Duże problemy z akredytacjami dla dziennikarzy na Euro. "Szczegółowe sprawdzanie danych"

2024-06-12 13:52 aktualizacja: 2024-06-13, 11:04
Centrum akredytacyjne przy Volksparkstadionie w Hamburgu, fot. PAP/Leszek Szymański
Centrum akredytacyjne przy Volksparkstadionie w Hamburgu, fot. PAP/Leszek Szymański
Polscy dziennikarze, którzy przybyli na mistrzostwa Europy do Niemiec, mają spory problem z odebraniem przyznanych już wcześniej przez UEFA akredytacji na turniej. Powodem są względy bezpieczeństwa i - jak tłumaczy PZPN - bardzo szczegółowe sprawdzanie danych przez niemieckie służby.

Gospodarze rozpoczynających się 14 czerwca mistrzostw już wcześniej zapowiadali, że bardzo duży nacisk położą, czemu trudno się dziwić, na sprawy bezpieczeństwa. Teraz przekonują się o tym dobitnie dziennikarze m.in. z Polski.

Odbiór akredytacji (w centrach akredytacyjnych przy stadionach-arenach Euro 2024) odbywa się po okazaniu np. paszportu lub dowodu osobistego. Kłopot polega na tym, że w systemie UEFA – w przeciwieństwie do dokumentu tożsamości - na profilu użytkownika widnieje z reguły jedno imię (rubryka brzmi tylko "first name", nie ma obecnie możliwości dopisania drugiego) oraz w wielu przypadkach nie ma polskich znaków w imieniu/nazwisku.

W przeszłości w wielkich turniejach nie było z tego powodu żadnych kłopotów, a brak diakrytycznych znaków w imieniu/nazwisku ułatwiał i przyspieszał komunikację z UEFA. Teraz jednak jest przyczyną problemów.

Sprawa dotyczy tak wielu dziennikarzy, również tych z wieloletnim doświadczeniem na wielkich imprezach piłkarskich, że do pomocy włączyli się przedstawiciele PZPN.

"Dziś w nocy otrzymaliśmy wiadomość z UEFA, iż kłopoty wynikają z bardzo szczegółowego sprawdzania wszystkich akredytowanych dziennikarzy przez niemieckie władze i nie są spowodowane błędami w systemie UEFA" – przekazał mediom rzecznik prasowy reprezentacji Emil Kopański.

"Każda, nawet najmniejsza różnica pomiędzy danymi wprowadzonymi przy rejestracji przez UEFA Media Portal i dowodem tożsamości okazywanym przy odbiorze akredytacji może skutkować ponownym sprawdzeniem, a co za tym idzie, opóźnieniami w całym procesie. Dotyczy to drugich imion, znaków diakrytycznych (ą, ę, ł, ć...) itp." – dodał.

Niektórzy dziennikarze mają już za sobą pierwszą, nieudaną próbę odbioru akredytacji na Euro 2024 w miastach-gospodarzach turnieju.

Na szczęście podobne problemy ominęły reprezentację Polski. Piłkarze i sztab też muszą przecież posiadać turniejowe akredytacje, choć oczywiście organizowane inną drogą.

"To prawda, ale wysłaliśmy listę już z polskimi znakami" – poinformował PAP rzecznik reprezentacji.

Podopieczni Michała Probierza rozpoczną udział w Euro 2024 od meczu z Holandią 16 czerwca w Hamburgu.

 

Z Hanoweru – Maciej Białek (PAP)

sma/