“O wrodzonych wadach serca można by mówić godzinami, ponieważ jest ich bardzo wiele i są niezwykle różnorodne. Bywa tak, że mamy do czynienia z wadą łatwą i prostą. Tacy chorzy rokują znakomicie i nie ma niepokoju, że cokolwiek złego im się w życiu z tego powodu wydarzy. Są też pacjenci z wadami złożonymi, które rokują znaczenie gorzej” - powiedział prof. dr hab. n. med. Mirosław Kowalski, kierownik Kliniki Wrodzonych Wad Serca w Narodowym Instytucie Kardiologii w Warszawie.
Prof. Kowalski wytłumaczył, że wady proste nie sprawiają większych trudności w sensie zarówno diagnostyki, jak i postępowania. Dużą część z nich można korygować metodą nieoperacyjną.
Zdarza się, że prosta wada przeciekowa spowodowana ubytkiem przegrody międzyprzedsionkowej lub międzykomorowej w sercu, bywa rozpoznana późno. Czasem dowiadują się o niej ludzie dopiero w wieku 40-50 lat, którzy wcześniej normalnie żyli, pracowali i często podejmowali duże wysiłki fizyczne.
“Nie wszyscy pacjenci wymagają interwencji chirurga lub kardiologa interwencyjnego. Często te wady po prostu pozostawiamy w obserwacji w kolejnych latach” - powiedział.
Prawdziwym wyzwaniem dla kardiologa są wady złożone. Znacznie gorzej rokują w życiu chorego. Przykładem jest tetralogia Fallota, bądź serce jednokomorowe. Wady takie powinny być operowane we wczesnym okresie życia, najlepiej tuż po urodzeniu. Zajmują się tym kardiochirurdzy dziecięcy, którzy wdrażają odpowiednie sposoby korekcji. Niestety, nie można po takim zabiegu traktować chorego jako wyleczonego. Kardiochirurdzy są w stanie spowodować, że pacjent nie ma sinicy. To znacznie poprawia jego możliwości zarówno intelektualne, jak i wydolność fizyczną. Niestety, po 20-30 latach od zabiegu okazuje się, że potrzebny jest jakiś kolejny etap leczenia zabiegowego.
„Do naszej kliniki – Kliniki Wad Wrodzonych Serca lub Poradni przyklinicznej trafiają pacjenci z różnymi rodzajami wad z dziecięcych oddziałów kardiologii czy kardiochirurgii. Trafiają wtedy, kiedy stają się osobami dorosłymi, czyli po ukończeniu 18 roku życia. Chorzy, u których rozpoznawane są trudne wady złożone, mogą rozwinąć ciężkie postacie niewydolności serca. Wdrażamy wtedy nowoczesne metody farmakoterapii i terapii interwencyjnej z elektrycznymi układami wspomagającymi pracę serca” - wytłumaczył.
Niestety dla pewnej liczby chorych z wadą wrodzoną i ciężką niewydolnością serca, jedynym ratunkiem staje się transplantacja narządu.
“Chorzy z wadą wrodzoną, których zakwalifikowaliśmy do transplantacji serca nie są dużą grupą, ale w historii naszej kliniki było ich ponad dziesięciu” - powiedział prof. Kowalski (PAP)
Autor: Paweł Stępniewski