O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Ekspert: w walce o amerykański interes oraz dobrobyt mogą oberwać partnerzy i sojusznicy USA

Mateusz Piotrowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ocenia, że z nieprzewidywalności Donalda Trumpa mogą wyniknąć zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki, jednak w walce o amerykański interes i dobrobyt mogą oberwać również partnerzy i sojusznicy Stanów Zjednoczonych.

W poniedziałek 20 stycznia w Waszyngtonie Donald Trump zostanie zaprzysiężony na prezydenta Stanów Zjednoczonych. W uroczystości wezmą udział przywódcy państw, liderzy prawicowych partii i ruchów oraz wysocy rangą dyplomaci. Będzie to pierwsza taka inauguracja prezydentury w historii Stanów Zjednoczonych.

Analityk ds. Stanów Zjednoczonych w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych ocenił w Studiu PAP, że zaproszenie na zaprzysiężenie liderów z całego świata świadczy o tym, że Trump "nie bawi się w konwenanse i zwyczaje dyplomacji". Zwrócił przy tym uwagę, że na liście zaproszonych widać "skręt na prawą stronę".

W inauguracji Trumpa wezmą udział m.in. szefowie wielkich firm technologicznych z Doliny Krzemowej. "Widzimy, że korporacje chcą wkupić się w łaski Trumpa. Może nie tak bardzo jak Elon Musk, bo to jest poziom zupełnie bezprecedensowy (...). Natomiast nastawienie też innych, Amazona, Googla, Microsoftu, czy właśnie w ogóle sektora Bitcoin, także AI, to jest zupełnie coś nowego" - dodał. Zdaniem eksperta, fakt, że dostają oni zaproszenia na inaugurację, zapowiada politykę nastawioną na zyski korporacji.

Piotrowski mówił też o nowej administracji amerykańskiej. Analityk wśród kontrowersyjnych nominacji wymienił Tulsi Gabbard, która będzie szefową wywiadu. Jak ocenił, jest ona "w pewnych momentach tubą propagandową Moskwy".

"Wielu szefów korporacji będzie obejmować stanowiska np. ambasadorskie (...). Ich zadaniem będzie ubijanie interesów dla Stanów Zjednoczonych, wyciąganie maksymalnych korzyści ekonomicznych, stąd tak duży zasys administracji z prywatnego sektora. Stąd też moja teza, że to będzie dobra prezydentura dla prywatnego sektora" - ocenił.

Ekspert skomentował również zapowiedź utworzenia nowego urzędu celnego przez Trumpa. "Miała być ograniczana administracja i wydatki, a tymczasem Trump zapowiadał utworzenie nowej agencji federalnej. I to raczej potężnej, bo nie chodzi tylko o biuro w Waszyngtonie, ale przede wszystkim o jakieś filie w punktach wejścia towarów, gdzie będą one kontrolowane" - wskazał.

"Faktycznie Trump nadal wierzy w to, że Stany Zjednoczone mogą osiągać korzyści ekonomiczne na podstawie ceł i w niektórych przypadkach oczywiście mogą. Natomiast jest pytanie, czy pomysł globalnych ceł nałożonych na import faktycznie wejdzie w życie, czy to jednak zostało już przetłumaczone, że ostatecznie będzie miało negatywne skutki dla amerykańskiej gospodarki" - dodał.

Zdaniem analityka czeka nas faktycznie powrót, a nawet zaostrzenie polityki z pierwszej kadencji Donalda Trumpa. "Tutaj mam obawy, szczególnie jeżeli chodzi o relacje z Unią Europejską, bo w zawieszeniu są cła na stal i aluminium. One automatycznie odnowią się w marcu br. Wątpię, by Trump chciał je zawieszać, bo to on je wprowadzał w 2018 roku. A jeżeli tak, to to jest start do tego, żeby Unia Europejska nałożyła swoje cła odpowiadające. W odpowiedzi, administracja Trumpa może się pokusić, że nałoży cła kolejne, bo liczy na to, że państwa pomimo nałożonych ceł przez Stany Zjednoczone nie będą odpowiadać, co jest oczekiwaniem absurdalnym" - powiedział.

Według Piotrowskiego jest to ścieżka do najpierw amerykańsko-unijnej, a ostatecznie też globalnej wojny celnej. "Szczególnie, jeżeli Trump będzie realizował swoje obietnice wobec Chin, a zakładam, że będzie" - dodał.

Ekspert został też zapytany o zapowiedzi prezydenta elekta dotyczące m.in. odkupienia od Danii Grenlandii, czy objęcia kontroli nad Kanałem Panamskim.

"Trumpowi chodzi o korzyści ekonomiczne. W Grenlandii chodzi o dostęp do surowców energetycznych, minerałów dla nowych technologii, jakichś wyłącznych stref ekonomicznych, w których amerykańskie korporacje mogłyby wydobywać, bo jest to teren, który na razie nie podlega takiej silnej eksploatacji" - wskazał. Z kolei w kanale Panamskim - dodał Piotrowski - Trumpowi zależy na obniżeniu stawek dla amerykańskich armatorów.

Ekspert przyznał, że "ograniczyłby optymizm", jeśli chodzi o nową administrację w Stanach Zjednoczonych.

"Z pewnej nieprzewidywalności Trumpa mogą wyrosnąć nie tylko rzeczy negatywne, ale też pozytywne. Natomiast nie nastawiałbym się jakoś super, hurraoptymistycznie, bo faktycznie widzimy z dotychczasowych jego deklaracji i zapowiedzi, że to nie jest tak, że partnerzy i sojusznicy nie oberwą w walce o amerykański interes i dobrobyt" - powiedział.(PAP)

reb/ amk/ itm/ ktl/kgr/

Zobacz także

  • Zwolennicy Trumpa (zdjęcie ilustracyjne). Fot. EPA/MAANSI SRIVASTAVA
    Specjalnie dla PAP

    Amerykanista: elektorat Trumpa od lat jest karmiony antyukraińską propagandą

  • Specjalnie dla PAP

    Prof. Zbigniew Lewicki o debacie prezydenckiej w USA: żal było na to patrzeć

  • Joe Biden, fot. PAP/Radek Pietruszka
    Specjalnie dla PAP

    Amerykanista o przemówieniu Bidena: cieszy mnie zdecydowany ton, zapewnienie o bezpieczeństwie sojuszników

  • Prof. Zbigniew Lewicki, fot. PAP/Albert Zawada
    Specjalnie dla PAP

    Czego zabrakło w przemówieniu Bidena? Prof. Zbigniew Lewicki: wszyscy oczekiwali czegoś więcej

Serwisy ogólnodostępne PAP