Skrzynki znajdowały się w wydrążonej w stromym zboczu dziurze, będącej sanktuarium lokalnego bóstwa. Nieopodal znajduje się dom Lujja Tabuli, oskarżonego przez policję o zlecenie zabójstwa tradycyjnego przywódcy lokalnej społeczności, przedsiębiorcy Daniela Bbosy. Zlecenie zostało zrealizowane w lutym, jednego z zabójców zlinczowano, a drugi szybko wyznał, od kogo przyjęli zadanie i pieniądze.
Policja uznała, że najprawdopodobniej to Tabuli, który zbiegł do sąsiedniej Tanzanii, zamordował wcześniej osoby, których czaszki zostały znalezione przez dzieci. Mogli to też zrobić lokalni wyznawcy korzystający ze znajdującej się na jego terenie świątyni. Wzgórze, na którym znaleziono czaszki, jest obecnie rozkopywane, ponieważ może się w nim znajdować więcej szczątków ludzkich. Te odkryte w poniedziałek są teraz badane w celu ustalenia ich wieku i płci, a także czasu, kiedy mogły zostać pochowane.
Policja ugandyjska podejrzewa, że zabójstw dokonano w celach rytualnych. W Ugandzie, ale też w wielu innych krajach Afryki Wschodniej ludzkie czaszki wykorzystywane są przez tradycyjnych uzdrowicieli. W Kampali na czarnym rynku ludzka czaszka osiąga cenę miliona szylingów ugandyjskich, czyli około 300 dolarów.
Z Monrowii Tadeusz Brzozowski (PAP)