"Ze strony państw wschodniej flanki (w tym m.in. Polski - PAP) nie było ogromnych oczekiwań na przełomowe decyzje dotyczące naszego regionu. Nie było ich ze względu na to, że wiele rzeczy, w tym nowe plany ewentualnościowe, udało nam się uzyskać już na szczycie w Wilnie, a więc rok temu" – zauważył ekspert.
Dodał, że w związku z powyższym - z punktu widzenia Polski i innych krajów w tej części Europy - najważniejszym tematem były zobowiązania dotyczące zdolności obronnych Ukrainy, które wprost proporcjonalnie wpływają na poziom bezpieczeństwa tych państw.
"W tym kontekście zestaw zobowiązań (dotyczących wsparcia) zbrojeniowego dla Ukrainy, przyjęty na szczycie NATO, jest ważny i bardzo pozytywny. Pakiet ten obejmuje sprzęt, szkolenia, dostawy, remonty i naprawy ciężkiego uzbrojenia. Ale, co ważne z naszej perspektywy, również przejęcie przez Sojusz odpowiedzialności za huby logistyczne wykorzystywane w ramach wspierania ukraińskich sił zbrojnych" – ocenił były dyplomata.
Zwrócił uwagę, że pomimo pewnych problemów, m.in. dotyczących stanowiska Węgier, NATO sprawiało wrażenie zjednoczonego, sprawnego organizmu politycznego.
"Ważne jest też to, co działo się na marginesie szczytu, a więc podpisanie umów dwustronnych np. pomiędzy USA i Ukrainą - umów traktujących o dostawach sprzętu. Tutaj najważniejsze są dostawy uzbrojenia przeciwlotniczego, m.in. baterii rakiet Patriot" – podkreślił Pszczel.
Mowa o pakiecie o wartości 225 mln dolarów, który zostanie dostarczony w ramach tzw. PDA (Presidential Drawdown Authority). Zestaw obejmuje: baterię rakiet Patriot, amunicję do zaawansowanych systemów rakietowych ziemia-powietrze; rakiety przeciwlotnicze Stinger; amunicję do artyleryjskich systemów rakietowych dużej mobilności; pociski artyleryjskie kal. 155 mm i 105 mm; wyrzutnie przeciwpancerne Javelin i AT-4 oraz wsparcie logistyczne. Jak wyjaśnił ekspert, wsparcie w takim zakresie pomoże wzmocnić nie tylko obronę powietrzną Ukrainy, ale też jej ogólny potencjał militarny na całej linii frontu.
"Oczywiście, powyższe zobowiązania nie odnoszą się do całego Sojuszu. Niemniej, stanowią przykład dla wszystkich krajów członkowskich, za którym iść będą kolejne państwa. Ukraina de facto broni flanki wschodniej, więc - wracając do tego, co udało nam się tam uzyskać, jakie interesy obsłużyć - to właśnie wzmocnienie Ukrainy jest tutaj największym sukcesem spotkania. Szczególnie w tak newralgicznej dziedzinie jak obrona przeciwlotnicza" – dodał rozmówca PAP.
Jednak w najbliższej przyszłości pozostaje też wiele kwestii do poprawy, mających - w opinii Pszczela - szczególne znaczenie dla krajów Europy Środkowej.
"Po pierwsze, potencjał zbiorowej obrony NATO, który jest wprost skorelowany z wydatkami na obronność. Wielu sojuszników nadal nie udało się przekonać do wydawania 2 proc. PKB na ich indywidualne zdolności obronne" – przypomniał analityk. "Po drugie, ważne, że udało się nam uzgodnić plany zwiększenia możliwości przemysłu zbrojeniowego, ale ten jest jednak składową wydatków poszczególnych państw. Sytuacja na tym odcinku nie ulegnie poprawie bez indywidualnych decyzji członków Sojuszu" - przyznał.
Zobowiązanie do wydawania 2 proc. PKB na obronność wynika jeszcze z postanowień szczytu NATO w Walii w 2014 roku. Do dziś jednak nie wszystkie państwa członkowskie wypełniają ten warunek.
"Po trzecie, nie ma żadnych deklaracji co do zmian w polityce nuklearnej NATO. Jest to kwestia, która potrzebuje podjęcia przez Sojusz, szczególnie w świetle działań rosyjskich i ciągłych gróźb nuklearnych ze strony Moskwy" – ocenił ekspert.
Były dyplomata podkreślił, że jedną z pozytywnych rzeczy jest podjęcie przez państwa NATO skoordynowanych wysiłków przeciwko rosyjskim operacjom o charakterze hybrydowym. "Tutaj jednak nie mamy dostępu do pełnych ustaleń ze względu na ich tajność. Niemniej, to krok w dobrą stronę" – podkreślił Pszczel.
W szczycie w Waszyngtonie brały też udział państwa Indo-Pacyfiku - Australia, Japonia, Korea Południowa i Nowa Zelandia. "Wartość współpracy (na skalę) globalną państw zagrożonych przez kraje autorytarne jest niezwykle cenna i wyznacza drogę na przyszłość" – uważa rozmówca PAP.
Robert Pszczel, były wieloletni dyplomata, jest analitykiem w Zespole Bezpieczeństwa i Obronności OSW. W drugiej połowie lat 90. XX wieku należał do zespołu ds. negocjacji akcesji Polski do NATO. W latach 1999–2020 międzynarodowy urzędnik w Sekretariacie Kwatery Głównej NATO w Brukseli. Pracował w Biurze Prasowym, a także na wielu stanowiskach w Pionie Dyplomacji Publicznej Sojuszu. W latach 2010–15 był dyrektorem Biura Informacji NATO w Moskwie.
Wojciech Łobodziński (PAP)
gn/