr. Biskupa, obecna sytuacja na arenie międzynarodowej będzie "sprzyjać tym, którzy są silnymi kandydatami, kreują się jako silni przywódcy". Według niego, "sukces amerykański dzisiaj w tych rozmowach negocjacyjnych" dotyczących przyszłego rozejmu, potem pokoju na Ukrainie "troszeczkę bardziej może pomóc prawicy w Polsce", a "porażka pewnie będzie trochę bardziej sprzyjać tym koncepcjom europejskim". (PAP)
Michał Torz (PAP)
mt/ mok/ mhr/ grg/