Ekspert: jeśli ludzie uznają, że wybory zostały sfałszowane, wyjdą na ulice

2024-10-20 15:22 aktualizacja: 2024-10-21, 12:13
Protest w Tibilisi, fot. PAP/AA/ABACA
Protest w Tibilisi, fot. PAP/AA/ABACA
Jeśli opina publiczna w Gruzji uzna wyniki wyborów parlamentarnych 26 października za sfałszowane, może dojść do demonstracji i zamieszek - ocenił w komentarzu dla PAP George Melaszwili, dyrektor gruzińskiego think tanku Europe-Georgia Institute.

Nadchodzące wybory, które są chyba najważniejsze od czasu odzyskania przez Gruzję niepodległości, to pewnego rodzaju referendum na temat przyszłości kraju - podkreślił ekspert. "Te wybory zdecydują, czy Gruzja zmierzać będzie dalej w stronę integracji europejskiej, czy zostanie wciągnięta głębiej w rosyjską orbitę" - wyjaśnił.

Większość mieszkańców Gruzji popiera integrację z Unią Europejską i sprzeciwia się zbliżeniu z Rosją, prozachodnia jest też opozycja i prezydent Salome Zurabiszwili. W grudniu 2023 roku kraj otrzymał status państwa kandydującego do UE. Rządzącej od 2012 roku partii Gruzińskie Marzenie oligarchy Bidziny Iwaniszwilego zarzuca się jednak kierowanie Gruzji w stronę Rosji, rozmontowywanie instytucji demokratycznych, osłabianie prozachodniego kursu kraju i przejmowanie kontroli nad wszystkimi instytucjami państwowymi - wymienił analityk. Dyrektor think tanku zaznaczył, że Gruzińskie Marzenie zbliżyło się do Moskwy zwłaszcza po rosyjskiej napaści na Ukrainę.

Według Melaszwilego w społeczeństwie przed wyborami można wyczuć "napięcie i nastrój wyczekiwania". Sondaże wskazują na spore niezadowolenie z działań partii rządzącej i wynika z nich, że prozachodnia opozycja może rzucić wyzwanie obecnym władzom. Protesty, do których doszło przed kilkoma miesiącami, m.in. w związku z tzw. ustawą o zagranicznych agentach zmobilizowały dużą część społeczeństwa, zwłaszcza ludzi młodych - ocenił ekspert.

Pytany o przebieg kampanii wyborczej, zarzucił rządzącej partii, że sięga po zastraszanie i propagandę w celu utrzymania się u władzy. W ramach kampanii propagandowej partii rządzącej zestawiane są ze sobą zdjęcia przedstawiające zniszczenia w objętej wojną Ukrainą z obrazami ukazującymi gruzińską względną stabilność; w ten sposób rządzący apelują do głosujących o wybranie "pokoju". Na bilbordach nie wskazano jednak, że zniszczenia są skutkiem rosyjskiej agresji.

"Wydaje się jednak, że takie taktyki przynoszą odwrotne skutki, bo mieszkańcy coraz bardziej pozbywają się złudzeń dotyczących prorosyjskiej agendy rządu" - dodał ekspert.

W jego ocenie "rosyjskie wpływy, bezpośrednie i pośrednie, są ewidentne podczas całych rządów Iwaniszwilego", czyli założyciela i honorowego przewodniczącego Gruzińskiego Marzenia. "Jego polityka, w tym wprowadzenie tzw. ustawy o agentach zagranicznych i kumoterskie interesy z bogatymi biznesmenami, czerpiącymi zyski z dostępu do rosyjskiego rynku, zbliżyły Gruzję do Moskwy" - kontynuował.

Melaszwili uważa, że partia Iwaniszwilego będzie chciała utrzymać władzę "za wszelką cenę", nawet kosztem zachodnich aspiracji mieszkańców.

Zwycięstwo Gruzińskiego Marzenia oznaczałoby dalsze upodabnianie kraju do Białorusi, "polegające na ograniczeniu demokratycznych swobód, zwiększeniu rosyjskich wpływów, potencjalnie (prowadzące do) wyjazdu za granicę obywateli, wiążących swoją przyszłość z Europą" - dodał Melaszwili. Według niego w tym przypadku opozycja może mierzyć się ze zwiększonymi represjami, a Gruzja "utknie w rosyjskiej orbicie, dopóki sytuacja geopolityczna w regionie się nie zmieni".

Pytany o to, co stoi za antyzachodnią retoryką Gruzińskiego Marzenia, ocenił, że jest to "mieszanka osobistych interesów Iwaniszwilego i jego dostosowania do rosyjskich celów geopolitycznych". "Rząd zajął prorosyjskie stanowisko, próbując zdystansować Gruzję od Zachodu, wykorzystując kontrolowane przez państwo media i propagandę do podsycania podejrzeń i lęku wobec wpływu Zachodu" - podkreślił Melaszwili, oceniając, że Gruzińskie Marzenie przedstawia zachodnie aspiracje jako zagrożenie dla stabilności kraju.

W związku z tym, że partia kontroluje budżetówkę, wymiar sprawiedliwości i media, istnieją obawy o sfałszowanie procesu wyborczego na rzecz Gruzińskiego Marzenia - dodał Melaszwili. Jednak Gruzja już w przeszłości pokazała, że jest odporna na fałszerstwa wyborcze: w 2003 i 2012 roku Gruzini udowodnili, że są w stanie bronić swojego wyboru - podkreślił.

Ekspert ocenił, że po wyborach może dojść do zamieszek czy aktów przemocy, zwłaszcza jeśli opina publiczna uzna wyniki za sfałszowane. Społeczeństwo, zwłaszcza młodzi ludzie, jest skłonne protestować przeciwko rządowi, czego świadkami byliśmy wcześniej w tym roku - przypomniał. "Jeśli Gruzińskie Marzenie sięgnie po niedemokratyczne środki, by zapewnić sobie zwycięstwo, może wywołać duże demonstracje i potencjalnie doprowadzić do ostrej konfrontacji" - podsumował gruziński ekspert.

Natalia Dziurdzińska (PAP)

ndz/ kar/ bar/ ep/