Ekspert: Kallas zyskała popularność nieprzejednaną postawą wobec Rosji, stąd oburzenie Estończyków

2023-08-26 07:51 aktualizacja: 2023-08-26, 18:50
Premier Estonii Kaja Kallas Fot. PAP/EPA/FILIP SINGER
Premier Estonii Kaja Kallas Fot. PAP/EPA/FILIP SINGER
Premier Estonii Kaja Kallas zbudowała popularność m.in. na nieprzejednanej postawie wobec Rosji. Pozycjonowała się jako zwolenniczka jak najostrzejszych sankcji, w tym na rynku przewozowym. Jej wizerunek i decyzje polityczne nie korespondują z tym, co miało miejsce w jej życiu prywatnym, stąd obecne oburzenie Estończyków - ocenia w rozmowie z PAP Bartosz Chmielewski z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), komentując powiązania męża estońskiej premier z rosyjskim biznesem.

"Obecna sytuacja jest z pewnością kryzysem wizerunkowym premier Kai Kallas. Krytyka ze strony opozycji - która od miesięcy szuka jedynie pretekstu - nie jest zaskoczeniem, jednak jej wzmożenie ze strony polityków, publicystów oraz społeczeństwa ma teraz inny charakter" - wskazuje ekspert.

W środę estońska telewizja publiczna ERR poinformowała o kontynuowaniu współpracy z podmiotami rosyjskimi przez firmę transportową, której współwłaścicielem jest mąż premier Kallas. "Przewozy do Rosji trwają od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę, a dyrektor nie chce podać informacji na temat liczby wykonanych od tego momentu kursów" - podała wówczas telewizja.

Kristjan Kraag, dyrektor zarządzający firmy, przyznał, że "ma ona tylko jednego estońskiego klienta, któremu pomaga wypełnić poprzednie, ważne i legalne umowy międzynarodowe z Rosją". "Nie zawieramy obecnie nowych kontraktów na dostawy do tego kraju" - wyjaśnił.

Dymisja? Kallas: nie widzę potrzeby

Partie opozycyjne oraz największe estońskie dzienniki wezwały w piątek premier do dymisji. Ona sama uznała, że "nie widzi potrzeby rezygnowania ze stanowiska, gdyż nie zrobiła niczego złego".

Tego samego dnia jej mąż w oświadczeniu skierowanym do mediów zobowiązał się do sprzedaży swoich udziałów w firmie i zrezygnowania ze wszystkich piastowanych w niej funkcji. Biuro Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KAPO) Estonii zaznaczyło, że "działania firm powiązanych z mężem premier nie złamały nałożonych na Rosję sankcji".

W przeprowadzonej przez Instytut Studiów Spraw Społecznych ankiecie 57 proc. respondentów uznało, że premier Kallas powinna w związku ze skandalem opuścić swoje stanowisko.

Ekspert OSW, odnosząc się do reakcji premier na zarzuty, przypomina, że "nieraz, gdy decyzje Kallas wywoływały niezadowolenie lub krytykę, bardzo oszczędnie odpowiadała na zarzuty, czasem nawet lekceważąco". "Dotychczas jednak nie powodowało to aż tak radykalnych reakcji społecznych" - zauważa rozmówca PAP.

Zapytany o to, czy apelujące o dymisję premier ugrupowania opozycyjne mogą liczyć na głosy posłów obecnej koalicji rządzącej, Chmielewski podkreśla, że w piątek - po początkowym unikaniu krytyki - w szeregach Partii Reform pojawiły się pierwsze krytyczne oceny postawy Kallas.

"Sytuacja jest dynamiczna; w środę i czwartek ze strony macierzystego ugrupowania premier czy koalicyjnej Eesti 200 słychać było jedynie bezkrytyczny głos poparcia. Trzeci człon koalicji - Socjaldemokraci - mają mniej bezkrytyczne stanowisko i oczekują od premier szerszych wyjaśnień" - przypomina ekspert. "W piątek jednak zaszła delikatna zmiana; wśród Reformistów zaczęły pojawiać się głosy niepozbawione krytyki. Partyjni koledzy wciąż jednak podkreślają pełne poparcie dla premier" - dodaje.

"Skandal nie tylko godzi w premier, ale też w całe jej ugrupowanie i stawia znak zapytania nad szczerością polityki wobec Rosji" - wskazuje ekspert OSW.

Rozważając ewentualne konsekwencje kryzysu dla sceny politycznej Estonii, rozmówca PAP zwraca uwagę na znaczenie Socjaldemokratów, partii posiadającej w 101-osobowym parlamencie dziewięciu posłów. "Opozycja szykuje wniosek o wotum nieufności dla premier i to od stanowiska najmniejszego koalicjanta zależeć będzie jego powodzenie" - mówi.

"Wydaje się jednak, że nawet jeśli premier ustąpi sama lub zmusi ją do tego partia, układ rządzący pozostanie taki sam; trzy partie mogłyby stworzyć nowy gabinet z nowym premierem" - ocenia ekspert.

"Styl uprawiania polityki i charakter premier wskazuje raczej, że nie podda się naciskom. Z drugiej strony należy pamiętać, że obecny kryzys jest inny niż poprzednie" - podsumowuje Chmielewski. Z Tallina Jakub Bawołek (PAP)

kno/